później dal się słyszeć alarm trębaczy austriackich. Kalita, który pilnował tyłów, uznawszy, że wszystko jest w porządku, dołączył do swego oddziału, pociągając za sobą strzelców An-gerera.
Na brzegu lasu Kalita donośnym głosem zarządził formowanie się w szeregi. W tym właśnie momencie Austriacy dali salwę ku powstańczym oddziałom. Raniono dwóch powstańców, jeden zginął, reszta zaś rozpierzchła się po lesie. Dopiero energiczny rozkaz Kality wprowadził w krótkim czasie porządek w szeregach.
Zarządzono chwilowy odpoczynek, opatrzono rannych i kolumny powstańcze ruszyły w dalszą drogę. Podjęto wszelkie środki ostrożności, wysyłając przed oddziałami silną straż przednią ze szpicą o tysiąc kroków na przodzie. W końcu oddziały dotarły do czernichowskich krzaków, gdzie pułkownik Tetera znów zarządził postój.
Tetera trzymał się ciągle granicy austriackiej, nie oddalając się od niej. Ten marsz wydawał się dziwny Kalicie, sądził bowiem, że po przekroczeniu kordonu oddziały skierują się w głąb kraju. Dzielił się swoimi myślami z towarzyszami, którzy przyznawali mu rację. W tej sprawie właśnie odbył rozmowę z Teterą. Doszło do ostrej wymiany zdań, co utwierdziło Kalitę, że nie może liczyć na pułkownika.
Była godzina druga po południu 15 sierpnia 1863 roku. Major Kalita wraz z majorem Sza-metem i kapitanem Bornomissą pochyleni nad mapą ustalali miejsce, w którym się znaleźli. Chodziło o wytyczenie trasy marszu przez lasy, unikając głównych traktów i miasteczek. Pułkownik Tetera odjechał, nie wiadomo dokąd, nie poinformowawszy o tym w ogóle swych oficerów.
Nagle major Kalita spostrzegł powstańca biegnącego w ich stronę.
— Majorze Rębajło! Kozacy na wzgórzach!
— krzyknął.
— Nie siać paniki! — surowo skarcił go Kalita i sięgnąwszy ;po lunetę skierował wzrok ku wzniesieniom.
I rzeczywiście kilku Kozaków, a za nimi szwadron dragonów i piechota carska w tyralierze schodzili ze wzgórza ku dolinie.
— Przyjmujemy bitwę, majorze? — zwrócił się Kalita do Szamota.
— Nie ma innego wyjścia — odparł Szamet
— wolałbym, aby to nastąpiło dalej od granicy, ale nie ma rady. Kalita, podniecony czekającą go bitwą, donośnym głosem wydawał rozkazy.
— Kapitan Bornomissą wraz ze swą legią węgierską przejdzie w tyralierę!
— Kapitan Angerer z kompanią strzelców obejmie posiłkowe posterunki!
— Major Szamet pozostanie w odwodzie, a w razie ataku Rosjan w środku naszej linii włączy się do walki na bagnety!
61