rał carski Onufry Czengety z silną załogą podąża w jego kierunku, aby go roznieść. Siłę nieprzyjaciela szacowano na pięć tysięcy żołnierzy, dobrze uzbrojonych, stanowiących groźne niebezpieczeństwo dla powstańców. Termin wyprawy generał Czengery ustalił na okres świąt, od 23 do 26 grudnia, sądząc, że oficerowie z oddziałów powstańczych rozjadą się na święta po dworach rodzinnych, a żołnierze pozostawieni sami w lasach dadzą się łatwo wziąć do niewoli. System tej obławy polegał na krzyżowaniu lasów kompaniami we wszystkich kierunkach tak, aby gdy którakolwiek rota natrafi na obóz powstańczy, sygnałami ściągnęła posiłki w to miejsce.
Rębajło zebrał radę oficerską, na której uchwalono wycofać się z .matni i przejść w głębokie lasy. Wydano też rozkaz rozbierania szałasów. Kotły i inne sprzęty zakopano, a wiktuały rozdzielono między żołnierzy. Nakazano zachowanie spokoju, zakazano śpiewów i głośnych rozmów. Sytuacja była niebezpieczna. Z zachowaniem wszelkiej ostrożności ruszono w drogę. Jagielski szedł na czele kolumny, Rębajło przy szpicy straży przedniej. Był 22 grudnia. Dotarli do wsi Na-pienków.
Wieśniacy nastawieni przychylnie do powstańców przyjęli ich w swych chałupach, karmiąc wyśmienicie. Nazajutrz oddział maszerował przez pewien czas szosą do Łagowa, a później niespodziewanie wszedł w las. Przedzierając się przez gąszcza i wertepy dotarł w niedostępne miejsce — w obszerny dół zarośnięty wokoło gęstymi krzewami. Powstańcy zeszli w tę naturalną dolinkę i pokładli się zbitą masą na obficie zasypanej śniegiem ziemi. Nie można było nawet rozniecić ognia. W Wigilię żołnierze wypili trochę wódki z manierek, zagryzając chlebem ze słoniną. Było to całe ich pożywienie. Dwa dni świąt Bożego Narodzenia przetrwali powstańcy niemal bez jedzenia.
Tymczasem lasy szczeceńs-kie i Cisowskie były przeczesywane przez żołnierzy carskich dniem i nocą. Każdego ranka roty opuszczały wsie i marszami krzyżowały całą przestrzeń lasów. Kryjówika 'powstańców znajdowała się blisko Makoszyna, gdzie stacjonowali Rosjanie. Po trzydniowych daremnych poszukiwaniach kolumny nieprzyjacielskie powróciły do swych stałych garnizonów.
Rębajło nie mając pewności, czy wróg rzeczywiście. zaprzestał ścigania ich, nie ruszał się ze swej kryjówki. Dopiero około południa 26 grudnia chłopi z pobliskiej wsi donieśli, że żołnierzy rosyjskich już nie ma, wobec tego zapraszają powstańców do Napienkowa na odpoczynek i gorącą strawę. Tak też się i stało. Rano jednak partyzanci powrócili do swego dawnego obozu, na nowo wznosząc szałasy i odkopując zakopane sprzęty kuchenne. W
105