król węgierski Piotr Wenecki - a żaden z następnych królów nie wykończył go tak wspaniale jak był zaczęty* (1. 18). Znał tez osobiście króla węgierskiego Władysława (t 1095). albowiem pisze o nim że .wychowany od dzieciństwa w Rabce, był całym polakiem w obyczajach i sposobie życia* (1,27). Musiała to być własna obserwacja.
Dale; jest też zgoda i na to, że Gallus był plemienia i języka romańskiego, najpewniej włochcm; a rozumiałbym, że rodził się w pobliskiej z Węgrami Wenecji. Tern bowiem tłomaczyłoby się, że o królu węgierskim Piotrze (siostrzeńcu króla Szczepana), który pochodził z weneckiego rodu Orseolich, wiedział i przytoczył : widocznem zadowoleniem nie tylko wiadomość o pięknej budowie kościelnej w Borsod, ale i ową anegdotę o szlachetnej i dumnej odpowiedzi, jaką miał dać Czechom, kiedy żądali od niego pod groźbą, aby trzymał i nie wypuszczał z Węgier królewicza Kaźmierza (I, 18). Takich anegdot mógł wiedzieć więcej, tylko że nie nadawały się do kroniki polskiej.
Ibchodził też sam ze znacznego rodu, czego dowodem, że na początku trzeciej księgi zastrzegł się: iż nie pisze kroniki dlatego »abym wynosił mój ród i moich rodziców, ja wygnaniec i przybysz między wami ■ ut patriam vel paren-tes meos exul apud vos et peregrinus exaltarem«. Wynosić swoich rodziców i przodków może tylko ten, kto ich ma znanych i historycznych. Nasuwa się zatem - oczywiście tylko fantazja.- czy Gallus nie był także z rodu Orseolich? Ta rodzina dala Wenecji czterech duków (dożów), ale pod czwartym, i to jeszcze w pierwszej połowie jedynastego wieku była wygnana; a wiadomo że już nigdy potem nie wróciła do ojczyzny. Zgadzałoby się to o tyle, że Gallus mieni się być nic tylko .wędrownym przybyszem ■ peregrinus*, ale i .wygnańcem ° exsul«, a nie wygląda wcale, iżby dopiero on sam był skazany na wygnanie.
Kiedy Gallus przybył z Węgier do Fblski?, mniemałbym ze to było koło roku 1086, może razem z królową wdową Bolesławową i z jej synem Mieszkiem, kiedy Władysław Węgierski wyprawił się do fblski (o czem później), aby odbić Kraków od Wratysława. Ma bowiem Gallus o Mieszku i o jego matce takie wiadomości specjalne, powiedziałbym domowe, jakie zwyczajnie zbiera się tylko przez autopsję. Kiedy Mieszko chował się jeszcze na dworze węgierskim, -przewyższał urodą i poważnym obyczajem wszystkich rówieśników, tak węgrów jak i polaków* - pisze to Gallus, jakżeby był podówczas jego mentorem. Za przybyciem do łblski .gołowąsy młodzieniaszek taki był poważny, tak mądrze się sprawował i tak się nosił wedle obyczaju przodków, że dziwna jak się wszystkim upodobał*. Zaś przy pogrzebie Mieszka, .kiedy go chowano do grobu, biedna matka jakoby zamarła, i przez całą godzinę nie dala znaku życia, aż ledwie po egzekwiach ocucili ją biskupi wachlarzami i świeżą zimną wodą*262. Takie rzeczy pisze chyba tylko naoczny świadek.
“129.
Jaką drogą i kiedy dostał się potem Gallus na dwór Krzywoustego, na to w kronice nie znajduję odpowiedzi. Ze jednak był rzeczywiście członkiem nadwornego kleru, tego dowodzi dedykacja trzeciej księgi Kroniki: -kapelanom książęcym — najdroższym braciom*. Bazycja przy dworze dawała mu sposobność zebrania wiadomości o sprawach polskich. Ale co szczególnie godne uwagi, to że Gallus wiedział niezwykle dużo o sprawach nowszych i bieżących i tajemnych. Trzecia księga kroniki toć same dzieje spółczesnc, i spółcześnie spisane. Kiedy cesarz Henryk V wykonał w roku 1108 napad na Węgry, a Krzywousty na Czechy, tłomaczy to Gallus: -była bowiem umowa między królem węgierskim Kolomnncm i księciem polskim Bolesławem, ze gdyby cesarz nastąpił na państwo jednego z nich, to drugi wkroczy do Czech*2*1. Wiedział zatem o tej umowie, choć była zapewne tajemna. Wiedział też o innych układach i umówionych zjazdach między Bolesławem a Kolomanem, i to nic tylko o takich które doszły do skutku, ale co ważniejsza i o takich które były zamierzone, a chybiły2*4. Wreszcie po skazaniu Zbigniewa, kiedy Krzywousty wybrał się na pielgrzymkę pokutną do kościołów węgierskich, a przytem i na rozmowę z królem Kolomanem (occasione colloquii), pisze o tern Gallus: że to była sprawa o której »mało kto wiedział " paucissimis hoc rcscientibus*2*5; ale Gallus nic tylko żc wiedział, lecz i towarzyszył Krzywoustemu w tej drodze.
Zkądżeż to jednak i jaką to drogą dochodził do tylu i takich wiadomości? Otóż bo Gallus nie tylko że był przy dworze, ale miał też urząd w kancclarji. Wynika to niewątpliwie z powołanej już Epistoły dedykacyjnej trzeciej księgi, gdzie mówi o powodach, które skłoniły go do pisania kroniki, a wymienia takie trzy:
1) by uniknąć próżnowania, 2) by chleba polskiego darmo nie zjadał, 3) by -nie stracił biegłości w dyktowaniu: et (ut) dictandi consuetudincm conscrvarcm*. Pierwszy argument, o próżnowaniu, to retoryka; drugi wskazuje, że Gallus miał juz wtedy stałe beneficjum; ale trzeci dopiero objaśnia, za jaką to służbę płacono go chlcbem polskim. Bo trzeba wiedzieć, że w średniowiecznej łacinie dictare znaczyło tyle co pisać; ale nie przepisywać, lecz redagować i układać, czy to kronikę czy zwłaszcza listy itp.2**. Był przeto Gallus nadwornym pisarzem, oczywiście głównie do pisania listów. I można tez śmiało rozumieć, ze ów list odpowiedni od Krzywoustego do cesarza Henryka V, włączony do trzeciej księgi kroniki2*7, można rozumieć że to autentyk z pod pióra Galla. A teraz dopięto pojmiemy, dlaczego Gallus dedykował i pierwszą i drugą księgę kroniki, oprócz
II. 46.
11, 29-s 265 III, 25.
*** Obacz du Cange s. v. dictare “ cpistolam componere; gdzie też przytoczono ustęp z Gont. Chroń. Herm. janucnensis: Ego scriptor hujus libri illud quod seąuitur non pro-pno dictarninę sed cx allis cronicis diligcnter sumpst.
,M Ul. 14.
199