obraz8 (5)

obraz8 (5)



30 l’akt autobiograficzny

nak glos dociera z opóźnieniem (zapis dźwiękowy) lub nawet natychmiast, lecz jednokierunkowo (radio), to znika i ta możliwość. Jak w wypadku tekstów pisanych.

Do tej pory postępowałem tak, jakbym zgadza! się z Benveni-ste’em próbując jedynie wskazać na to, co w sytuacji porozumienia ustnego może utrudnić rozpoznanie osoby mówiącej. Nikt nie zaprzeczy, że „ja” odsyła poza wypowiedź, do aktu jej wypowiadania. Ale ten akt nie jest ostatecznym punktem odniesienia. Przeciwnie, otwiera on kwestię tożsamości, którą w bezpośrednim porozumieniu ustnym rozstrzygamy instynktownie na podstawie danych pozajęzykowych. Kiedy komunikacja mówiona ulega zakłóceniu, ustalenie tożsamości staje się problemem. A w wypadku komunikacji pisanej nadawca powinien umożliwić rozpoznanie siebie nie tylko poprzez takie materialne oznaki jak stempel pocztowy, charakter pisma lub osobliwości ortograficzne (chyba że chce zachować anonimowość, co się zdarza).

Benveniste zauważa, że nie istnieje pojęcie „ja” (s. 261). Jest to trafne, jeśli dodać, że nie istnieje również pojęcie „on” i że w ogóle żaden zaimek osobowy, dzierżawczy, wskazujący ild. nigdy nie odsyła do pojęcia, lecz pełni funkcję, która polega na odsyłaniu do rzeczownika lub obiektu dającego się określić rzeczownikowo. Toteż proponuję, by spostrzeżenia Benveniste’a skorygować w dwu punktach:

a)    zaimek osobowy ,ja” odsyła do osoby wypowiadającej tekst, w którym owo ,ja” figuruje, ale osobę tę da się również określić przy pomocy imienia (własnego lub pospolitego);

b)    przeciwstawienie pojęcie/brak pojęcia uzyskuje sens w przeciwstawieniu imienia pospolitego własnemu (a nie imienia pospolitego zaimkowi osobowemu).

W innym miejscu Benveniste uzasadnia ekonomią wysiłku użycie form pierwszej osoby, które uzyskują dla siebie odniesienie jedynie, wtedy, gdy są wypowiadane: „Gdyby każda osoba dla wyrażenia poczucia własnej nieredukowalnej subiektywności dysponowała «identyfikatorem» (tak jak każda stacja radiofoniczna swoim «zwiastunem»), mielibyśmy w praktyce tyle języków, ilu ich użytkowników i komunikowanie się byłoby zupełnie niemożliwe” (s. 254). Hipoteza przedziwna, ponieważ Benveniste zdaje się tu zapominać, że taki identyfikator istnieje: jest to leksykalna kategoria imion własnych (tych, które stosuje się do osób). Oczywiście jest ona czymś różnym od kategorii osoby w odmianie czasowników i Benveniste ma rację podkreślając „ekonomiczną” funkcję ,ja”, lecz zapominając zestawić „ja” z leksykalną kategorią palro-nimów czyni niezrozumiałym fakt, że każdy, kto używa „ja”, nie popada w anonimowość i jest w stanie, mówiąc jak się nazywa, wskazać na to, co w nim nieredukowalnego.

Do powiązania osoby i języka dochodzi najpierw poprzez imiona własne, a potem dopiero poprzez formy pierwszoosobowe, na co wskazuje kolejność, w jakiej języka uczy się dziecko. Określając się zrazu tylko swym imieniem dziecko mówi o sobie w trzeciej osobie, zanim zrozumie, że i ono może używać form pierwszoosobowych. Potem każdy mówiący określa się już poprzez „ja”, ale leż dla każdego owo ,ja” odsyła do jego własnego imienia, którym w każdej chwili można się posłużyć. Wszelkie wcześniej wspomniane identyfikacje (łatwe, trudne, niedookreślone) w sytuacji mówienia doprowadzają w końcu do transpozycji form pierwszej osoby na imię własne1.

W języku mówionym, gdy tylko zachodzi potrzeba, następuje powrót do imienia własnego. Tak jest podczas prezentacji dokonywanej przez zainteresowanego lub kogoś drugiego. Widać tu, że nie wystarcza sama obecność fizyczna, pełna prezentacja wymaga nazwania przedstawianej osoby. Podobnie w języku pisanym: podpis wskazuje nadawcę, a odbiorcę - adres2.

Tak więc problematykę autobiografii należy rozpatrywać w relacji do imienia własnego. W druku za całość aktu wypowiadania odpowiada osoba, która zazwyczaj umieszcza swoje nazwisko na okładce i stronie tytułowej książki. Istnienie tego, kogo nazywamy autorem, streszcza się właśnie w nazwisku, które w tekście jest je-

1

   O lingwistycznej problematyce imienia własnego zob. O. Ducrot i T. Todorov, Diclionnaire encyclopediąue des Sciences du langage, Paris, 1972, s. 321-322.

2

   Problem odniesienia do rzeczywistości w komunikacji pisanej, gdzie nadawcy i odbiorcy nie łączy wspólna sytuacja (mogą nawet być sobie nieznani), jest przez językoznawców stawiany zbyt rzadko, a jeśli, to jako rzecz, którą należałoby zbadać - i której się nie bada (por. E. Benveniste, „L’appareil formel de Pćnonciation”, „Langages”, nr 17, marzec 1970, s. 18).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zadanie 1 1 £ ■>-C=3- "uje K. L Caa. -IźłO { !(?stimCc -30 £-Ak& coL^dUdl cjC^
DSC00219 (30) MIĘS AK HISTIOC YT ARN V histiotyłic sarcoma (typ okrąitfokoinóikowy lub wr zcc i onow
67883 skanuj0012 264 CLAUDE L£VI-STHAUSS nak względne. W pierwszej wersji Masauwu (sam) jest pomocny
Obraz7 (7) Jj1***** * - £ L    _ - *V * * ^‘******** j
Obraz (30) fi&Y ckśL ; • L K- £ Cl- 40 1 S X" ,u , i OlĄpottJU&* f„W^ ‘ fc« ,
54040 Obraz1 (30) /v^e/veJb    f £ tff) 4^0000 paru <
IMG!95 ĆWICZENIE ł.b niecka UYPAOONft
Obraz (828) 9>. 2 . £>An>Ł : Z A 1 €> = SC + D ^ , 3 I-So i«? 4^~*< l 1 Ą o i A &
Obraz1 (39) 2 o&£><yi^m ^ 4ylij£> o$~ LQ/(ftQ/nQ fĄj) (v ^ufo    ViO
Obraz7 (117) £& i Z8STA W B f»«n«A6winmtowvc^fm^ punktów21 aZp-OłkSpl ***** v j ________J .. ^

więcej podobnych podstron