180 Emile M. Cioran
Nie pojmuję, jak ludzie mogą wierzyć w Boga, chociaż sam myślę o nim każdego dnia.
Lęk przed własną samotnością, jej ogromem i jej nieskończonością...
Wyrzut sumienia jest głosem samotności. Kto lub co szepcze w tym głosie? Wszystko, co nie jest już w nas człowiekiem.
Im bardziej dusze są spragnione życia, tym bardziej pożera je samotność...
Jedna po drugiej wznoszą się zasłony twego ducha, jedna za drugą nadymają się, nieuchwytne w powietrzu. Jak wiele z nich zakrywało twą duszę, ileż sekretów taiły? Dlaczego skrywałeś swą głębię przed światłem, powietrzem i przestrzenią? Powiedziałeś sobie: wszystko jest niewy-słowione. Potem zdjąłeś dzwony z wieży, zamurowałeś w niej okna i pod sklepieniem ciemności wzniosłeś swą świątynię. Zasłony skrywające sekrety; sekrety tające smutek. W napowietrznym tańcu zasłon odkrywamy otulającą tajemnicę, sekret tego wszystkiego, co niewy-słowione. Jedna po drugiej zasłony podnoszą się sponad duszy, a sekrety zbliżają się do świata, światła, powietrza i przestrzeni. Sekrety spowite były jak całunem i spoczywały pod kamieniem grobowym. Ty luz zmarłych spoczywa pod ziemią, ile smutków we mnie.
Lęk przed tajemnicą zawartą w każdej rzeczy, lęk, że wszystkie obojętne rzeczy, które nas otaczają, w jednej chwili ożyją i szeptać będą słowa, których nie da się zapomnieć, niebezpieczne i złowieszcze, że wyjawiąnam swe sekrety, których nie chcemy, i wyznają to, czego nie oczekujemy, lęk, że nieme rzeczy powierzą nam niebezpieczne posłannictwo, niewykonalne i druzgocące, że uczynią nas swym tłumaczem, przemawiającym w ich imieniu... Lęk przed rzeczami, które milczą, przed ich tajemniczą bliskością, przed ich uroczystą wiecznością albo lęk przed tym, że ich bezruch jest tylko złudzeniem i że któregoś dnia zapragną nam powiedzieć wszystko — absolutnie wszystko — i gorące pragnienie, by wszystko było niewysłowione.
Niemożliwe jest oddzielenie nieskończoności od śmierci, śmierci od muzyki, a muzyki od melancholii!...
Z dala ode mnie i blisko dali...
Zbliżcie się do mnie, niesłyszalne i niespodziewane granice świata, przyjdźcie w szale i zabierzcie mnie na zawsze ku waszemu odosobnieniu, gdyż na dźwięk melodii świata moja ogłuchła dusza poddaje się temu wszechświatowi dźwięków.
Szepcie ziemi i hymnie gwiazd, co możecie jeszcze dodać do muzycznego szeptu duszy? Ku jakiemu rozpłynięciu ciągnie mnie ten wszechświat dźwięków? Ileż razy padłem ofiarą tych muzycznych wezwań i na jaką pokusę wystawiała mnie melodyjna śmierć?
Wszystko jest niewysłowione i wszystkie rzeczy pragną mówić. Apokalipsa dźwięku.
Kiedy słowo nie dosięga już rzeczy, a rzeczy nie odpowiadają już na słowa, muzyka natury jest pomostem, który łączy jeszcze duszę ze wszystkim. Przekraczamy go, ze względu na wielkie odejście, lęk w duszy, że wszystko zniknie.
Niepojęte rzeczy stają się jasne w duszy jedynie dla ucha. Ten, kto nie słyszał Boga, jest tego pozbawiony. Bez głosu stamtąd nie ma mistyki, tak jak nie ma ostatecznej ekstazy bez echa melodii dalszego niż tamten świat. Słyszymy wszystko-w głosach, które poprzedzają Boga..