korzyści czerpie ze starszeństwa między swymi (był to bowiem wódz i majtkowie nasi mienili go królem), odpo-wiedział mi: „kroczyć na przedzie do bitwy". Na pytanie, ilu ludzi dąży za nim, zatoczył mi szeroki krąg, aby wyrazić, iż tylu, ilu się zmieści na tej przestrzeni, co mogło być cztery lub pięć tysięcy. „Czy poza wojną wszelka jego władza gaśnie?" Odpowiedział, iż zostaje mu to, że kiedy odwiedza podległe sobie wsie, wycinają mu ścieżki przez haszcze, iżby mógł przebyć je dogodnie. Wszystko to brzmiałoby wcale do rzeczy, powie ktoś, ale cóż kiedy nie noszą pludrówl
ROZDZIAŁ XXXII
Ii trzeba być oględnym w sądzeniu wyroków boskich
Najwdzięczniejszym polem i przedmiotem szalbierstwa są rzeczy nieznane. Po pierwsze, już sama dziwność dodaje kredytu; prócz tego, nie podpadając naszemu codziennemu rozumowi, odejmują środki zwalczania ich. Z tej przyczyny, powiada Platon, łatwiej jest wybrnąć z rzeczy mówiąc
0 naturze bogów niż o naturze łudzi, nieświadomość bowiem słuchaczy otwiera piękne i szerokie pole i zostawia wszelką swobodę w traktowaniu tajemnej materii. Z tego wynika, iż w nic nie wierzą ludzie tak niezłomnie jak w to, o czym najmniej wiedzą, ani też nie ma łudzi tak pewnych siebie jak ci, którzy opowiadają nam szczere baśnie, jako alchemiści, przepowiadacze, astrologowie, chiromanci, lekarze, łd genus omne1. Do tych dołączyłbym chętnie, gdybym śmiał, wielu innych, tłumaczów
1 zawodowych nadzorców zamiarów Boga, czyniących swe
» I <nn< tego rodseju. Hor. Sat.
rzemiosło z tego, aby znaleźć przyczyny każdego wydarzenia i w tajemnicach woli boskiej doszukiwać się niezrozumiałych pobudek jego dzieł. Mimo że nieustanna rozmaitość i sprzeczność wypadków odrzuca ich ciągle z kąta w kąt, ze wschodu na zachód, mimo to, nieznużeni, wszędzie ścigają swoje chimery i z tego samego garnka smarują białym i czarnym.
W pewnym indiańskim narodzie jest ten chwalebny obyczaj: jeśli im się kiedy nie powiedzie w jakiej potyczce lub bitwie, proszą za to publicznie o przebaczenie słońca (które jest ich bogiem), jakoby za jaki grzech, przypisując swą złą i dobrą dolę roztropności boskiej i poddając jej swój sąd i rozum. Wystarczy chrześcijaninowi wierzyć, że wszystkie rzeczy pochodzą od Boga, przyjmować je wdzięcznym sercem z rąk jego boskiej i niezgłębionej mądrości i brać je w dobrym rozumieniu, jakiekolwiek by nam ukazywały oblicze. Natomiast za złe uważam (a widzę to często) szukać umocnienia i pokrzepienia wiary w pomyślnym biegu przedsięwzięć. Nasza religia dość ma innych podstaw; nie potrzebuje gruntować się na biegu wydarzeń. Naród wzwy cza jony do tych argumentów, wdzięcznych i bardzo wedle jego smaku, popada w niebezpieczeństwo, iż jeśli wypadki obrócą się przeciwnie i wręcz niepomyślnie, może snadno osłabnąć w wierze. Podczas obecnych wojen religijnych stronnictwo, które zyskało przewagę pod La Roche-Abeille •, wielce tryumfowało z tego wydarzenia i posługiwało się tym szczęsnym obrotem jako pewnym świadectwem dobrej sprawy. Kiedy później przyszło im wytłumaczyć klęski swoje pod Man-contour i Jamac *, rzekli znowuż, iż to są chłosty i kary ojcowskie. Takie wykłady (o ile ktoś mniemania ludu ze wszystkim nie ma w garści) łacno mogą obudzić świadomość że to znaczy brać z jednego worka dwojaką mąkę, i z jednej i tej samej gęby dmuchać ciepło i zimno. Lepiej
319 -