chwilowe. Ani chwilowe kompromisy z duchem godziny. W każdej sytuacji politycznej opowiadają się zawsze za rozwiązaniem, które według nich może dać krajowi maksimum natychmiastowych korzyści. W czasie przewrotu festttowikkgo stanęli po stronie faszyzmu. Znamiennym jest artykuł programowy, ogłoszony podówczas w jednym z ich pum: „Coraz czękdtj pojawiają si( oznaki hfdące zapowiedzią Morgo imperium kwiatowego. Nikt nie jest godniej-Sjn wkoęwema od narodu włoskiego, najzdolniejszego na kwiecie. Młodzieży wioska,
0 /osęki, o faszystowskie Włochy, kto nie jost faszystą może być szanownym, ale jest przeżytkiem. Prawdy rą jasne: plodnoić, zdrowie, duch wojenny, wesołokć, żądanie dystypUny, hierarchii i wyznania wiary. Mamy w Mussolinim przywódcę nowej generacji. Ski m przed nami z najsilniejszymi cechami rasy"1. Z otwartością, jaka cechuje wszystkie wynurzenia futurystów, wypowiedziano tu hasła bezwstydnie im-perulistyane, nieprzekonywująco zaakcentowane megalomanią narodową może niezbyt realną.
Tak daleko powiódł reformatorów wiotkich postulat kroku gimnastycznego
1 bida w twarz. Było to nieuniknione. Sposób, w jaki ustosunkowali sztukę do życia, przyznawał supremację aktywności życiowej ponad twórczością artystyczną i dopuszczał reformy artystyczne jedynie tylko dlatego, że były one częścią składową reform ogólnożyciowych. Jest to ustosunkowanie fałszywe. Nieartystyczne. Muszę się zastrzec: nie zgadzam się z artystami, którzy zakonnicze oddzielają się od żyda, uważając sztukę za układ w sobie zamknięty, niedostępny dla sil z zewnątrz. Sztuce potrzeba życia jako laski turystycznej; twórczość artystyczna powinna korzystać z form i narzędzi żyda swego czasu, ażeby wzbogacić nimi swoje własne środki. Ale cel musi być artystyczny. Musi chodzić o sztukę, tylko o sztukę. Tymczasem w manifestach futurystów włoskich nawet postulaty czysto artystyczne motywowane są żydowymi. Względy pozaartystyczne kierują zawsze ich ideami. Troska o samą sztukę, o wartołd czysto poetyckie, malarskie czy muzyczne, z trudem znajduje miejsce gdzieś poza kulisami ich właśdwych myśli.
Ich postulaty żydowe — jakakolwiek byłaby rola wyznaczona im w este-•Wifef *Wki Jtrptbllb", LUŁ
tyce futurystycznej — zasługują jednak na uwagę. Szczególniej u nas. Krok gimnastyczny mógł być zbawienną reakcją przeciw lunatyzmówi, który około roku 1900 panował nad literaturą; mógł być wyzwoleńczym rozwodem z duszą piętnastoletniego podlotka, dla którego wyłącznie — zdawało się — powstawała ówczesna sztuka; mógł być hasłem zdrowia, męskości, przytakiwania życiu; mógł być wołaniem o nowego człowieka. Stał się czymś innym. Nie ma nowej zasady bez przesady. Ale przesada jest zasadą futuryzmu. Nadaje mu ona zawsze jego właściwe, charakterystyczne piętno. Postulaty życiowe włoskich futurystów, włośnikami swych korzeni zahaczające o najgłębsze, najbardziej naglące prawdy człowieka współczesnego, na skutek przesadnego ujęcia prowadzą łodygami swoimi do spłycenia i zordynarnienia życia. Jeśli jednak zdecydujemy się nic widzieć tych sezonowych przedłużeń idei słusznych i trwałych, dostrzeżemy, że futuryzm zawiera w sobie potężną moc odrodzenia, że są w nim zadatki na zupełne przeobrażenie żyda, na stworzenie nowego metra moralności i kultury. Tę właśnie rolę ma do spełnienia
idea futurystyczna w Polsce, niezależnie od tego co głoszą lub będą głosili nasi futuryści. Ci, którzy umieją szeregować zjawiska, powinni dostrzec, że nasz futuryzm należy umiejscowić na buntowniczej linii opozycji anty-roman-tyczncj, którą wypadki historyczne już dawno rozpoczęły kreślić w naszej umysłowości. Jest w nim zrozumienie i aprobowanie nowych ogólnoświatowych walorów kulturalnych, których po roku 63 bronił u nas pozytywizm. Jest w nim apologla doczesności 1 kodeksu czynu, którą rozwijał Wyspiański. Jest w nim wola alty, z którą wystąpił Staff. Jest w nim może za mało z głębokich nawoływań Stanisława Brzozowskiego. Pod wpływem dzieł naszych anty-roman tyków, jak niemniej pod na porem szczerości wobec samych siebie i krytycyzmu wobec innych, wielu z pokolenia, które dojrzewało umysłowo około roku 1910, musiało odczuwać potrzebę oczyszczenia naszej atmosfery krajowej z sztucznych woni i środków usypiających, które już wtedy raniły prawdę zdrowych płuc. (Dla mnie — najgorętszą modlitwą tego czasu była modlitwa o wielki wentylator. Raził mnie falset całej naszej liryki ówczesnej. Pamiętam, żc z wierszy, które w owym czasie w tajemnicy pisałem, wyeliminowałem doszczętnie wyrazy „•en** i „tęsknota", którymi wzdychał podówczas
147