organizacje zawodowe i polityczne klasy robotniczej i nacisk opinii publicznej, łatwiej było uzyskać odgórne ograniczenie liberalnej arbitralności kapitału niż w autokratycznym państwie carów, zezwalającym zrzeszać się przedsiębiorcom, ale nie robotnikom, tworzyć kartele, ale nie związki zawodowe. Inspekcja fabryczna powstała tu późno i z bardzo ograniczonymi kompetencjami. Nie można też było pominąć imponderabiliów patriotycznych. Choć więc polska myśl ekonomiczna wyraźnie ewoluowała od założeń klasycznego liberalizmu ku uznaniu arbitrażowej roli państwa i prawa i przyswajała sobie niejedną z idei rcformizmu socjaldemokratycznego, choć Konstanty Wzdulski już w roku 1875 stwierdzał „w najważniejszych objawach czynności ekonomicznej naszych czasów ów nierozerwalny węzeł wspólności interesów jednostki z ogółem, obywatela z państwem” — to przecież w Królestwie wszystko to pozostawało tylko deklaracją zasad i nie dawało się przełożyć na język postulatów rzeczowych. Z przekąsem pisało się u nas o reformach socjalnych Bismarcka, nie tyle zresztą ze względu na ich treść, co ze względu na cel i sposób ich wprowadzania — razem z ustawami wyjątkowymi przeciw socjalistom. Ale od Bismarcka do Pobiedonoscewa było jeszcze daleko. Zapraszać Aleksandra III, jego prawników i jego żandarmów do pełnienia roli rozjemców — w tym specjalizowali się żyrardowscy czy łódzcy fabrykanci, ale jednak robić tego nie wypadało szanującemu się publicyście.
0 to państwo opiekuńcze — opiekuńcze względem kapitału — rozbijała się koncepcja demokratycznych reform i tu zarazem był najmocniejszy punkt idei socjalnej rewolucji.
Trzeba Było dopiero intensywnej niechęci populistów z grupy ,‘,Głosu” do zasad wolnej konkurencji, aby uznać, że interwencja
1 arbitjraż państwa,nawet takiego, jakie jest, mogłyby jednak powściągnąć drapieżność i samowolę kapitalistów. „Głoś” śledził stale wyniki działania inspektorów fabrycznych, popularyzował doktrynę Rodber-tusa postulującego państwową reglamentację warunków najmu w celu zabezpieczenia wzrostu płac współmiernego ze wzrostem wydajności pracyl2Z. Józef Potocki (Bohusz) w panowaniu nieokiełznanego indy wi-
' * K Wzdulski. Idea pmijitta w uoiunku do zasad nauki gospodarstwa społecznego, Warszawa 1875, i, 14. Zob. też ). Jedlicki, Nieudana pręta, s. 297-299, ora* T. Kowalik, Ekonomia liberalna a program pracy organicznej, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”, R. XVII, 1972, a. 699-078.
*“ Podobne rozwiązanie zalecał związany a socjaldemokracją ekonomista niemiecki Mae Schippel, którego ksi<tka(ocenzurowany przekład polski: Nędsa dtiiiejssai dtińtjtzeprzeludnienie, Warszawa 1886) należała do kanonu lektury polskich socjalistów tej doby.
dualizmu widział powrót do stanu dzikości: konkurencja niszczy osobowość ludzką, premiuje nie dzielność i sprawność, lecz bezwzględność i spryt, więcej energii społecznej trwoni niż wyzwala. Postępem jest każde jej ograniczenie: zarówno przez monopole, jak przez tradc-uniony, jak przez władzę państwową. Był Potocki stałym czytelnikiem i komentatorem angielskiej zwłaszcza literatury społeczno-ekonomicznej. Tłumaczonemu przez siebie Spencerowi miał za złe jego nieufność względem władzy, jego obawę, że rozrost gestii państwa prowadzi prostą drogą do nowego niewolnictwa i systemu masowej pracy przymusowej. Bardziej trafiały mu do przekonania fabiańskie idee racjonalizacji życia gospodarczego przez wprowadzanie doń elementów planowania, z tym że dla Potockiego probierzem oceny każdego systemu były etyczne zasady współdziałania, a nie efektywność ekonomiczna l2\
Populiści jednak, tak samo jak liberalni organicznicy, nie mogli wyplątać się z pułapki, w jakiej grzęzła każda recepcja zachodnich idei w państwie autorytarnym. Wychowankowie epoki „nauki społecznej" nauczyli się lekceważyć w swych analizach i programach siłę realiów ustroju politycznego, uważanego za wtórny względem systemu organizacji społecznej. Wskutek tego zależność zachodząca między wzrostem swobody słowa i działania a szansami ograniczenia swobody wyzysku wypadała z pola ich widzenia, a zresztą i tak nie mogła znaleźć sposobu jawnej artykulacji. Największym ze złudzeń demokratycznych okazało się to, o którym Krzywicki nie wspomniał nawet aluzyjnie: złudzenie, że można zdemokratyzować strukturę społeczną w państwie nie dopuszczającym żadnych form demokracji politycznej.
Nie radząc sobie z problemem państwa, a wraz z tym nie radząc sobie z zastosowaniem do miejscowych warunków idei kapitalizmu korygowanego, polska myśl liberalno-demokratyczna usiłowała oba te zagadnienia wyminąć rozbudowując program rozwoju spółdzielczego. Wielu współczesnych i późniejszych komentatorów tego programu chciało w nim widzieć tylko wyraz drobnomieszczańskiego lęku przed kapitalizmem, zaostrzeniem się antagonizmów społecznych i ruchem robotniczym. Jednakże troska o łagodzenie antagonizmów, o wzrost sił produkcyjnych społeczeństwa bez wywłaszczania wytwórców z ich warsztatów pracy może być uwarunkowana przyjętym systemem
121 ). K. Potocki. Wipóltawodnicnco i uipótdtialanit, ..Cios" 1891, twl. ł. 199, 210. 244, 269. 363