tusowego, ir ni om ani ic — 1834).
W tej sytuacji ukształtowała
aura dla pojawienia się reformatorskich idei oraz formowania się nowych religijnych systemów. I aczkolwiek w owym — następującym po Oświeceniu — wieku zbyt wiele wciąż czytano Woltera i encyklopedystów, aby takie próby mogły się spotkać z powszechnym rezonansem, to przecież znajdowały one sporą liczbę ludzi gotowych do ich przyjęcia i akceptacji, ludzi, którzy łączyli romantyczne poszukiwania z nowatorstwem religijnym.
Towiaóski — i na tym również polegała a-trakcyjna siła jego propozycji — wystąpił jako religijny nowator i krytyk Kościoła. Kościół istniejący — podkreślał —— jest jako „uschłe drzewo” i „grób pobielany”. Autentyczną, żarliwą religijność zastąpiła w nim rutyna i duchowy marazm. Prawda, niegdyś — w początkach chrześcijaństwa — człowiek »»nie mogąc jeszcze przyjąć istoty chrześcijańskiej, opierał się o formy chrześcijańskie, które poczytywał za chrześcijaństwo, i o urzędy Kościoła, które poczytywał za Kościół”1. To jednakże, co było dobre w dzieciństwie rodzaju ludzkiego, służyło jego postępowi i doskonaleniu, z upływem czasu zaczęło ludzkość utwierdzać w dzieciństwie i uniemożliwiać dalszy pbstęp. W rezultacie „sama zewnętrzna praktyka aktów religijnych... cnót biernych bez udziału duszy”, wywołała „spoko jność i obojętność" oraz ubiła religijnego ducha i zrodziła „bezbożność pokrywającą się formami pobożności" 1 Kościół „zewnętrznych uczynków” przestał być Kościołem żywej wiary, a „zachowawszy tylko
formy Chrystusa i martwą literę prawa stał się budową ziemską... 4 Stąd też, bunt pr2#-ciwko jego władztwu jest usprawiedliwiony. Nie należy bowiem nigdy „urzędników Kościoła poczytywać za sam Kościół”. Kto akceptuje Kościół urzędowy, jego formy i nauki, ten w istocie „odbiera Kościołowi Kościół, bo odbiera mu istotę, życie, siły i cel jego” 2. 1 jeśli prawdziwy Kościół nie znajduje się w Rzymie, to należy przecież poszukiwać go tam, gdzie on jest... w czyjejkolwiek duszy, pod jaką bądź formą i nazwą, odnajdywać go i budować „w sercu swoim3.
Prawdziwy Kościół nie jest poza człowiekiem, lecz w nim samym. Człowiek jest w Kościele o tyle, o ile w wolności wewnętrznej l żarliwym pragnieniu, siłą aktu miłości i ofiary „utrzymuje w sercu swoim istotę Kościoła” •. Toć przecież Chrystus powiadał, że „Królestwo Boże wewnątrz was jest2’. A jeśli tak, to tylko „grzech własny człowieka, nie zaś obca, czyja bądź woła, może go wyłączyć z Kościoła'27. Wolę Bożą należy spełniać zawsze, nawet gdy przyjdzie# „bez spółki z urzędami Kościoła” i wbrew ich postanowieniom. Należy ją bowiem spełniać w imię własnego uczucia, własnej wolności, którą „każdy człowiek ma nie tylko prawo, ale najwyższą powinność utrzymywać”. Taki jest najwyższy obowiązek każdego poszczególnego człowieka wobec Boga; obowiązek, z realizacji którego ,,każdy sam za siebie zdaje i zdawać będzie rachunek3. Z takich założeń zwolennicy Towiańskiego wysnuwali radykalne konsekwencje. „Za cóż my — dopowiadał je-den z towiańezyków — mamy się poddawać koniecznie staremu Kościołowi i jego tomom, uznawszy raz żyjące Słowo na ziemi... Za cóż
10.
« Tamie, s. 45
• Tamże, s.
Tamże. s.
» Tamże-