100 Teatry Wioch renesansowych
bez przekonania. Ciekawa rzecz, że gdy wznowiono w Rzymie I Suppo-siti Ariosta, była tam malowana kurtyna, która „si faseto cascare” (opadała) na początku przedstawienia, tak jak się to działo z rzymskim auleum. Kurtyna ta, o której sam Ariosto wspomina w Orla udzie szalonym:
Ody opadnie kurtyna, przed oczy się jawi Obraz sceny, mir ladą świateł rozjarzonej:
Złote pną się budowle, sklepiają arkady.
Świat wyrasta, s posągów i płócien stworzony **
(przeL Ewa Zycie Oska)
była jednak przeznaczona nie do ukrycia zmiany sceny, lecz aby zadziwić widownię nagłym ukazaniem wspaniałych dekoracji w pierwszym akcie. Chociaż owi renesansowi teoretycy tak wiele eksperymentowali, ze zdziwieniem trzeba stwierdzić, ie nie zdołali uświadomić sobie możliwości, jakie ambitnemu „roachiniście" i reżyserowi dawała właściwa kurtyna *•.
Rozdział piąty
COMMEDIA DELL/ARTE
POCHODZENIE
W ostatnim rozdziale zakosztowaliśmy wyrafinowanej atmosfery pogodnych rozważań humanistycznych. Dla teatrów wybudowanych w tym duchu na dworach książąt włoskich pisano pseudoklasyczne tragedie i commedie sostenute, komedie oparte w swych zrębach zasadniczych na najlepszych tradycjach Terencjusza i Plan ta. Jednak obok tych bardziej wytwornych przedstawień musiały być stale grywane sacre rappresen-tazioni, czyli dramaty misteryjne. Musieli też istnieć aktorzy interlu-diów, którzy wystawiali swoje prymitywne drobne farsy, jakie spotykaliśmy w średniowiecznej Francji. Nade wszystko jednak należy pamiętać o rozwoju w wieku szesnastym i siedemnastym commedia deWarte, czyli commedia all’improviso, która nabrała niespodziewanego rozgłosu w tym samym mniej więcej czasie, kiedy książęta z Ferrary delikatnie eksperymentowali ze scenami klasycznymi. W swej istocie commedia deWarte jest ludową formą rozrywki artystycznej, a w ciągu z górą dwustu lat wpływ jej na teatry kontynentalne i na kontynentalny dramat był wprost niesłychany.
W niniejszej książce świadomie unikam badania dramatu jako takiego. Commedia deWarte nie jest jednak dramatem w tym znaczeniu, w jakim są nim sztuki pisane. Jest ona zasadniczo sprawą aktora, maszynisty, kotrtiumcra. Czasami, jak to się stało z Molierem i Goldonim, może przejść do dziedziny literatury, niemniej jednak, nie mając nic konkretnego do zawdzięczenia poecie, jest w istocie tworem teatru. I dlatego wialnie comviedia deWarte tutaj musi znaleźć swe miejsce. Ponieważ jednak na jej temat można by pisać całe tomy, zmuszeni jesteśmy zająć się jedynie najbardziej charakterystycznymi rysami tego interesującego zjawiska. Przede wszystkim trzeba dokładnie wyjaśnić, czym jest com-mecir deWarte. Punkt ciężkości leży w fakcie, że cały dialog był w niej improwizowany stosownie do okazji. Kierownik, czyli concertatore, szkicował swoje scenerio, w którym zarysowywał główne elementy intrygi oraz notował chwyty komiczne znane pod techniczną nazwą lozzi, w któ-