46
Było to uczczenie miejsca, gdzie miała zostać wzniesiona Świątynia Opatrzności jako votum dziękczynne i trwała pamiątka Konstytucji 3 Maja. Znajdował się tam kamień, położony w 1792 roku, w pierwszą rocznicę uchwalenia Konstytucji. To miejsce, otoczone szczególnym kultem, uosabiało tradycję, którą żyły kolejne pokolenia czasów niewoli. Tu odbywały się nielegalne spotkania, tu dyskretnie rzucano bukieciki kwiatów, zaś co roku w majową rocznicę przechodziły obok w poważnym milczeniu rzesze mieszkańców Warszawy.
A drugim przejawem tej tradycji była obecność starych romantyków, wychowanych w atmosferze kultu Napoleona i pamięci kampanii wojennych prowadzonych w PoIsce i innych krajach oraz ich wspomnienia, które nie pozwalały współczesnym zapomnieć o wielkich ideałach, jak rówńieżo Ofiarach i poświęceniach dla nich ponoszonych, o zdarzeniach i ludziach, tworzących historię.
Wkrótce po opublikowaniu noweli Milknące glosy, w styczniu 1883 roku, przypomniał Prus w jednej z Kronik postać Napoleona III, który „przez dziewiętnaście lat utrzymywał [Francję] na [...] wyżynach sławy i potęgi", zaś stoczone pod jego dowództwem bitwy pod Magentą i Solferino „zajmą wspaniałe karty w historii, boć z nich to wyrosły wolne Włochy”. A rozważania te zakończył słowami: „[...] w czasach wegetacji z dnia na dzień może i nieźle cofnąć się wspomnieniami choćby o lat kilkanaście i zanotować, że jednak pielęgnowały się wtedy jakieś idee...”1
I w tych właśnie czasach, w których obserwował „kwaszenie się i gnicie ziemi, powietrza i dusz ludzkich” powołał do życia postaci weteranów walk dla idei, zabłąkanych w zmaterializowanej teraźniejszości, którzy poprzez samo swoje istnienie i przywoływanie wspomnień przypominają czasy, w których „pielęgnowały się jakieś idee”. Pułkownik z Milknących głosów i Rzecki z Lalki to jakby ci „ostatni”, reprezentujący świat, który odchodzi w przeszłość.2 Odróżniają się od otoczenia swym odmiennym wyglądem, ubiorem, a zwłaszcza przekonaniami, z trudem znajdują dla siebie miejsce w Warszawie tamtych czasów. Rzecki jest bardziej pogodzony z losem i z własnym miejscem na ziemi, którym jest sklep i przyległy pokoik, zawsze taki sam, ze „smutnym oknem”, kratą i „ćwierćwiekową pajęczyną”.
Dla pułkownika Warszawa i kraj są za ciasne. Są inne niż dawniej, straciły urok swojskości. Krajobraz, który ogląda w pierwszych godzinach pobytu na granicy nie jest już krajobrazem polskim, przypomina raczej pejzaż krajów Europy Zachodniej. Nie jest tym, do którego przez całe lata tęsknił. I Warszawa jest inna, i ludzie podobni do tych we Francji. I tylko ubogi szewc różnił się od tego otoczenia i pozwolił staremu czuć się u siebie.
Właśnie obaj ci ludzie - pułkownik i Rzecki - na obczyźnie tęsknili za krajem. Tęsknili jak dzieci za domem: widzieli kraj we snach, budzili się
z płaczem. I jeden, i drugi, podobnie zresztą jak Wokulski w Bułgarii, nie byli w stanie znieść rozłąki z ojczyzną i „swoimi*' ludimi. Nostalgia była silniejsza od nich, podobnie jak dla wielu tułaczy z pokolenia romantyków.3
A w kraju, i jeden i drugi, lubią wyrywać się wzrokiem z miasta i z dogodnego punktu patrzeć „na Wisłę, w stronę Pragi'* i dalej - na „taki rozległy horyzont jak niegdyś". Pułkownik wtedy dopiero czuje się u siebie, gdyż wdycha „ten orzeźwiający powiew, którego mu brakowało przez pół wieku” (W.III, 14). A stary subiekt w ostatnich minutach żyda widzi cały jego przebieg „na kształt panoramy", w której ostatni fragment przypomina dziedństwo, gdy ojciec rozmawiał o Napoleonie, a on sam na strychu „przez dymnik patrzył na Wisłę w stronę Pragi...”
To szukanie wzrokiem szerszego horyzontu i rozległej przestrzeni poprzez szczeliny w ciasnej miejskiej zabudowie jest wspólne wielu ludziom ówczesnym. Zarówno postaciom literackim, jak i rzeczywistym mieszkańcom Warszawy. Może wspomnienia dziedństwa wielu z nich, wychowanie w wiejskim dworku czy małym miasteczku dągnęły ich ku rozległym krajobrazom? Może - tak było w wypadku Stanisława Witkiewicza - dusili się nie tylko w zamkniętych przestrzeniach miasta, ale i w ciasnocie mieszczańskiej beznadziejności4? A może i oni, patrząc z wysokości nadwiślańskiej skarpy „w dal utęsknioną" widzieli po prostu - Polskę?5
W Lalce - według stwierdzenia współczesnych autorek - Prus „pożegnał romantyzm uosobiony w Wiośnie Ludów".6 I nie tylko tu. W omawianych utworach pożegnał, ale i przywołał ponownie i postawił wśród ludzi innej epoki przedstawirieli tamtego pokolenia: żołnierzy z wszystkich frontów walk o wolność ludów, tułaczy i emigrantów stęsknionych za krajem dzieciństwa i młodości, ludzi - jak Wokulski - przez romantyzm „obdążonych" i szukających własnego miejsca w nowej rzeczywistośd.
Kronika tygodniowa, „Nowiny" 1883, nr 14 (Kroniki, t. 6, s. 7-9),
Por. F. Araszkicwicz Bolesław Prus I Jego Ideały łyclowe, Lublin 1925, s. 42.
O „chorobie nostalgii” u romantyków i w literaturze tego okresu zob. A. Witkowska Wielkie stulecie..., s. 80-81. — Problem nostalgii obsesyjnie wraca w utworach literackich i niektórych wypowiedziach publicystycznych Prusa. Do omawianych tu utworów można dodać nowele Przy księżycu (1884) z postacią korepetytora, „monśeur Franęois”, który boleśnie przeżywa twój los tułacza i wypatruję ciągle dnia powrotu do kraju. Problem ten powraca w pomysłach nic napisanych utworów Prusa z lat 1901-1903 (Por. S. Fita Niezrealizowane pomysły literackie Bolesława Prusa. w: Archiwum Literackie, t. 19: Bolesław Prus. Materiały, Wrocław 1974, s. 31-41). Zob. również uwagi Prusa o tęsknocie za krajem jako „elementarnym uczuciu” leżącym u podstaw prawdziwego patriotyzmu w Kronice tygodniowej („Kurier Codzienny" 1897, nr 189) a także jego osobiste zwierzenia w listach i notatkach z podróży zagranicznej w roku 1895 oraz artykuł J. Rudnickie] Podróż zagraniczna Bolesława Prusa iv roku 1895. „Pnegląd Humanistyczny" 1975, nr 5, s. 45-51.
S. Witkiewicz Aleksander Gierymski, w: Pisma zebrane pod red. J.Z. Jakubowskiego i M. Olszanicckiej, t. 2, cz. I, Kraków 1974, s. 340.
Por. słowa K. Lutostańskiego wypowiedziane podczas uroczystości pięćdziesięciolecia Kasy im. J. Mianowskiego o pokoleniu ludzi, którzy z wysokości nadwiślańskiej skarpy patrzyli „w dal utęsknioną", a w duszy mieli „Polskę piękną i jasną". (Pamiętnik obchodu pięćdziesięciolecia Kasy im. Mianowskiego 1881-1931, Warszawa 1932, s. 14).
M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm a historia, s. 533-534.