Obraz5 (17)

Obraz5 (17)



66 LOSY PASIERBÓW

powtarzaniem: A, si, si, Klaro, seguro, sierto. — Twarze obojga krasił uśmiech uprzejmości.

—    Ciekawy jestem, ktoby to mógł powiadomić pana o naszym wyjeżdzie — zauważył Zygmunt.

—    Tak mi w oficynie powiedzieli. Pewnie dlatego, że pomyliłem nazwisko pana. Pytałem o Dubowskiego, a pan nazywa się Dębowik.

—    Dub — Dubowik — poprawił.

—    Nie ma już co o tym gadać — rzekła Stasia. — Chwała Bogu ot, że zastaliśmy was i to jest najważniejsze.

—    Naprawdę przyjechaliście do nas w szczęśliwą chwilę. Gdyby dzień później, już o sobie nie wiedzielibyśmy więcej. Dziś wybieramy się stąd.

Na twarzy dziewczyny osiadł smutek. Suszy-cki też spoważniał.

—    Ty nie żartujesz? — spytała Domka.

—    Jeszcze mi nie wierzysz? Mówiłem ci wczoraj, że mam miejsce, więc mam. Dziś wyjeżdżamy.

—    Czy podchodzącaż chociaż praca? — spytał Suszycki.

—    Praca licha, ale na wybór już nie mamy czasu.

—    Gdzieś w fabryce?

Zygmunt powiadomił obecnych szczerze o rodzaju zdobytej pracy, o wynagrodzeniu i warunkach przyjętych w związku z pomieszczeniem.

Suszycki przyjął wiadomość salwą śmiechu.

—    A bodajżeż was, bodaj! Ot miejsce znaleźli! Nie ma co. Za dwa pezy pracować cały dzień i jeszcze służyć niedowiarkom, pieluchy żydziętom prać i tyłki obcierać. A krywapijec! A pijawka nienasycona! A toż kryminał! Toż tylko wziąść i zbić mordę parchu na ciasto, żeby popamiętał. A paszlijcież wy jego k’czortu ma-tary!...

Siła przekonania i tupet, z jakim wylał ten potok słów, oszołomiły Zygmunta.

—    Gdyby pan wiedział, ile ja już się nałazi-łem za tą pracą, toby się nie dziwił temu.

—    Jakaż to praca! W naszych frigorifikach człowiek za osiem godzin zarabia pięć pezów i gospodarzem u siebie.

—    Ja to wiem, tylko jak tam się dostać, mój panoczku.

—■ Dostaniesz się. My to bierzemy na swoją głowę. Przyjechaliśmy po was.

Zygmunt oparł wzrok na Domce, oczekując aprobaty.

—    Jeśli pan Suszycki zapewnia, że pracę dostaniesz, to lepiej jechać do nich.

—    To dobrze. Ale jest jeszcze jedna sprawa — zwrócił się do Suszyckiego. — My jesteśmy bez grosza.

—    Czyż my nie wiemy? Wszystko załatwim. Dopóki nie zarobicie sobie, będziecie mieszkać i stołować się razem z nami, a potem zrobicie, co się wam podoba. Zgoda?

—    Bardzo panu dziękuję — uścisnął rękę dobrodziejowi.

—- Nie ma za co. Wyż nam dziewkę w drodze pilnowali.

Suszycki był bardzo uczynny wobec Dubowi-lców. Zaprosił wszystkich na wspólny obiad do restauracji, pomógł wynieść z hotelu bagaż i wynajął taksówkę do stacji Constitución.

O czwartej wyruszyli z dworca. Po kilkunastu minutach biegu wśród kamienic, pociąg wypadł w pole poznaczone z rzadka czubami drzew, zdobiących siedziby podmiejskich ogrodników. Oboli toru leżał gościniec, po którym sunęły się l u l ówdzie wozy towarowe i konni pasterze.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz0 (17) 56 LOSY PASIERBÓW z tego? —    Przyjdzie czas, że Dziadek postawi toczkę
Obraz0 (17) 56 LOSY PASIERBÓW z tego? —    Przyjdzie czas, że Dziadek postawi toczkę
Obraz1 (13) 78 LOSY PASIERBÓW mu uszy i szyję. Na twarzy Ananki pojawił się złowieszczy uśmiech, —
Obraz0 (32) 16 LOSY PASIERBÓW ciem o burtę łodzi zapatrzył w pasemko lądu. Miał wrażenie, że dostrz
Obraz2 (31) 20 LOSY PASIERBÓW —    żeby w naszej okolicy któryś z kawalerów to zaśpi
Obraz5 (22) 26 LOSY PASIERBÓW —    Co to takiego? —    A to ty nie wi
10070 Obraz2 (21) 40 LOSY PASIERBÓW dzi o jego spóźnieniu się i żal mu się zrobiło, że sprawi jej r
Obraz6 (25) 28 LOSY PASIERBÓW bramę bez przepustek, a my ich jeszcze nie mamy. Jeśli macie czas, to

więcej podobnych podstron