104 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
rozpaczającą nad swym synem duszą matki Gustawa podjął się na jej prośbę zadań specjalnych, przekraczając w ten sposób swoje kompetencje.2 Kiedy tak rzuca oskarżenia śpiącemu przy oknie Więźniowi, podziwiamy jego niezwykłą cierpliwość. Kogo by w końcu nie zirytowała pogarda dla muzyki niebiańskiej, którą Anioł chciał skruszyć zatwardziałe serce swego podopiecznego. Słuchał on bowiem tych „dźwięków niebios” jak piosenek pijackich. Wolał już muzykę szatańską. Czasy nowożytne mają nieprzeparty pociąg do muzyki infemalnej. W Gustawie tkwił więc poważny zadatek na Adriana Leverkiihna, bohatera powieści Doktor Faustus Tomasza Manna.
Anioł porównuje tedy Gustawa do krynicy zbrudzonej nieczystościami, rozpraszającej „pamiątki wyższych światów” w otchłani chtonicznej. Dusza tego Więźnia jest jak zmącone źrodło, symbolizujące tutaj chaos wewnętrzny człowieka, który nadużył największego daru Boga: wolnej woli. Z uwagi na swe obowiązki, Anioł zdecydował się uprosić Boga, aby poddał Gustawa ciężkiej próbie. Chociaż celem takiej próby jest z zasady powrót do łask Bożych, zaczyna się ona od ogołocenia człowieka z wszelkich cech pozytywnych, które mogłyby mu w jakiś sposób pomóc. Gdyby Gustaw był świętym, zostałaby mu teraz odebrana nawet świętość. Jak Hiob, powinien najpierw dojść do najgłębszych racji, uzasadniających wszelkie złorzeczenie Bogu. W takich sytuacjach byt stworzony może nawet znienawidzić swego Stwórcę. I będzie to zachowanie bardzo ludzkie.
Bohaterowi Polaków sprawa naszej narodowości mogła posłużyć za argument w „badaniu” Boga, oskarżenie Go o tolerowanie zła cisnęło się bowiem; na usta. Dlaczego my? Za co? Jak długo można? Pytania te kłębiły się w polskich’ głowach już od dwóch dziesięcioleci i Szatan mógł zrobić na nich dobry interes.
Ogłaszając wiadomość o poddaniu Gustawa próbie, Anioł określił zarazem jej charakter w bardzo wymownym porównaniu:
I ty w samotnym więzieniu,
Jako prorok na pustyni,
Dumaj o twym przeznaczeniu.
(III, 131)
„Więzienie stanu”, znajdujące się w „klasztorze ks. ks. bazylianów przy ulicy Ostrobramskiej w Wilnie”, jest tedy dla Gustawa czymś w rodzaju pustyni z Pisma Świętego. Porównanie to zdradza natychmiast głęboko religijny aspeki tej próby. Jak pustynia, uwięzienie za sprawę narodową ma swoje miejsce w planie Bożym, który być może zostanie odsłonięty, ale być może pozostanie na zawsze tajemnicą^Jak pustynia, więzienie jest miejscem bez Boga, w którym człowiek nie powinien liczyć na Jego miłosierdzi^) Zanim zaczęto nazywać ją oroś (góra)3, zanim w III wieku zidentyfikowano ją z klasztorem, z „oazą Boga”, pustynia, zwłaszcza w Starym Testamencie, była dokładnym przeciwieństwem świętych wzniesień, które podlegały opiece Jahwe, a często służyły Mu po prostu za pomieszkanie. Więzieniu, jak na pustyni, Bóg zostawia więc człowieka samemu sobiejTu Gustaw rozstrzygnie o swoim przeznaczeniu. Co prawda w każdej chwili, niezależnie od poczynań Bohatera Polaków, ('możliwa jest interwencja Łaski w tej czy innej postacf)
Spróbujmy teraz wgłębić się nieco w charakter walki, która przetoczy się w celi Więźnia.
^Antynomii dobra i zła chrześcijaństwo nadało wymiar kosmiczny i es-chatologiczgy)W tym konflikcie, który zostanie rozwiązany przez Boga w dniu Sądu Ostatecznego, człowiekowi wyznaczona została nieco dwuznaczna rola. Z jednej strony wygląda na to, że decyduje on o losach świata do tego stopnia, że może go oddać we władanie złu. Z drugiej wszakże stwierdza się, że nie jest on w stanie zmienić planów Stwórcy, który walkę tę rozstrzygnął już na korzyść dobra, ponieważ sam jest Najwyższym Dobrem. Wypowiedzi teologów w tej sprawie są raczej irytujące. Jedno wiemy na pewno. Kiedy człowiek popełnił grzech pierworodny, Bóg wydał go szatanom, ale — jak pisał św. Augustyn - nie znaczy to bynajmniej, że „uczynił albo rozkazał, żeby tak było. Nie, Bóg tylko zezwolił na to, lecz sprawiedliwie zezwolił. Bo kiedy Bóg opuścił grzesznika, od razu zawładnął nim sprawca grzechu”4. To łaskawe zezwolenie wystawiło człowieka na atak Księcia Tego Świata, pogrążając otchłań materii we łzach, krwi i gnoju.
Kiedy więc na prośbę aniołów Bóg odwrócił od Gustawa swoją twarz i wysłał go na „pustynię”, do więzienia przy ulicy Ostrobramskiej, diabeł zwołał natychmiast legion swych braci. W celi rozbrzmiała szatańska muzyka, „piosenki pjanych uczt”, kuszące Więźnia tzw. wulgarnymi materialnymi uciechami. Trudno, co prawda, zaliczyć do tego rodzaju rozkoszy poegę minstrelów, pełne kielichy i dziewczynę z jasnym warkoczem, ale diabły chyba lepiej wiedzą, co przepędza z głowy „myśl świętą”, wyniesioną z porannej mszy. W każdym razie śpiewając nad śpiącym Więźniem tę pieśń wierzą, ii do jego świadomości przeniknie myśl o antynomii między więzieniem a miastem.