Skąd się wzięły lotnie?
Lot na samolocie sportowym czy też szybowcu jest imprezą niezwykle drogą. Jedna godzina lotu kosztuje dziesiątki tysięcy złotych, gdyż koszt szybowca wynosi minimum ćwierć miliona zł, a samolotu sportowego ponad milion, a do kosztów trzeba też wliczyć organizację służb naziemnych nowoczesnej łączności i służby meteo. Nie można bowiem latać swobodnie, jak to by się komuś mogło wydawać, gdzie się chce i dokąd się chce. Każdy samolot, śmigłowiec czy też szybowiec musi mieć wyznaczoną trasę lotu i jego czas. W przeciwnym razie wystąpiłyby liczne kolizje powietrzne. Lecąc z prędkością ponaddźwiękową myśliwce czy też niewiele już obecnie wolniejsze samoloty komunikacyjne nie mogą wyminąć małego samolotu sportowego, czy szybowca tak samo, jak transatlantyk nie ominie samotnej żaglówki na oceanie.
Najpiękniejszy ze sportów, jakim jest swobodne latanie człowieka w przestworzach, stał się więc w miarę rozwoju współczesnej techniki jakimś bardzo skomplikowanym i trudnym problemem technicznym. Ale oto znowu znaleźli się entuzjaści, którzy wyszukali takie miejsce w przestrzeni, gdzie można latać swobodnie, bez łączności radiowęj, i co najważniejsze, latać wtedy, kiedy się chce i na sprzęcie, który można zrobić samemu. Chodzi tu oczywiście o lotnie.
Syn polskiego emigranta z Wielkopolski - Franciszek Rogallo - przez wiele lat w instytucie amerykańskim, zajmującym się badaniem aerodynamiki statków kosrpicz-nych, poszukiwał wraz z innymi uczonymi sposobów ratowania pilotów rakiet oraz odzyskiwania spadających na ziemię, wypalonych członów rakiet czy też drogocennych ich głowic. W rezultacie tych badań i doświadczeń konstruktor wpadł m. in. na pomysł lotni. Był to płat o prostym kształcie złożony z czterech rur, na których napięta jest
i