150 Odpowiedzialność i styl
pisze Hyrtl - nie odbywa się w tak ścisłym powiązaniu z umysłem będąc przy tym tak całkowicie od niego niezależna.” 116 Właśnie to nagle przejście od napięcia do odprężenia, od podniecenia do zaspokojonego wyczerpania, od przyboru do odpływu, od maksimum do minimum istnienia, od niezwykle wzmożonego poczucia życia do poczucia jakiejś nicości sprawia, iż miłość utożsamiana jest podświadomie z przerwaniem ciągłości istnienia - język ludowy trafnie chyba określa efekt psychiczny orgazmu nazywając go „małą śmiercią” („petiłe mort" 117). Z punktu widzenia psychologii lęk przed miłością, dopatrywanie się w niej niebezpieczeństwa są więc całkowicie uzasadnione. Niewątpliwie akt miłosny stanowi niebezpieczeństwo jedynie dla organizmów wyniszczonych czy ułomnych, lecz wstrząs, jaki wywołuje, zawsze zostawia ślad w sferze życia uczuciowego i stwarza w ten sposób niemożliwą do przezwyciężenia utajoną predyspozycję, by uważać za nie-pozbawione podstaw opowieści o Gijtmadchen, na przykład.
Te nowe czynniki - fizjologia detumescencji, psychologia paroksyzmu - wzmacniają więc jeszcze działanie czynników, na których istnienie czy chociażby tylko zalążki w człowieku wskazała biologia porównawcza, wychodząc, jak pamiętamy, zarówno od obyczajów modliszek, jak i od analizy aktu płciowego jako wydalania substancji wirtualnie nieśmiertelnej. Ten ostatni punkt działa zresztą nie tylko jako rzeczywistość ukryta, lecz również jako fantazm psychologiczny zdolny wywołać impotencję u chorych, którzy lękają się wchłonięcia prącia przez pochwę i utraty sił witalnych.118
Rozważania te pozwalają, jak sądzę, na szereg konkluzji, z których najważniejszą jest stwierdzenie, iż człowiek nie jest w przyrodzie odosobniony i że tylko dla siebie samego stanowi szczególny przypadek. W istocie podlega tym samym prawom biologicznym co in
gatunki, lecz w odniesieniu do niego prawa te są mniej widoczne, mniej kategoryczne: warunkują nie
działanie, lecz wyobrażenie. Mitografia będzie musiała wziąć to pod uwagę. Z rozważań bowiem takich jak te wynika, że nie tylko struktura społeczna, choć tak ważna, determinuje i tłumaczy zawartość treściową mitów. Trzeba uwzględniać również czynniki półfizjologiczne, półpsychologiczne, owe pierwotne reakcje i konstelacje afektywne, które u człowieka występują jedynie w stanie wirtualnym, ale które odpowiadają faktom powszechnie obserwowanym w przyrodzie.
W każdym razie do tego rodzaju koncepcji skłaniają przedstawione rozważania. Stwierdziliśmy na wstępie, że ludzie w stopniu pozornie nieuzasadnionym interesują się modliszką i przypisują jej powszechnie charakter boski lub diabelski, jakby nie mogli przyjąć, że jest to zwykły owad. Od pierwszej chwili modliszka zwraca uwagę człowieka swoją sylwetką wyraźnie antropomor-ficzną, która skłania, by się z nią identyfikować lub doszukiwać jakiegoś z nią pokrewieństwa. W jej tak dramatycznych obyczajach miłosnych wreszcie instynkt rozkoszy zdaje się sięgać ostatecznych granic. Stwierdziliśmy, że w mitach, gdzie instynkty znajdują właśnie zaspokojenie, którego odmawia im rzeczywistość, ludzie znają sytuacje podobne, analogiczne obawy. Wykazaliśmy również, że mamy wystarczające podstawy sądzić, iż funkcja fabulacyjna jest u człowieka odpowiednikiem zachowania, jakie owadowi narzuca instynkt. I na tvm właściwie moglibyśmy poprzestać. Argumenty dodatkowe, jakich dostarcza głębokie znaczenie życia seksualnego i sama fenomenologia miłości, były zbyteczne. Pozwoliły jednak stwierdzić, że związki bądź biologiczne, bądź psychologiczne między procesami seksualnymi a śmiercią są dostatecznie wyraźne, by służyć jako poparcie wyników poprzednich rozważań.