RZYM 104

RZYM 104



do niej. A to z kolei oznacza, że jesteś również moją włas nością, chociaż wcale nie napawa mnie to dumą.

—    Co? - Tatę był wściekły. — Nie jestem żadnym chłop tasiem do gryzienia!

Annette roześmiała się gardłowo.

—    Według naszego prawa, kochany, jesteś moim chłop tasiem do gryzienia. Kiedy tylko zechcę.

—    Powinieneś przeczytać uwagi napisane drobnym druczkiem, zanim wskoczyłeś jej do łóżka, Tatę - stwiei dziłam bezlitośnie. — Będziesz miał szczęście, jeśli nie od płacę ci za to, co mi zrobiłeś, i nic nie powiem Donowi. Ale teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. Dobra, Bo nes. Jeśli ty albo Annette ugryziecie Coopera i Juana, to będziemy bezpieczni, gdyby coś się schrzaniło z łanem?

—    Tak - odparł Bones, ignorując spojrzenie Tate’a.

To mi wystarczyło. Nie chciałam w pomieszczeniu peł

nym wampirów składać oświadczenia, że jestem czyjąś własnością, ale gdybym w przeciwnym razie musiała pa trzeć na śmierć jednego z moich ludzi... to pieprzyć moją dumę. Ich również. Zycie było ważniejsze niż zranione ego.

—    W porządku - powiedziałam, wstając. — Pojedziemy do ośrodka, żeby jedno z was ugryzło Juana i Coopera, a potem Annette i ja weźmiemy chłopaków jako przynętę i złapiemy ludzi lana. Ty i Rodney pojedziecie po Noaha... Kiedy mamy spotkać się z łanem?

—    Około północy, Kitten. To daje ci trochę czasu, bo między pojmaniem jego ludzi i spotkaniem z łanem mu sisz udać się do spa.

—    Do spa? - powtórzyłam, jakbym nigdy nie słyszała tego słowa. - Po co, na Boga, miałabym to robić?

-    Bo potrzebujesz minimum godziny w saunie, żeby usunąć ze skóry mój zapach — spokojnie wyjaśnił Bo-nes. — Jeśli pójdziesz do lana w tym stanie, on od razu się zorientuje, że go podeszliśmy. A wtedy rozpęta się chaos. Nie bój się, wszystko już załatwione.

-    Spa - powtórzyłam, kręcąc głową.

Była to jedna z dziesięciu rzeczy, których nie planowałam dzisiaj robić. Wyglądało jednak na to, że mam randkę z sauną. I z ludźmi lana. Z samym łanem. I z moim ojcem.

Noc bez wątpienia zapowiadała się na bardzo pracowitą.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
57158 RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardl
RZYM 104 że to dobry pomysł? Dlaczego pozwoliłam, żeby niepo hamowana żądza zemsty na ojcu kazała m
82707 RZYM 104 Powiedziałam to wprost, żeby pozbawić go złudzeń. Noah był miły, ale wiedziałam, że
RZYM 104 drżenie nóg. Nigdy nie okazuj strachu. To byłoby jak dzwonek wzywający na kolację. Dwa tow
RZYM 102 wyczułam. Mimo to, kiedy wyciągnęłam przed siebie rę$
RZYM 104 Kilka osób obejrzało się na mnie, bramkarz rzucił nu bardzo dziwne spojrzenie. Pewnie się
RZYM 104 —    Wiesz, że będę chciał go dorwać, Don. - Nie musiał wymawiać imien

więcej podobnych podstron