Jego skóra ls'niła przy niej jak pokryta diamentowym py łem. Uznałam, że najwyższa pora odwrócić wzrok. I to szybko. Nim zacznę się ślinić.
- Bones, co za niemiła niespodzianka - odezwałam się. - Jezu, jeszcze nie jesteś martwy? Miałam nadzieję, że już nigdy więcej cię nie zobaczę. Wciąż masz problem z przedwczesnym wytryskiem?
łan roześmiał się głośno, a wraz z nim cały jego sektor. Wszyscy byli rozmieszczeni według starszeństwa. Najmłodsze wampiry zajmowały najwyższe miejsca, najbardziej oddalone od areny. Bones siedział na samym dole.
- Gdybyś w międzyczasie tak głośno nie chrapała, mógłbym bardziej się skoncentrować.
Odpowiedź Bonesa wywołała kolejną salwę śmiechu. Trafiona! Odwróciłam się do niego plecami.
— No dobrze, łan. Dość tych pierdoł. Jestem wystrojona w ładną kieckę, a tu najwyraźniej odbywa się party. Mogę wiedzieć z jakiej okazji?
łan przybrał melodramatyczny ton.
— Mówiłem wszystkim, że mściwa osoba zwana Rudą Kostuchą jest w rzeczywistości wampirem z bijącym sercem i ciepłym ciałem. Na świecie nie ma innego znanego mieszańca. Mówiąc krótko, Cat, chcę, żebyś do mnie przystała. Ponieważ uznałem, że po naszym ostatnim spotkaniu raczej nie będziesz skłonna przyjąć tej propozycji, pojmałem czworo twoich ludzi, żebyś była bardziej... otwarta, kiedy przystąpimy do jej omawiania.
łan nie miał pojęcia, że zdołałam uwolnić trzech z tej czwórki, a ponadto uwięziłam sześciu jego ludzi. Pewnie myślał, że Franęois i pozostali po prostu się spóźniają.
- Uhm - mruknęłam. -1 zgaduję, że jako jedna z „twoich” będę musiała spędzać z tobą mnóstwo czasu.
łan uśmiechnął się złośliwie.
- Rzeczywiście, na początku trzeba będzie cię poobserwować.
- A jeśli odmówię, zabijesz moich ludzi?
łan wzruszył ramionami.
- Czy naprawdę muszę zabić ich wszystkich, maleńka, nim zrozumiesz, że to co, ci oferuję, nie jest takie straszne? Myślę, że wystarczy śmierć jednego, najwyżej dwóch.
Ty zimny sukinsynu, pomyślałam, mierząc go wzrokiem.
Był praktyczny, a nie szalony. Nie sprawiał wrażenia, że cieszy go perspektywa uśmiercenia moich ludzi, ale wiedziałam, że to zrobi. Bones potrafił być równie zimny. I mówiąc szczerze, ja także.
- Mówiłeś o mnie ludziom — stwierdziłam, nagle zmieniając taktykę. - Założę się, że trudno im było uwierzyć w twoje słowa. Chcesz, żebym zademonstrowała, co potrafię? Zaprosiłeś tylu gości, a oni do tej pory nie widzieli jeszcze niczego ekscytującego.
W oczach lana pojawiło się zainteresowanie. Bones wspomniał kiedyś, że łan lubi efekty. Wyglądało na to, że się nie mylił.
-Jaką demonstrację proponujesz, moja śliczna Ruda Kostucho?
-Wystaw swojego najsilniejszego wojownika. Pokonam go, używając tylko tego, co mam przy sobie.
Rozłożyłam, ręce i powoli się obróciłam, pokazując, że jestem bez broni, choć oczywiście łan wiedział, że już
349