skanowanie0003

skanowanie0003



290 Gatunki wypowiedzi w analizie stylistycznej

II września w Nowym Jorku nabiera dodatkowego znaczenia. Bo przecież znany autor thrillerów Tom Clancy przewidział podobny scenariusz w jednej ze swoich książek, co więcej, również Janusz Głowacki w swojej powieści „Ostatni cięć” napisał kilka zdań o podobnym ataku islamskich terrorystów. Nie wspomnę o kilku filmach sensacyjnych, rysujących bliskie rzeczywistości scenariusze ze „Szklaną pułapką” na czele. Tyle, że tę historię spisuje „łgarz większy niż Baudolino”. BS'w życiu bohatera po* wieści dzieje się tak, że jeśli żywi namiętność do czegoś prawdziwego, to rzecz kończy się tle. W prawdziwym życiu, jak zauważa Baudolino, nawet jego dziecko okazuje się kłamstwem. Co chce nam w ten sposób zakomunikować Umberto Eco? Otóż mówi nam, żebyśmy sobie wybrali prawdę, bo przecież granica między prawdą i kłamstwem jest bardzo płynna. A jeśli chodzi o literaturę, to jest ona kłamstwem od początku do końca. Albo prawdą od początku do końca — mogą sobie państwo wybrać właściwą odpowiedź [Mariusz Cieślik, Zmyślny kłamca Baudolino, „Polityka”].

[2] Czy zatem nie powinno się tłumaczyć najnowszego dzieła Umberto Eco? To postulat nazbyt radykalny. Umysłu takiego formatu nie można lekceważyć. Książkę Eco należało wydać, choćby po to, by nie przeoczyć kolejnego literackiego wydarzenia. Pod jednym wszakże warunkiem: że opatrzymy je rzetelnym i głębokim komentarzem. I cóż z tego, że istnieje niepisane prawo zabraniające dodawania naukowych przypisów do literatury pięknej? [Jacek Borowski, Antypowieść Eco, „Wprost”].

Znajdujemy tu przykłady użycia form 2. osoby liczby mnogiej (tzw. my inkluzywnego, np. w [1]: jesteśmy w królestwie, dowiadujemy się), włączających samego recenzenta do grona czytelników, mamy też bezpośredni zwrot do odbiorców (por. w [1]: mogą sobie państwo wybrać...), angażujący ich aktywność, oraz konstrukcje bezosobowe (np. w [2]: czy nie powinno się tłumaczyć, nie można lekceważyć, należało wydać), wprowadzające pozorną tylko obiektywizację sądów, ponadto są w tych fragmentach pytania pozorne i retoryczne będące przejawem chęci intelektualnego pobudzenia czytelników (por. Co chce nam w ten sposób zakomunikować Umberto Eco?, Czy zatem nie powinno się tłumaczyć najnowszego dzieła Umberto Eco?, I cóż Z tego, że istnieje niepisane prawo zabraniające dodawania naukowych przypisów do literatury pięknej?). Zabiegi te są podporządkowane celom perswazyjnym - przekonywaniu odbiorców do własnego stanowiska wyrażanego na przykład w odpowiedziach na postawione pytania czy w doborze odpowiednich czasowników modalnych.

Perswazyjność recenzji wiąże się ściśle z wyraźnie zarysowaną dominacją nadawcy, który nie oczekuje polemiki wobec swojego dzieła. To nadawca dyktuje warunki i wyznacza określoną rolę odbiorcy. Odbiorca może podjąć polemikę z opinią wyrażoną przez recenzenta, jeśli zapozna się z obiektem Tecenzji. Kontakt z owym obiektem może nastąpić po lekturze recenzji — tak chyba dzieje się najczęściej, choć czasami czytamy recenzje dzieł nam już znanych.

Dyskusja z poglądami recenzenta może się odbywać: a) w listach czy-telników-amatorów do redakcji; b) w wyjaśnieniach „współtwórcóvR recenzowanego dzieła - autora, redakcji, wydawcy; c) w felietonach i szkicach krytycznych, których nadawcy zajmują pozycję co najmniej równorzędną z pozycją autora recenzji.

Sam recenzent jest natomiast uczestnikiem dialogu (niekiedy polemiki) po pierwsze z twórcą recenzowanego tekstu kultury, po drugie — z odbiorcą recenzji. Aby jednak mógł ten dialog zainicjować, najpierw musi sam przyjąć rolę aktywnego odbiófcy - interpretatora. Do roli tej musi być dobrze przygotowany. Powinien zatem: a) być specjalistą w danej dziedzinie, aby móc odebrać i ocenić tekst kultury na różnych jego poziomach; b)' być rzetelny w wyrażaniu sądów i argumentować subiektywne opinie wnioskami wypływającymi z pogłębionej analizy dzieła. Zdarza się jednak, że recenzent z różnych powodów unika analizowania tekstu [por. np. o ocenianiu intuicyjnym - spóntanifi^m, ale powierzchownym, bo pozbawionym dążności do uzasadniania sądów w: Gołaszewska 1967, 214]n, ograni-

17 Zdzisław Pietrasik wskazuje na zachodzące’?!# recenzjach prasowych zmiany, które prowadzą do zaniku cech komunikatu krytycznego w recenzji i dominacji w niej elementów informacyjno-nakłaniających: „Z braku ochoty, czasem kompetencji, a najczęściej także miejsca ną łamach czy antenie - recenzent nie wnika głębiej w strukturę dzieła, nie dokonuje analizy znaczeń, nie mówiąc już o tworzywie. Jakby nie wierzył, że czytelnik oczekuje od niego tego rodzaju pogłębień. Recenzja staje się zatem komunikatem dla konsumenta, który ma wybrać «towai». A wybór jest coraz większy: co tydzień wchodzi do kin parę nowych filmów, a nowości wydawniczych nikt chyba nie jest w stanie zliczyć. Stąd upowszechniający się system «znakoWania» nowości: ten tytuł trzeba zobaczyć koniecznie, ten drugi na własne ryzyko, a trzeci za żadne skarby. Czasem brakuje uzasadnienia dla tak kategorycznych sądów - pozostaje za to jednoznaczny kwantyfikator, najczęściej gwiazdki. Jak przy koniakach” [Pietrasik 2000, s. 213-214].


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0011 106 Gatunki wypowiedzi w analizie stylistycznej [21]    Ta książka, ch
skanowanie0028 234 Gatunki wypowiedzi w analizie stylistyczne) przeszły to czas wielkich postaci his
skanowanie0004 292 Gatunki wypowiedzi w analizie stylistyczne) czając się do opisu doznań i przeżyć

więcej podobnych podstron