niż teatr. „Wybierając Twórczość własną - czytamy w biuletynie sygnowanym przez wspólnotę - wielką, małą, radosną, szczerą, stajemy się awangardą regionu «czamego Trójkąta®, grupą nieformalną i kontestującą, choć nie komuną, gdyż życie i tworzenie zaczyna się w rodzinach, gdzie zasiadamy przy stolach do posiłków”48.
Postulat służenia lokalnej wspólnocie,, który wysuwał Schumann, także nie się powiódł'całkowicie, mimo podejmowanych wysiłków. Spektakle pozostały w swoim wyrazie hermetyczne i niezrozumiałe (kilkakrotnie zdarzyło się jednak, jakby na przekór tęmu odbiorowi, że Klinika Lalek występowała na imprezach jako oficjalny przedstawiciel swojej gminy). W-tej kwestii można wszelako wyrokować o możliwej ^mianie, dzieci i młodzież, będący głównymi ich odbiorcami, być może odpłacą kiedyś za artystyczną edukację-większym stopniem zrozumienia i życzliwości. Iriny, “niebagatelny elenient Sehumannowskiej służby, .czyli, współpraca sąsiedzka, w większości, niestety, spaliła na panewce, i nie zmienią tego incydentalne przypadła kooperacji z miejscowymi kierowcami czy kowalem. Ńie ulega wątpliwości, że miejscowi zadowolili się głpwnie warstwą ludyczną działań Kliniki Lalek; chętnie i tłumnie uczestnicząc w imprezach, w których gwoździem programu artystycznego jest spożywanie alkoholu.
Propiowana przez alternatywną społeczność ekologia jest z kolei ideą mało wiarygodną, bo nie realizowaną także przez samych jej promotorów. W istocie, cała wspólnota ekologiczna sprowadza się do jednego gospodarstwa biodynamicznego, ale świadomość niedostatków w tej dziedzinie nie jestynowoosadnikorn obca: „Kiedy ja «zajechałam» na wieś opowiada Je-miołka - dopiero życie tutaj, kóntakt z naturą, rytmy przyrody, fazy księżyca, wiatr i słońce uczyły mnie bycia «eko»”49, Ta „nauka” zaowocowała między innymi tym, że przed każdym chyba domem nowoosadników zobaczyć można kosze na śmieci, co z pewnością nie jest standardem na polskiej wsi.
Zdając sobie sprawę z własnej niekonsekwencji, ale także z braków w powszechnej wiedzy na temat ekologii, nowoosadnicy pisali w ulotce wydanej podczas nowego cyklu wykładów Letniego Uniwersytetu Ekologicznego: ^Mieszkając i pracując od kilku lat w bezpośrednim kontakcie z Naturą (z widokiem na martwe lasy Gór Izerskich) - uznajemy edukację za najważniejszą misję centrum Stacji Wolimierz. Aby idee rozwoju zrównoważonego mogły być; w tym regionie wprowadzane w życie, potrzeba zmiany wartości i świadomości, co w konsekwencji doprowadzi do kultywowania wartości ekologicznych”, Nie można w żadnym razie pominąć intensywnych działań Kliniki Lalek na rzecz ocalenia degradowanego przez lata środowiska Gór Izerskiej. To także dzięki nowoosadnikom z Wolimie-rźa, ich akcjom, petycjom, happeningom, niszczenie tego biotopu zastało zahamowane. W sferze ich projektów znajduje się wybudowanie korzeniowej oczyszczalni ścieków i wiatraka w pobliżu stacji.
Gzy można mieć za złe artystom z Kliniki Lalek, że zabiegają o funduszę u władz czy różnych międzynarodowych agend? Utrzymanie się wyłącznie z grania spektakli jest przecież nie lada problemem nie tylko dla teatrów alternatywnych, działających poza aglomeracjami, ale i dla wielkomiejskich potentatów. Skupienie się na innych formach zarobkowania - rzemiosło, drobna wytwórczość, winobranie we Francji czy opieka nad dziećmi w:'Londynie - mogłoby w rezultacie pogrzebać ideę tworzenia teatru. Styl życia, który ktoś poetycko nazwał podobnym do ptasiego, zimowanie w górach, latem podróżowanie z teatrem
285