—ir-iiri riir ;-r :.......y ..................
80 Antropologia strukturalna
zjawisk społecznych. Jeśli jednak okazuje im ona tę samą namiętną uwagę, co historia, to aby doprowadzić, przez swego rodzaju ruch regresji, do wyeliminowania wszystkiego, co zawdzięczają one zdarzeniom i refleksji. Jej celem jest osiągnięcie poza uświadamianym i stale odmiennym wyobrażeniem, jakie ludzie wytwarzają sobie o swym stawaniu się, inwentarza nieuświadamianych możliwości, które istnieją w liczbie ograniczonej; repertuar tych możliwości oraz stosunki zgodności i niezgodności, jakie zachodzą między każdą z nich a pozostałymi, stanowią logiczną architek-tonikę procesów historycznych, które mogą być nieprzewi-■ dywalne, choć nigdy nie są dowolne. W tym sensie słynna formula Marksa: „Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie” — w swym pierwszym członie usprawiedliwia historię, w drugim zaś — etnologię. Wraz z tym pokazuje ona, że oba podejścia są nierozłączne.
*
* ♦
Etnolog skupia swą analizę przede wszystkim na nieuświadomionych składnikach życia społecznego; byłoby jednak absurdem przypuszczenie, że historyk je ignoruje. Zapewne, zmierza on zwłaszcza do zdania sobie sprawy ze zjawisk społecznych jako funkcji zdarzeń, w których one się ucieleśniają, oraz sposobu, w jaki te zjawiska były myślane i przeżywane przez jednostki. Ale w swym progresywnym ruchu ku odnalezieniu i wytłumaczeniu tego, co jawiło się ludziom jako konsekwencja ich przedstawień i czynów (lub przedstawień i czynów niektórych spośród nich), historyk coraz lepiej zdaje sobie sprawę z tego, że musi przywołać na pomoc cały aparat nieuświadamianych przeświadczeń. Nie jesteśmy już w czasach historii politycznej, która zadowalała się nawlekaniem, w kolejności chronologicznej, dynastii i wojen na nić wtórnych racjonalizacji i reinterpretacji. Historia gospodarcza jest, w znacznej mierze, historią operacji nieuświadamianych. Toteż każda dobra książka historyczna — a my powołamy się na dzieło wielkie — jest przesycona etnologią. W swoim Probleme de Vincroyance au XVIe siecle Lucien Febvre odwołuje się nieustannie do postaw psychologicznych i struktur logicznych, które badanie źródeł, jak badanie tekstów tubylczych, pozwala osiągnąć tylko pośrednio, ponieważ wymykały się one zawsze świadomości tych, którzy mówili i pisali; są to m. in. brak nomenklatury i mierników, niedokładne przedstawianie czasu, wspólne cechy wielu technik.50 Wszystkie te wskazówki należą zarówno do etnologii, jak do historii, gdyż wykraczają poza świadectwa, z których żadne nie sytuuje się — z istotnych powodów — na tym poziomie.
Stwierdzenie, że na drodze do poznania człowieka, która prowadzi od badania uświadamianych treści do badania nieuświadamianych form, historyk i etnolog wędrują w przeciwnych kierunkach, byłoby, jak widać, bardzo niedokładne; zmierzają oni bowiem w tym samym kierunku. Podróż, jaką odbywają wspólnie, ukazuje się wprawdzie każdemu na inny sposób: historykowi — jako przejście od tego, co odsłonięte, do tego, co ukryte, etnologowi zaś — jako przejście od tego, co szczegółowe, do tego, co ogólne; nie przeczy to jednak tożsamości podstawowych poczynań. Ale na tej drodze, której ten sam wycinek przemierzają w tym samym kierunku, każdy z nich porusza się z innym nastawieniem: etnolog idzie naprzód, usiłując osiągnąć poprzez to, co uświadamiane, o czym stale pamięta, coraz więcej tego, co nieuświadamiane, zwraca się bowiem ku temu; historyk natomiast postępuje, by tak rzec, tyłem, z oczyma utkwionymi w konkretnych i szczegółowych czynnościach, od których oddala się po to jedynie, by ująć je z bogatszej i pełniejszej perspektywy. Historia i etnologia tworzą razem prawdziwego Janusa o dwóch twarzach; tylko obie te dyscypliny łącznie pozwalają zachować przed oczami całość drogi.
Myśl naszą uściśli jedna uwaga końcowa. Tradycyjnie odróżnia się historię od etnologii przez wskazanie na obecność lub brak dokumentów pisanych w badanych przez nie odpowiednio społeczeństwach. Rozróżnienie to nie jest fałszy-6 — Antropologia