Sowl/dr/nlrilde tmmtllti linlńw nowlnlarikich — fmilnstykn
132
©tyce żartu, nieoryginalna I znana tylko z przedruku w drugiej połowie XVII wieku.
Nie można dziś jeszcze w sposób racjonalny odtworzyć dziejów tego nurtu parodii. Zachowało się zaledwie kilka unikatowych egzemplarzy, bez daty, bez autora, bez początku i końca. Można tylko przyjąć, że nurt ten ukształtował się w pierwszej połowie XVII wieku. Wiemy, że druczki te wznawiano i później, w czasach, gdy zaczął się ukazywać w Zamościu słynny kalendarz Stanisława Niewieskiego, profesora Akademii Zamojskiej. Kalendarze Niewieskiego miały charakter almanachów, zawierały Informacje praktyczne, prognostyki i osobną część literacką, w ten sposób przejęły i tradycję kalendarzy krakowskich, i tradycję parodii, tyle tylko, źo część literacka nie ma już charakteru parodii, staje się samodzielną ! częścią kalendarza. Pokpiwano z wydawcy: „Nie wie pan Niewieski, co zrobi Pan Niebieski”, ale wydawany przez wiele lat kalendarz zamojski (1072 - 1700) stał się wśród szlachty poczytną lekturą.
Dużą popularnością cieszyły się także parodie nowin, tj. kolportowanych (w formie druku, rękopisu, w prozie czy wierszem) aktualnych, czę- '] ato sensacyjnych wiadomości. Popularną formą doniesienia był list, stąd też i w parodiach korzystano z tej formy. Ale i w tym wypadku nie chodziło o parodię stylu, lecz o dyskredytację określonej postawy wobec świata, o konfrontację dziwności i prawdy, o podważenie wiary w potoczne relacje o irracjonalnych dziwach natury. Parodia nowin rozwija się więc na pograniczu literatury i społecznej podświadomości, wybór gatunku wypowiedzi jest tu sprawą drugorzędną, autorzy posługują się po prostu typowymi w tym czasie gatunkami dziwnych opowieści: od jednozdaniowych! doniesień aż do długich opisów, atakują i poetykę drukowanych doniesień prasowych, i formuły stylistyczne ludowego zabobonu.
W Nowinach podgórskich Jana z Kijan mamy satyryczny rejestr dziwności, od prawdopodobnych („Idąc jednego czasu z Żarnowca ku Krakowu, widziałem kopy żyta na polu przed Wielką nocą”), d". zupełnie nieprawdopodobnych („W Strzyżowie w dzień Bożego Narodzenia cielę do krasawy przemówiło, co wiele ludzi słyszało”), ale cytowany tu dziw nieprawdopodobny to stare przekonanie, powszechna w folklorze chrześcijańskim wiara, że zwierzęta przemawiają w noc Bożego Narodzenia. Czasem wystarczyło wstawić do tego rejestru na pozór nic nie znaczącą informację: „We Zwonowej podle dziury klasło”, aby w kontekście opowiadanych dziwów, dzięki swym niedopowiedzeniom nabierała niesamowitości ludowych opowiadań.
Z lat czterdziestych pochodzą trzy większe zbiory parodii nowiniar-skich. W r. 1645 autor podpisany po sowizdrzalsku Józef Pięknorzycki z Mątwiłajec ogłosił Z nowinami torbą kursorską. Około tego roku ukazał się drugi tomik, znany dziś tylko ze zdefektowanego unikatu jako Zbiór
138
różnych anegdot i śmieszących “przypowieści na kształt «Torhy z nowinami» Józefa Pięknorzyckiego, ale tytuł ten dorobiony został już później (w starodruku brak karty tytułowej), wreszcie około 1650 roku ukazał się trzeci tomik, Sakwy, w których nie dla koni, ale dla ludzi tych, którzy nowiny lubią, smaczne i osobliwe obroki, podpisany przez Cadasylana Nowohrackiego na Krempaku.
Formalnie rzecz biorąc, są to parodie listów nowiniarskich, stąd tytułowa aluzja (torba kursorska) i podawane przy nowinach informacje źródłowe (np. „Z listu p. Hawłyka Zemnichwosta do jednego władyki sturego”— Zbiór ... anegdot). Parodia sięga jednak i poza poetykę listu, nawiązuje do stylu rewelacji w dziełach historiografów, geografów, podając— jako źródło — wyimaginowanych autorów i tytuły, pojawia się tu wreszcie zapożyczenie w stylu gawędy pamiętnikarskiej, charakterystyczno wtrącenia narratora („widziałem jadąc”, „nocowałem tam natenczas”, „Jakom słyszał”). Humorystyczne nowiny wykorzystywały po prostu wątki dziwnych opowieści krążących w społeczeństwie. Znalazły się tu motywy nieprawdopodobnej siły, wielkości, działania, informacje o niezwykłych wykopaliskach, konstrukcjach technicznych, dziwach natury i magii. Mn my więc przegląd niepewnych, niejasnych marginesów świadomości społecznej, gdzie nie każda dziwność jest absurdem, ale parodyści nie przeprowadzaII systematyki, jednym tchem wykpiwali tradycję zabobonu w myśli ipo łecznej i twórcze nowatorstwo dziwnych pomysłów, magiczne puchary, magiczne noże (prastara symbolika epicka) i pomysł zbudowania poruszanej wodą młockarni, która sama wykonuje wszystkie czynności przy omło-Oie zboża. Także wśród dziwów przyrody w tej samej poetyce blagi podano wiadomość o kanarkach „tak wielkich jak gęsi, które człowieczym głosem śpiewają”, i o ćwiczonych psach, roznoszących listy i oprowadzających ślepców.
Wśród owych prób parodii najciekawszą jest zbiorek Cadasylana Nowohrackiego Sakwy. W opowieści głównego narratora, stanowiącej klamrę kompozycyjną całości, pomieszczono trzydzieści zwięzłych gawęd posługujących się opisem lub fabularną narracją. Łączenie zasady prawdopodobieństwa i nieprawdopodobieństwa w konstrukcji fabuły zrodziło cykl miniaturowych nowel fantastycznych. Tradycyjne intencje parodii schodzą tu na plan drugi i niełatwo oddzielić w kolejnych opowieściach kpinę z fantastycznych relacji od przejęcia się możliwością tworzenia wizji świata opartej na nieprawdopodobieństwie. Walory fantastycznych miniatur są w tym zbiorku rozmaite: niewiarygodny żart, motywy grozy, parodia marzeń o dalekich krajach, gdzie ludzie żyją szczęśliwi. Wraca więc w Sakwach temat Peregrynacji Maćkowej. Tam jednak dyskredytowano kraje znane tylko z atlasu baśniowego, w Sakwach zaś zaatakowane zostały legendy współczesnych odkryć geograficznych, relacje o uro-