■itiwlzdmUnlckj parad Im IIhIYiw nnwInlm-Mldch fantlityk#
kuch Nowego Świata. Jeszcze raz I Jeszcze inaczej podjął ów temat anonimowy autor noweli groteskowo-fanlnstycznej złożonej gwarą: Prawdziwa jazda Bartosa, Mazura jednego, do Litwy na służbę podczas Trybunału roku 1643 wyprawiającego się. Ucieczka ze wsi mazowieckiej do Wilna w poszukiwaniu lepszego życia na służbie dworskiej kończy się sromotnym powrotem, ilustrując przysłowie: ze dżdżu pod rynnę.
Nowele fantastyczno-przygodowe to niewielki, ale ciekawy dorobek literacki prozy barokowej. Zrodziły się one z parodii doniesień podróżniczych o dziwach świata i osobliwych wydarzeniach, operowały obiegowymi motywami osobliwych narracji, ale nie po to, by narzucać owym relacjom cechy prawdy, lecz przeciwnie, by wydobywać z tej materii walory zaskakującego nieprawdopodobieństwa.
W okresie staropolskim proza jest raczej formą wypowiedzi piśmiennictwa niż literatury, służy ona przede wszystkim przekazywaniu informacji, podczas gdy wypowiedź złożona wierszem (wyłączając mammotrek-ty, po to tylko wierszem wiązane, by je było łatwiej zapamiętać) z góry niejako — obok funkcji informacyjnych — podejmuje dodatkowe funkcje wrtystyczne. Nie oznacza to oczywiście, że rozmaite nurty rozwojowe prozy pozbawione były walorów artystycznych, ale te wartości rozwijają się nie w centralnym nurcie ówczesnej literatury, lecz na jej marginesie. W potocznym mniemaniu wiersz nadawał wypowiedzi rangę sztuki, Ntąd wysiłki przygodnych autorów, by narzucić swym zdaniom rygory woray-fikacyjne. To potoczne odczucie opozycji między prozą a poezją jest odbiciem współczesnej myśli teoretycznej; twórcy poetyk — jak wiadomo — zajmowali się głównie analizą gatunków wierszowanych.
Opozycja ta jest szczególnie znamienną cechą polskiego baroku, kiedy to umiejętność ułożenia wiersza stała się niemal synonimem dworskiego wychowania. Mowa wierszem w pewnych sytuacjach stała się konieczną formułą obyczajową, stąd ogromna ilość ulotnych pism drukowanych na różne obrzędowe okoliczności, stąd rozsypane po rękopisach próby poetyckie na różne tematy. W ten sposób poezja wchodziła na drogę swoistego upowszechnienia, na zasadzie „prawa do majsterkowania”, przyznawanego każdemu, równocześnie ulegała degradacji. Irytowało to Bartłomieja Zimorowica: „Przed tym rzadki kto Muzy jak świętości ruszył”, teraz zaś w nowych czasach:
Pełna niedoszłych nasza poetów ojczyzna,
Że miary zawierszona nie ma już Polszczyzna.
Lada partacz wyrwie się z pospolitych ludzi,
To wiersze niepoczesne natychmiast paskudzi
Jeszcze nie umie kozie zawiązać i chwostu,
A już słowom ogony związuje, na rzeczy Nie znając się [...]
(Winiarni)