226 Ocalenie przez muzykę
wość i świat w dziejącym się ustawicznie za sprawą! sensu krążeniu między wewnętrznym i zewnętrznym*! między obecnością (symboliczną) i nieobecnością (rei alną). Znaczenia mogą istnieć tylko dla tego, kto szuka w świecie przedmiotu utraconego od zawsze i koJ niecznego, aby żyć. Fakt, że na opowieść tę składa siąj język i muzyka, w takim stopniu splecione i naWzajeni siebie -pobudzające, świadczy o czymś bardzo istotnymi Muzyka wprowadzona została w samo miejsce genezy sensu — nie jest bowiem czystą uczuciowością ani; neutralną władzą wyrazu-. Gra obecności i nieobecności! wewnętrznego i , zewnętrznego, braku i spełnienia! przebiega jak gdyby w jej substancji, zawiązuje si(j W mowie muzycznej.
Słowo nazywa nieobecność, przywołuje i unierucha-, mia ją w symbolu, wypełnia fikcyjną gęstością, urój o-' nym spełnieniem. Jest naiwnie realistyczne i dlatego jego obietnice trzeba gruntownie sprawdzać, odczepiafi od nazbyt masywnych konturów, jakie sugeruje mol wa (dlatego słowo zawsze nosiło ślady swoich mitycznych porządków i dlatego też zawsze domagało sfl hermeneutyki). Muzyka odsuwa realistyczne złudzeni* znaku zakrzepłego w rzecz, rezygnuje z urojonych spełnień i nie daje się łatwo pocieszyć, ponieważ stawia wysokie wymagania. Dla niej obecność to jedyni* wyostrzona, wyabsolutyzowana forma nieobecność® a uruchamiający pragnienie brak (intencja znacząca) nie celuje w świat rzeczy, lecz w idealne, fantasma-goryczne miejsce, gdzie sens jest jak gdyby czyst* możliwością — powołaną do istnienia i na zawsze zawieszoną w chwili wyprzedzającej o moment urzeczyJ wistnienie.
Znaczenie w muzyce przechowuje to, nad czyi® przeskoczyło słowo, w swojej wielkiej misji organ® zowania ludzkiego świata, porządkowania, gromadzeJ
Bil wyjaśniania. Przechowuje pamięć o idealnej oj-Łyżnic, gdzie rzecz przestaje istnieć, aby zaistniał Hgfi — dana człowiekowi możliwość nazywania, wy-rrt&miln, dążenia, odległość, którą trzeba wziąć wobec HfSisy, aby je zrozumieć, to znaczy wśród nich za-l||#N/.kać. Muzyka w Parsifalu uporczywie przypominało życiodajny sens nie utożsamia się z przedmio-określonymi przez słowo, ale jest niezaspokojonym ruchem wyobraźni — czy też ruchem wiary ---■'Upragnionej i niemożliwej całości-tożsamości. Na-fnml/uit słowo ze swym ostrym konturem i kategorycznym nakazem jedności jest niezbędne, by pouczyć BggoNzyć, tak jak gromadzi rycerzy Graala wokół ■glnych, dotykalnych symboli kielicha i włóczni, i W inu/.yc^pródowiskiem genezy sensu jest czas —
I u i tu nl(tj nie wyczerpie cykl czasu danego temu akurat ■ens/iiie |est. gotowyi jest cały w oczekiwaniu, Hftłącym za S?obą .smugę czasu już dokonanego, za-w formę. Czy całkiem inaczej dzieje się ze Hi? Przywykliśmy, że język codziennego porozu-^iilłlu czerpie ze znaczeń już przygotowanych, unie-^Emiionychlyi stałych konstelacjach :— tam -wszy-n .. i-,- IużMplstrzygneło, korzystamy z wyników ja-E* tajemniczej „pracy ’ sensotwórćzej, której przebieg ^Eft są nam zakryte. Tymczasem istnieje taka dzie-^H^mowy, gdzie; sens się.dopiero staje, a my może-• M- ńl«<(|y,ić ten proces, więc gdzie czas jest istotnym HptfhmUm tej genezy. Nie jest to bowiem czas jako ^Bft rama dla ^wydarzeń, ale czas dążenia, doświad-p/l, błądzenia i nadziei.
jest właśnie czas mitu A- opowieści o poszu-Elnlu, o stawamu^^ wędrówki ku
^^^ttftlącemu się wciąż celowT^W'"^■''perspektywie'1 ■bili można powledzieĆ^żeTnfT^ma naturę, muzycz-B^wląo da się — choćby metaforycznie i postulaty w-