114
może dostać angaż. Mężczyzna pozostaje cały czas poza kadrem, tajemniczy i wszechmocny, ma siłę, którą przeczuwamy, choć nawet nie możemy go zobaczyć, a zatem ma przewagę także nad nami, nie pozwala na zaspokojenie naszej ciekawości. Martine Beugnet porównuje jego pozycję do pozycji psychiatry w scenie z Antoine'em Doinelem z 400 batów (Les quatre cents coups, 1959) Franęois Truffaut. Kandydatki skonfrontowane zostają z mocą, która przybiera formę męskiego głosu pozbawionego ciała16.
Dopiero w wywiadzie, jaki kadrowiec przeprowadza z Alice, kamera ujawnia jego zmęczoną twarz, twarz człowieka, który jest tylko elementem większego systemu. Scena rozmowy z bohaterką zaczyna się tak samo, jak w przypadku innych wywiadów, ale tym razem dziewczyna odmawia brania udziału w przedstawieniu. Zamiast tryskać optymizmem i nadzieją na lepszą przyszłość, którą ma jej dać ta praca, zdradza prawdziwą motywację jej wizyty w biurze kadrowego. Mówi to, o czym on wie, o czym wiedzą wszystkie kandydatki, ale co ukrywają, zasłaniając się niegroźnymi kłamstwami. Alice przyznaje po prostu, że chce tę posadę, bo potrzebuje pieniędzy. Do tego stwierdzenia zmusza ją mężczyzna, któremu nie wystarcza zdanie: „Potrzebuję tej pracy, to wszystko". Drąży dalej, ale w ten sposób tylko sam się pogrąża, odsłaniając całą brutalność sytuacji i dyskryminację. Jej ofiarą padają ludzie pozbawieni pozycji, jaką daje władza rozdzielania etatów w społeczeństwie o tak dużym bezrobociu. Znikają pozory, Alice zaczyna się denerwować, prawie płacze. Kadrowy trąd kontrolę, kamera pokazuje jego twarz - tym razem to on jest w potrzasku, tłumaczy się, podobnie jak w scenie w kawiarni, gdzie jakiś czas później przypadkiem spotyka dziewczynę. Tak samo jak właśdael fabryki, chowa się za przyczynami ekonomicznymi, zaczyna przepraszać. Za co? Przedeż on tylko wykonuje swoją pracę, to system określa reguły oparte na zakłamaniu i hipokryzji, nakreśla śdeżki rozmowy, a wykroczenie poza nie wprawia go w kontuzję. Tym razem to Alice wybiera, chodaż wie, że odmowa udziału w farsie, jaką jest zwykła rozmowa kwalifikacyjna, może ją pozbawić potencjalnego zatrudnienia. Jednak decyduje się na sprzedw. Wybór ten jest znakiem jej niezależności, a może tylko nieświadomośd pewnych zasad, według których funkcjonuje społeczeństwo kapitalistyczne?
Masson kręci filmy o kobietach, ukazujące kobiecy punkt widzenia, ale jednocześnie nie dyskryminujące w żaden sposób mężczyzn. Zarów-16 Beugnet, dz. cyt., s. 198.
no bohaterki, jak i bohaterowie muszą sobie odpowiedzieć na podobne pytania, są skonfrontowani z podobnymi problemami i rozterkami. Nawet w momentach, kiedy kobiety pokazane są jako ofiary systemu rządzonego przez mężczyzn, Masson kieruje naszą uwagę na to, że nic nigdy nie jest jednopłaszczyznowe i zawsze da się odczytać w różny sposób. Wspominana już seria wywiadów w Mieć (albo nie mieć), pokazuje nie tylko pozycję mocy mężczyzny, uwydatnianą przez montaż takich samych ujęć, podkreślających niezmienność tej sytuacji. Widzimy tu także nieuczciwość i infantylność kandydatek. Obok hipokryzji kadrowego, pytającego na przykład o to, czy właśnie taka praca jest marzeniem kobiet, widzimy także hipokryzję kobiet, które dla otrzymania pracy okłamują zarówno jego, jak i nas. Jedna z nich mówi na przykład: „To zawsze było moim marzeniem być sekretarką, recepqonistką, standardowo".
Pokazuje to absurd systemu, którego zarówno kadrowy, jak i każda z kandydatek, są jedynie częścią, wypełniając przypisane im role. Podkreśla to również absurd sytuacji, jej śmieszność i bezużyteczność, bo skoro wszyscy wiedzą, że tego typu rozmowy opierają się na obustronnej nieuczciwości, to po co je przeprowadzać?
Pomimo swojej pozycji mocy, mężczyźni (nawet ci zajmujący kierownicze stanowiska, od których zależy przyszłość kobiet), odczuwają jako trudne do zniesienia bycie obiektem nienawiści. Próbują się oni jakoś „odkupić", ale zawsze znać o sobie daje ich lepsze położenie i wypływające stąd problemy z komunikacją z innymi ludźmi. Ta niemożność porozumienia potraktowana jest momentami z ironicznym humorem, jak na przykład w scenie, gdy Alice pije kawę z mężczyzną, który wcześniej odmówił jej zatrudnienia. W pewnym momencie dzwoni jego telefon komórkowy i kadrowy mówi, że znajduje się na spotkaniu. Trudno uznać te słowa za prawdę. Alice ma znów nad nim przewagę, znów widać jej siłę osoby słabszej, która potrafi to wykorzystać, wzbudzając nie tylko poczucie winy, ale także zakłopotanie spowodowane niezręcznością sytuacji i nieuczciwością mężczyzny. Dziewczyna proponuje toast za nowoczesną komunikację, tak jakby piła za pomyślność środków wspomagających powszechną nieuczciwość.
Wbrew pozorom, w lepszej pozycji od kadrowego czy szefa fabryki w Mieć (albo nie mieć), jest chociażby Bruno, który nie musi udawać, że się nie boi, ani kupować przebaczenia i wyrabiać w sobie obojętności emocjonalnej, bowiem nie ma nic na sumieniu, oprócz tego, co szkodzi tylko jemu samemu.
Tak naprawdę mężczyźni w filmach Masson są słabsi od kobiet, które' chociaż nie wiedzą, czego chcą, wydają się wewnętrznie wolne i nie-