116 Resocjalizacja przestępców seksualnych !
ływań „zewnętrznych”. Można np. długo dociekać przyczyny łakomstwa! danego dziecka (czy dorosłego) na słodycze, tłumaczyć, jak szkodliwa dla zdrowia jest objadanie się łakociami, ale można także dawać łakomi czuchowi do zjedzenia bardzo niesmaczne produkty! Mniej więcej takie; podejście stosował znany rzymski lekarz, Pliniusz Starszy (I w. n.e.), któryj oduczał nałogowych alkoholików zgubnego nałogu, wrzucając do czaił wypełnionych winem pająki, żeby wzbudziły ich odrazę.
Powtórzeniem logiki zabiegów tego starożytnego lekarza były dosyć! szeroko stosowane, począwszy od łat 50. ubiegłego stulecia, działania! w celu „przewarunkowania” popędu seksualnego. Schemat takiego postęfl powania był stosunkowo prosty. Podczas sesji grupie kilku lub kilkunastu mężczyzn chcących przeorientować swe homoseksualne upodobania na; heteroseksualne (u których - drogą rozwiniętych już wtedy metod dia- : gnostycznych - stwierdzono stopień zaawansowania homoseksualnych inklinacji kwalifikujący się jeszcze do zabiegów psychokorekcyjnych) pokazywano filmy przedstawiające atrakcyjnych przedstawicieli tej samej płci w pozach i sytuacjach wywołujących podniecenie i równocześnie podawano napoje z dodatkiem środków wymiotnych, kiedy natomiast pokazywano w podobnych pozach i sytuacjach piękne kobiety, nie dodawano do napojów takich środków (por. Allen, 1962). Zabiegi te opatrzono nazwą „terapia awersyjna” i w miarę ich stosowania zwiększano ilość środków awersyjnych, zamiast np. środków wymiotnych zaczęto stosować szoki elektryczne, sprzęgając je z urządzeniem rejestrującym zmiany w objętości penisa w czasie oglądania filmów i innych materiałów pornograficznych o treści nieakceptowanej itp.
We współczesnych programach resocjalizacyjnych dla przestępców seksualnych nie stosuje się często tych dosyć prostych technik awersyjnych, i to nie tylko ze względu na dwuznaczną pod względem moralnym konieczność stosowania przy tego rodzaju zabiegach materiałów pornograficznych, lecz przede wszystkim z uwagi na jednostronność (tj. ubogość oddziaływań bodźcowych) tego sposobu pracy nad zmianą upodobań seksualnych.
Obecnie święci triumfy nowa wersja ujęcia behawiorystycznego, która łączy w sobie wiele elementów, pierwotnie opozycyjnego w stosunku do behawioryzmu, podejścia psychodynamicznego - jest to mianowicie podejście kognitywno-behawioralne. Określenie tego podejścia po polsku nie jest łatwe, być może dlatego, że pochodzący z łaciny angielski termin cognition jest bardziej rozciągliwy niż jego polski odpowiednik „myślenie”, obejmuje on bowiem takie procesy psychiczne, jak: przekonania, oczekiwania, przypuszczenia, atrybucje i postawy (por. Spiegler, Gueveremont, 1998, s. 305). Coraz częściej w naszej literaturze, głównie o charakterze poradników, pojawia się próba tłumaczenia tego terminu jako „podejście poznawczo-behawioralne”, nie wydaje mi się ono najlepsze.
Za prekursorów tego podejścia uważa się dwóch amerykańskich behawiorystycznie zorientowanych terapeutów - twórcę Terapii Kognitywnej Aarona Becka oraz autora Racjonalnej Behawioralnej Terapii Emocji Alberta Ellisa. Obaj ci autorzy niezależnie od siebie na początku lat 60. przedstawili metody terapii niektórych zaburzeń emocjonalnych (głównie depresji i lęków irracjonalnych) oparte na „przepracowaniu myślowym” głównych objawów zaburzeń oraz ich przyczyn racjonalnych i irracjonalnych (por. Beck, 1963; Ellis, 1962).
Tak, niejako automatycznie, poszerzono rozumienie określenia „zachowanie”, początkowo bowiem terminem tym obejmowano obser-wowalne, a więc zewnętrzne formy zachowania, pod wpływem jednak wspomnianego podejścia uświadomiono sobie, że każde przejawy obserwowanego „od zewnątrz” zachowania muszą mieć swoje „wewnętrzne”, nie zawsze obserwowalne przyczyny. Odróżniono tym sposobem zachowanie otwarte {overt behavior), które objawia się w działaniu oraz zachowanie ukryte (covert behavior), wyrażające się w trzech procesach: w (1) myśleniu, (2) uczuciach i (3) nieobserwowalnych reakcjach fizjologicznych (por. Spiegler, Gueveremont, 1998). I tu oczywiście potrzebne jest wyjaśnienie, że jeśli ktoś świadomie ukrywa jakieś stany emocjonalne, np. niezadowolenie zdawkowym uśmiechem, mamy wtedy do czynienia z otwartym, a nie ukrytym zachowaniem!
Położenie nacisku na zachowanie ukryte jako siły sprawczej zachowania otwartego otworzyło drogę do wspominanego wzbogacenia oddziaływań terapii behawioralnej, jako że dla lepszego poznania wielu procesów zachowania „wewnętrznego” niezbędne okazują się metody nastawione na sondowanie procesów podświadomych, z których biorą swój początek różne stany emocjonalne, zarówno racjonalne, jak i irracjonalne.
To właśnie nowe podejście zyskało wspomnianą już nazwę kogni-tywno-behawioralnego. Ze względu na te właściwości, a także niezwykle przejrzystą i konsekwentnie przestrzeganą strukturę logiczną zaleceń, podejście to zyskało bardzo szybko ogromną popularność wśród psy-