30 Kondycja ludzka
Spośród wszystkich czynności koniecznych i obecnyćh we wspólnotach ludzkich tylko dwie uważano za polityczne i konstytuujące to, co Arystoteles zwał bios politikos, a mianowicie działanie (praxis) i mowę (lexis); dzięki nim powstaje dziedzina spraw ludzkich (ta ton anthropon pragmata, jak zwykł ją nazywać Platon), z której ściśle wykluczone jest wszystko, co po prostu konieczne lub użyteczne.
Zapewne dopiero założenie miasta-państwa pozwoliło ludziom spędzać całe życie w dziedzinie politycznej, na działaniu i mowie, jednakże przekonanie, że owe dwie zdolności stanowią całość i są ze wszystkich najwyższe, jak się wydaje, poprzedzało polis i obecne było już w myśli presokratejskiej. Rangę homeryckiego Achillesa zrozumieć można tylko wówczas, gdy spostrzega się go jako „tego, kto dokonuje wielkich czynów i mówi słowa wielkie”1 2 3 4 5 6 7 8. W odróżnieniu od pojmowania nowożytnego, słów nie uważano za wielkie dlatego, że wyrażały wielkie myśli; przeciwnie, jak dowiadujemy się ż ostatnich wersów Antygony, to właśnie zdolność do odpowiadania „wielkimi słowami” (rnegaloi logoi) na porażające ciosy może w końcu na starość nauczyć człowieka myśleć9. Myśl była wtórna wobec słów, lecz mowę i działanie uznawano za równorzędne i tej samej jakości; pierwotnie zaś oznaczało to nie tylko, że działanie najbardziej polityczne, o tyle o ile pozostaje poza sferą przemocy, w istocie odbywa się w słowach, ale i coś bardziej fundamentalnego: że znajdowanie właściwych słów we właściwym momencie, całkowicie niezależnie od informacji czy przekazu, jaki mogą one nieść, jest działaniem. Tylko zwykła przemoc jest niema i z tego powodu ona jedna nie może być wielka. Kiedy w stosunkowo późnej starożytności sztuka wojny i sztuka mowy (rhetoric) wyłoniły się jako dwa główne polityczne przedmioty wychowania, było to rezultatem czerpania inspiracji z owego starszego doświadczenia oraz tradycji sprzed okresu polis i pozostało mu podporządkowane.
W doświadczeniu polis, nie bez racji nazywanej najbardziej rozmownym spośród wszystkich ciał politycznych, a jeszcze bardziej w wyrastającej z niego filozofii politycznej, działanie
\gory, publicznych spotkań, podczas dosłownym tłumaczeniu: „[twój
rheter emenai prektera te ergonj lata twoje, [...] / Chciał więc twą
sprzeczności w tym wielkim dziele jest, zdaje się, to, że Coulanges usiłuje omawiać greckie i rzymskie miasta-państwa razem; dowody i kategorie, którymi się posługuje, opiera bowiem głównie na rzymskim sentymencie instytucjonalnym i politycznym, chociaż przyznaje, że kult Westy „osłabł w Grecji bardzo wcześnie... lecz nigdy nie uległ osłabieniu w Rzymie” (s. 146). Nie tylko istniała przepaść między gospodarstwem i miastem
0 wiele głębsza w Grecji niż w Rzymie, ale jedynie' w Grecji była religia olimpijska, religia Homera i miasta-państwa, oddzielna od dawniejszej religii rodziny i gospodarstwa oraz od niej wyższa. Westa, bogini ogniska domowego, stała się opiekunką „państwowego ogniska domowego”
częścią oficjalnego, politycznego kultu po unifikacji i powtórnym
założeniu Rzymu. O jej greckiej odpowiedniczce, Hestii, po raz pierwszy
wspomniał Hezjod, jedyny grecki poeta, który świadomie przeciwstawiając
się Homerowi, sławi życie skupione wokół domowego ogniska i gospodar
stwa; w oficjalnej religii polis Hestia musiała ustąpić miejsca w zgromadzeniu
dwunastu bogów olimpijskich Dionizosowi (patrz Mommsen, Rómische Geschichte, wyd. V, ks. 1, rozdz. 12 oraz Robert Graves, Mity greckie, 27 k, PIW, Warszawa 1968, przeł. H. Krzeczkowski).
Ustęp ten pojawia się w mowie Fojniksa, Iliada, IX, 443. Wyraźnie
odnosi się on do edukacji dla wojny i których ludzie mogą się wyróżnić.
ojciec] polecił mi nauczyć cię tego wszystkiego, być tym, kto wypowiada
słowa i dokonuje czynów” (mython U („Mnie ojciec twój powierzył młode
niedojrzałość przeze mnie prowadzić, / Byś umiał dzielnie walczyć i rozsądnie radzić”, Homer, Iliada, IX, 326—331, w przekładzie F.K. Dmochowskiego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974).
x Dosłowne tłumaczenie ostatnich wersów Antygony (1350-1354) brzmi następująco: „Lecz wielkie słowa, którymi człowiek odparowuje [lub odpłaca za] wielkie ciosy, uczą na stare lata rozumu”. Treść tych wersów jest tak zagadkowa dla nowożytnego rozumienia tych spraw, że rzadko znajduje się tłumacz, który poważy się oddać ich nagi sens. Wyjątkiem jest tłumaczenie Hólderlina: „Grosse Blicke aber, /Grosse Streiche der hohen Schultern/ Vergeltend, /Sie haben im Alter gelehrt, zu denkerC („Grzeszni dumą wielkie słowa odpłacają wielkimi cierpieniami. Dopiero na starość nauczą się rozumu”, Sofokles, Antygona, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1991, w przekładzie Nikosa Chadzinikolau). Ilustracją powiązania działania i mowy na daleko niższym poziomie może być anegdota z życia Demostenesa przytoczona przez Plutarcha: „Pewnego razu przyszedł do niego jakiś człowiek i, prosząc o obronę w sądzie, opowiadał, jak go tam ktoś obił. — To nieprawda, ciebie wcale nie pobito. — Wtedy tamten podniósł głos i wykrzyknął: —Co, ja, Demostenesie, nie zostałem pobity? — Na boga! — rzekł Demostenes — teraz słyszę głos człowieka, który cierpiał i doznał krzywdy” (Plutarch, Cztery żywoty’. Demostenes, Warszawa 1954, przeł. Marian Brożek). Ostatni ślad tego starożytnego powiązania między mową i działaniem, które nie jest już obecne w naszym pojęciu mowy jako wyrażania słowami myśli, znaleźć można w rozpowszechnionym powiedzeniu Cycerona ratio et oratio.