70 Wspomnienia o Sokratesie II 1
swym wrogom w zasadzkę niż wszystkie inne stworzenia? Z nich bowiem jedne, nawet jeśli mają płochliwą naturę, gnane jednak głodem łapią się na przynętę, drugie wiedzione pragnieniem tracą życie.
— Tak jest istotnie — potwierdził Arystyp.
— Inne znów, jak przepiórki i kuropatwy — mówił Sokrates — na głos samiczki pędzą, naglone żądzą i nadzieją rozkoszy, nie bacząc na grożące niebezpieczeństwo, i przez swoją lubieżność wpadają w sidła.
— I tak również się dzieje — przytaknął Arystyp.
5 — Nie wydaje ci się rzeczą haniebną, jeżeli człowiek ulega tym samym popędom, co najbardziej nierozumne zwierzęta, jak na przykład cudzołożnicy. Dostają się do więzienia, choć dobrze wiedzą, że się narażają na karę, jaką cudzołożnikom wymierza prawo, a nadto przychwyceni na gorącym uczynku doznają zniewagi. Dają się jednak wciągnąć w niebezpieczeństwo, choć wiedzą, jak wielkie im grozi nieszczęście i hańba, i chociaż istnieje tak wiele sposobów uwalniających od żądzy uciech zmysłowych bez narażania się na karę. Czyż nie są to znamiona ludzi prawdziwe nawiedzonych obłędem?
— I mnie się tak zdaje — powiedział Arystyp.
6 — To zaś, że choć mnóstwo najkonieczniejszych do życia czynności ludzie muszą wykonywać pod gołym niebem, jak na przykład działania wojenne, prace na roli i inne, wcale nie mniejszej wagi, a jednak wielu znajduje się takich, którzy nie są wytrzymali na zimno i upał, nie wydaje ci się wielkim niedbalstwem?
I na to także padła odpowiedź twierdząca.
— Nie sądzisz zatem — pytał Sokrates — że kto
ma zamiar w przyszłości panować, ten najpierw powinien się ćwiczyć, żeby z łatwością mógł znosić takie również przykrości?
— Zapewne tak, nie inaczej — odpowiedział Arystyp.
— Czy więc zahartowanych i uodpornionych na i wszystkie te rzeczy nie zaliczamy do rzędu zdolnych panować, tych zaś, którzy nie mogą się takim hartem wykazać, nie postawimy w jednym szeregu z ludźmi, którzy nawet nie powinni myśleć o panowaniu?
I to także potwierdził Arystyp.
— Cóż zatem? — zapytał Sokrates. — Skoro znasz już i jedną, i drugą odmianę ludzi, może kiedy zastanawiałeś się nad tym, do której z dwóch odmian mógłbyś siebie zaliczyć?
W odpowiedzi na to Arystyp: s
— Ja w każdym razie nie zaliczam siebie do rzędu ludzi, którzy dążą do panowania. Jest to w moim rozumieniu dowodem wielkiej głupoty, jeżeli ktoś, kto z wielkim wysiłkiem zaspokaja potrzeby własne, nie poprzestaje na tym, lecz obarcza się ponadto troską, by zaspakajać potrzeby innych jeszcze obywateli. Brakuje mu bowiem samemu wielu rzeczy, których pragnie, ale z chwilą, kiedy stoi na czele państwa i nie spełnia wszystkiego, co pragnie mieć zbiorowość obywateli, za to jeszcze ponosi karę. Czy nie jest to wielka głupota? W każdym przecież państwie obywatele uważają 9 za rzecz zwyczajną i słuszną traktować swych władców tak, jak ja traktuję swych niewolników. Wymagam od niewolników, aby w obfitości przygotowywali dla mnie wszystko, co jest potrzebne do życia, sami jednak nic z tego nie brali dla siebie; podobnie zbiorowość obywateli żąda od swoich władców, aby im dostarczali możliwie najwięcej wszelkiego dobra, ale aby sami