104 Wspomnienia o Sokratesie II 6
mógł zdziałać dla dobra ojczyzny? Wprost przeciwnie, jest przecież rzeczą oczywistą, że gdyby w zawodach sportowych silniejszym wolno było łączyć się i wspólnymi siłami nacierać na słabszych, odnosiliby zawsze pewne zwycięstwo i otrzymywaliby pierwsze nagrody. Taka rzecz jest jednak w zawodach sportowych niedozwolona, ale w politycznych, gdzie tylko szlachetni i prawi obywatele zdobywają laury i odnoszą zwycięstwa, nie ma żadnej przeszkody, aby każdy dla dobra ojczyzny łączył swe siły, z kim mu się podoba. I dlatego nie może nie być korzystne, jeżeli ktoś pozyska sobie grono najlepszych przyjaciół i bierze udział w rządzeniu państwem, znajdując w przyjaciołach raczej towarzyszy i pomocników w działalności publicznej niż wrogów i rywali.
To także jest oczywiste, że jeśli ktoś chce prowadzić wojnę, to potrzebuje sprzymierzeńców, i to tym więcej, jeżeli ma walczyć z ludźmi szlachetnymi i prawymi. Ale chętnego sprzymierzeńca trzeba zdobywać nagrodą, żeby miał zapał do walki. Jest jednak znacznie korzystniej nagradzać najlepszych sprzymierzeńców, choć jest ich mniejszość, niż gorszych, choć tworzą ogromną większość. Ludzie nikczemni wymagają o wiele więcej dobrodziejstw niż szlachetni. Bądź zatem dobrej myśli, mój Kritobulu, i staraj się tylko sam być zacnym człowiekiem, a kiedy nim będziesz, spróbuj zjednać sobie szlachetnych i prawych przyjaciół. Bardzo możliwe, że ja także pomogę ci trochę w zjednywaniu szlachetnych i prawych przyjaciół, ponieważ sam jestem wrażliwy na miłość i jeśli kogoś kocham, z całej duszy, dążę do tego, abym kochając innych, był w zamian przez nich kochany, i podobnie, aby za moją tęsknotę odwzajemniali mi się tęsknotą, a także aby za moje pragnienie serdecznej przyjaźni odwzajemniali mi się pragnieniem serdecznej przyjaźni. Jestem przekonany, że w twojej duszy zrodzą się również takie potrzeby, jeżeli naprawdę zechcesz kiedy zadzierzgnąć z kimś więzy przyjaźni. Zatem nie ukrywaj przede mną, jakich chcesz mieć przyjaciół. Dlatego bowiem, że zawsze staram się wzbudzić sympatię do siebie w każdym, kto we mnie budzi sympatię, nabrałem, śmiem sądzić, doskonałej umiejętności i wprawy w zdobywaniu serc ludzkich.
A na to Kritobulos:
— Ja także, Sokratesie, już od dawna staram się posiąść tajemnice tej sztuki, tym bardziej, że taka umiejętność skutecznie mi dopomoże zjednywać sobie ludzi — dobrych moralnie i pięknych fizycznie.
— Lecz moja umiejętność, drogi Kritobulu — zauważył Sokrates — polega wcale nie na tym, że wyciągam ręce i siłą przyciągam do siebie ludzi szlachetnych. Jestem przekonany, że i od Scylli ludzie uciekali tylko dlatego, że siłą rąk chciała ich przyciągnąć, z drugiej strony — tylko dlatego wszyscy, jak głosi opowieść, ulegali czarodziejskiej sile syren, że nie wyciągały rąk po nikogo, ale każdego z daleka czarowały swym śpiewem, tak że urzeczeni pozostawali na miejscu.
— Naucz mnie, Sokratesie — poprosił Kritobulos — skutecznego sposobu zdobywania przyjaciół, jeśli go znasz, abym nie musiał po nich wyciągać ręki.
— Ani żebyś nie przytulał ust do ust? — zapytał Sokrates.
— Bądź o to spokojny. — zapewnił go Kritobulos. — Nie będę przytulał ust do nikogo, chyba że będzie piękny.
— Od razu mój Kritobulu — zauważył Sokrates —