*bu|. ^Ji
linku I ows/. ni Ale (cil/rnk1 samc| cebuli nj ‘-'Ma ,l|i’1 walo |;ikżc *lę myliłem, s;|<l/.i<, że cebula ,,, ’ J 1,11 "h* • ,(t" ,l|,i jtydów Oceniłem ja dopiero później _ |t|^|Ur<,Wo K*m
nlww /.uv.|l |II/ <>ili ziiw k' brak wliainin . (
"IMIi-.i
obiliU1 ,Mnp;ili.vliMM\ n;i‘./c Hjilźnrnk* Nv ^
chichem - |ak konieczna |esi organl/iriow lnsiyiii<|v Paironulu" znalem I przed w,,|,);| i( mnie Inicrrsowala Tu dopiero poznałem j..i
wartom | ul. "
Mciii wdzięczny /a pomoc. 1K/1,
Waliiwkl leż /»c/.ęl\ napływ.u Szczególnie* u,il(
r* >iii. WU.t /Orcili Li
nocy, gilyluż zasypia lisim Nagle lelefon... ,IU. I() lyiko^J01 wołanie nazwiska któregoś z nas /za okna | pi A7 ulu ^ Imnęla do mII pac/kii z masłem. łxx'zklem czy białym cłlfcJ liyly leż1 Inne sposoby doręczeń. w dzlert, głównie na s|>acer> gdy strażnik uważnie przesuwał się olx>k jednego z nasi po b. joniu wsuwał paczkę do kieszeni czy pod marynarkę.
Wałówka I wyplska pozwalały nam nawet na grymasy odmawiania spożycia zbyt częstej „kluszczanki*. Później jakże chętnie byśmy i-i jedli.
Aby zablC nudę, urządzaliśmy odczyty i pogadanki. Kierowi nimi Orzęckl - |ako że dzięki swej kapitalnej pamięci I wiedz) mógł najwięcej opowiedzieć. Rano urządzana była gimnastyka Po.\i tym łupiliśmy we wszystkie gry - warcaby, szachy, chińczyka jawnie, w brydża, jako że karty były zakazane - póljawnie, Tematem rozmów najczęściej było, za co nas aresztowano i jaki był probierz aresztowania, ii że celem był „terror" - przyjmo waliśmy jednogłośnie.
Nieprzyjemne było tylko układanie się do snu, bo ciasnocie towarzyszył kurz i brud. Niemniej każdy spał na sienniku, okiy-wajiic się kocem. Większość miała już nocną bieliznę, prześcieradła, a nawet i pidżamy. Massalski imponował swym amen-kańskim śpiworem. Wojciechowski, abnegat, nie rozbiera! się iw
Zol), Z. Zby.szewska, Ministerstwopolskiej biedy. Z dziejów Touwzptwa Opkh nad Wifżttlami „Patronat “ w Warszawie 1909-1944, Warszawa 1983.
i:,., .i ukrywszy sic* paltem spał w ubraniu. Wszelkie przekonywani.! go. że to niehigienicznie, nie odnosiły skutku. Tłumaczył, te tak --p.il i uprzednio, gdyż już przedtem był dwukrotnie aresztowany.
kiedy ułożyliśmy się do snu, jak z rogu obfitości sypały się . nu. dowcipy i wesołe opowiadania. Celował w nich Mikulski Niemniej nie byliśmy już tak zżyci jak w ciasnym kółku naszej ósemki.
Smutkiem napawało nas ciężkie i nagłe zachorowanie kolegi Pogonowskiego. Ponieważ zachodziła obawa, że zapadł na cho-mhe zaraźliwą, ruch się podniósł na całe więzienie. Salę zdezyn-lekowaiio. nas wykąpano, zmieniliśmy słomę w naszych siennikach. I 'czyniono to samo i w innych oddziałach.
Wypuszczono wprawdzie jeszcze siedmiu kolegów, ale wobec przedłużającego się pobytu jakiś ciężar spadł na nasze głowy. szczególnie gdy zaczęły krążyć niejasne plotki, że mogą nas wywieźć.
W nieznane U sierpnia 1940 r.
Dzień ten upływa! jak dni poprzednie. Chodziły mętne słuchy o transportach ludzi z Pawiaka do innych obozów, ale nie bardzo ufaliśmy informatorom. Wprawdzie pesymiści mówili, że nie po to nas aresztowali, aby zaraz puścić. Niemniej z 70 kilku aresztowanych zostało 48 - resztę więc puścili - a i nas przecież za nic trzymać długo nie mogą.
Nie przeprowadzają żadnych śledztw. A dotychczasowe poczucie prawne każdego z nas podpowiadało, że za brak winy nie może nas spotkać długa kara. Potrzymają i puszczą. Wszak
Chronologia wydarzeń przedstawionych przez Radlickiego w tym rozdziale jest, w odniesieniu do transportu do Auschwitz-Birkenau, błędna. Transport opuści! bowiem Warszawę 14 sierpnia 1940 r. i dotarł do obozu następnego dnia. Dalsze więc daty dzienne należy przesunąć o jeden dzień.