del neoywttoki zewnętrznej. w którym panuje nie»mi«nny, naturalny lad. harmonia i porządek — Świeci sloAce. fruwują gołębic. wieje lekki wietrzyk i opadają liście. .Tesli pojawia •is człowiek jako element pejzaZu. to zostaje on dolcladniepoaporządków any regułom tak opisywanej rzeczywistości 5Sdame ..staruszek woźny zgarnia! miotłą śmiecie do Śmietniczki tr".
30). pełni taką samą funkcję jak stwierdzeni©1- „chmara (gołębi przefrunęla w jesiennym słońcu" (F. 38)- . . ..
W Ferdydurke zdania typu „Uście spadały" czy „ptak wzbił się w córę 1 »ą formułami jeszcze na jeden sposób prtypomi-nąjącym. dziecięcą artykulację świata. Przypominają bowiem produkowanie najprostszych zdań — w rodzaju -Alu ma kota lub .Cala klasa ciątmw Aao' — w których przedmiotowe wy-kładniki są zupełnie nieistotne. Można by to toź określić jako zastąpienie czynności opisywania samym aktem wy po-w i a d a n i a zdań de skry pcyj nych. Inaczej mówiąc, jeśli nie będzie to nadużycie terminów Austina, akty lokucji (np zdania na temat rzeczywistości zewnętrznej) w tych fragmentach, które analizuję, nie pełnią, wbrew klasycznym powieściowym konwencjom, funkcji aktów illokucji2. Rozumiem to tak, te sformułowania typu „gołębie znów się ukazały" (lokucja) nie są zarazem stwierdzeniem tego stanu rzeczy (ilłokuęjs). Fragmenty deskrypcyjne w prozie Gombrowicza po prostu „mówią się" w zarezerwowanych przez konwencję miejscach, s mechanizmem napędzającym te akty mówienia nie jest bodaj najmniejsza ambicja przedstawienia (opisania) czegoś faktycznego w „rzeczywistości zewnętrznej". Tak jak konwencje gatunku zakładają w powieści pewne miejsca konotujące (wymagające. otwierające) użycie opisu, tak i elementy słownika opisu u Gombrowicza konotują stereotypowe uzupełnienia, koniki polne — skaczą, świerszcze — bzykają, ptaszki — fru-wąją, tramwaje — jadą. trawa — rośnie, słońce jest jasne.
w,<'trzyk —- lekki. Protokolarne zdania opisowe w prozie Gombrowicza nic są więc motywowane przez choćby minimalny mimotyzm, lecz przez system językowy oraz gatunkowy. Motywacjn to ma, rzecz jasna, charakter ambiwalentny. Jest „pozytywna", ponieważ spełnia faktyczne wymagania systemu językowego i gatunkowego. Ale jest też „negatywna”, ponieważ obnaża stereotyp deskrypcyjnego mechanizmu języka i powieści oraz jaskrawo deformuje jeden z elementarnych składników epickości.
Kolejną własnością używanych przez Gombrowicza określeń pejzażu jest ich wręcz nienaturalna inercyjność. Znakowość tej intercyjności jest tym bardziej wyrazista, że wszystkie pozostałe partie powieści nacechowane są niezwykle „aktywnym" idiolektem narratora. Kontrast między inwencją leksykalną, składniową i semantyczną fragmentów „opowiadających” i „dyskursywnych” — o których piszę w pierwszej części tego rozdziału — a maksymalną inercją „opisów przyrody” jest w prozie Gombrowicza swoistym leit-motivem lingwistycznym. We wszystkich fragmentach opisu Gombrowicz posługuje się w zasadzie tylko zleksykalizowany-mi zestawieniami rzeczowników z typowymi czasownikami — „wietrzyk powiał” (F, 25), „ptaszki świergocą" (F, 208), „liście spadały" (F. 31). „ptaszki fruwają" (F. 151), „kury grzebały i dziobały” (F. 242), „słonko przygrzewa" (152) etc.2 3 Co więcej _ te zleksykalizowane zwroty pełnią także funkcję elementarnych zdań protokolarnych. Wewnątrztekstowy paradoks tych formuł polega na tym, że — w przeciwieństwie do partii .opowiadających" — to, co stanowi deskrypcję rzeczywistości, jest w nich tylko użyciem stereotypowej formuły lingwistycznej. Można powiedzieć, że opisywany pejzaz tkwił już w szablonowych formułach językowych (leksykalnych, frazeologicznych),
161
K«>rz tekstów J. L. Austina zawartych w antologii M. Hempołióik1-f° Brytyjska filozofia analityczno (Warszawa 1974, s. 224-2441 oraz i inrtiu ktywncRO wstępu wydawcy tej edycji (o koncepcji Austina: s 106-1241 Po1
V L.rAu1tłn1 poznautanie, przsł. B. Cbwedsńczuk. przejrzał J •'1-
lrnski. Warszawa 1993.
Por. u Kniaziu na (Wiosna):
Cisza łagodzi morze. Żuraw z daleka lecj. Pływa gęś po jeziorze, Słońce jasno świeci. Pagórki zielenieją.
[............- - I
Bujne zboza runieją Pęka się kwiat oliwy. Winorośle sok leją