trzeciego rzędu z zasad drugiego trzeba w ten sposób zejść po drthi^'4 , szczeble są rozmieszczone w równ ** I głościach, od jednej zasady osólnej m odJ?| najbardziej szczegółowej”* Taki wf-f* c,° i ideał Nowej Encyklopedii, która nie ni° tytl już być indeksem faktów i odizol I
wzajemnie konstatacji, lecz ambitną prółtT^ I powiązania i zjednoczenia w całościowej litej wykładni; Encyklopedii wiec syntet0" I nej, wywiedzionej porządkiem dedukcyjni I z poznanego „dogmatu podstawowego'*, pa'371 wała w niej wszechwładnie monomania I centralnej*’, „dogmatu podstawowego*’, urzeczywistniającej zasadniczą jedność wazel- I kich sfer poznania w kompletnym systemie I ludzkiej wiedzy i mającej zadośćuczynić prze- I konaniu — tak charakterystycznemu dla ro- I mantycznych światopoglądów — że pełna I wiedza o poszczególnych fragmentach bytu I wymaga całościowej perspektywy i dopiero I na jej gruncie jest możliwa, że tedy nauka I o człowieku i jego powołaniu musi się opie- I rać na wiedzy o najmniejszej drobinie i kręgach planetarnych, nie mówiąc już o kosmicznej genezie i jej twórcy.
Przywołaliśmy Saint-Simona i Jego swolen- I ników, aby zaświadczyli, te w klimacie epoki zawierały się aspiracje i tęsknoty do nauki bezwzględnej l ostatecznej. Szło tu zresztą nie tylko o samą naukę. Więcej nawet, była ona niekiedy zaledwie środkiem do osiągnięcia czegoś innego. Konstrukcje nowej nauki przenikał bowiem dramatyczny wysiłek wyjaśnienia i intelektualnego opanowania owego niejasnego i niestabilnego jeszcze świata, który wyłonił się z rewolucyjnych przemian oraz napoleońskich wojen. Wysiłek ten był próbą
. oewres de SaM-Siman et dEn>an*t„. t. XV. Faris 1065—1876, s. 145.
przeciwdziałania fermentom intelektualnym, tak aymptomatycinym dla epoki przełomu. Łączył się też z przeżyciem własnej teraźniejszości jako czaau narastającej anarchii intelektualnej i dezintegracji socjalnej, która potęgując się, rozbudza antagonizmy społeczne i konflikty narodowościowe, grożąc ludzkości apokaliptycznym wprost widmem zagłady. Żarliwość tych wysiłków wzmacniało niepomiernie przekonanie, że reforma wleazy uwarunkuje i umożliwi reformę społeczną. Nie jest więc rzeczą przypadku, iż usiłowania mające na celu renowację nauk w każdym niemal wypadku wieńczone były propozycjami reorganizacji socjalnej, zawartymi w tak obfitej ilości różnorakich listów, apelów, odezw itp. Autorzy ich nie chcieli bynajmniej ograniczać się do rewelacji prawd nowych i przepowiadania przyszłości, lecz pragnęli prawdy te realizować, a przyszłość spełniać. Nie wystarczała Im ranga rewelatorów i proroków, usiłowali zostać reformatorami i mesjaszami, choć w poszczególnych wypadkach — dając upust przyrodzonej skromności — zadowalali się rangą „włcemesjaszy*'.
Towiański, formułując „dogmat podstawowy”, wkroczył na ten sam szlak. Podobnie jak Saint-Simon, choć inaczej niźli to czynił ów racjonalistycznie nastrojony „scjenty/iczny papież”, zapragnął „zmonarchizować” wiedzę i ją na „syntetyzmie postawić”. Usiłował tedy w perspektywie naczelnego dogmatu zespolić poszczególne sfery rzeczywistości, aby nadać jej hierarchiczną strukturę i architektoniczny porządek. Ale usiłowania jego nie zatrzymywały się w obrębie wiedzy, obejmowały także sferę życia, dotykając najistotniejszych treści egzystencjalnych, przerabiając nie tylko ludzką świadomość, lecz i ludzką istotę, sło-wem _ całego człowieka. Dogmat, uobecnia
jąc się w ludzkim bytowaniu, stawał się „pra-
45