40
każda z tych kampanii jest także wkładem w walkę o sprawę polską. Jest więc ono elementem całego ciągu wydarzeń, które kształtowały historię XIX stulecia. W Omyłce - to początek dalszych skomplikowanych losów jego uczestników, których podzieliły spory emigracyjne.
Środowisko emigrantów, weteranów powstania 1830 r., w Milknących glosach to grono starszych, samotnych panów27, połączone więzią wspomnień z przeszłości i „kombatanckiej” solidarności. To ludzie tak sympatyczni jak Ignacy Rzecki i podobni do niego nie tylko w upodobaniu do wspominania dawnych czasów, ale i w nie gasnącej pasji politykowania: "Głównym zajęciem ich była rozmowa o dawnych kampaniach i polityce bieżącej” (W. III, S). Do przeszłości odnosili się z sentymentem, ale nie bez krytycyzmu: analizowali nie tylko sukcesy, ale i błędy swoich dawnych wodzów, próbowali układać własne plany wojen i z pasją czytali gazety, zestawiając i porównując informacje i komentarze dzienników francuskich, angielskich i niemieckich. Do schyłku życia, które wypełniały walki i - klęski, stali się - podobnie jak stary subiekt - politycznymi marzycielami i to właśnie marzycielstwo stanowiło urok ich starości.
Inny, choć ukazany również wycinkowo, jest obraz środowiska emigracyj* nego we Francji w nieco późniejszej Omyłce. Jest to środowisko skłócone, łatwo fabrykujące oskarżenia. Wyrok na starca bez imienia zapadł we Francji przed piętnastu laty, o czym się mówi w roku 1863, zapewne na tle sporów w czasie kryzysu działań rewolucyjnych. Wyrok opierał się na podejrzeniach i pomówieniach. Oskarżano go, że „siał niezgodę... osłabiał ducha”, a jego wspieranie potrzebujących wywoływało pytanie: skąd ma na to pieniądze? Było to - jak suponuje współczesny badacz - podejrzenie o współpracę z wywiadem rosyjskim w Paryżu28. To przekleństwo poszło za nim w świat i uczyniło samotnym i odtrąconym wszędzie, gdzie się znalazł. Także w małym miasteczku w Królestwie Polskim, dopóki nie udowodnił, że jego paryskie dochody z innego źródła pochodziły. Tak to rezultaty „potępieńczych swarów” emigracji sięgały bardzo daleko i pociągały za sobą tragiczne skutki, trudne do przewidzenia.20 Te dwa
27 O niechęci wielu polistopadowych emigrantów do zakładania rodzin pisze A. Witkowska: „Emigracja rozwinęła bowiem formy życia, zwłaszcza grupowego, rzadziej występujące w społecznościach tzw. normalnych, zdominowanych przez życie rodzinne. Uprzywilejowywała grupowe związki z wyboru [...] oraz rozwinęła obyczajowość, którą można by nazwać kulturą samotnych mężczyzn. Ta męska samotność stanowiła nie tylko wyrazisty rys społeczności emigracyjnej, ale zapewne też była źródłem inności, odrębności, często - dziwactwa”. (Wielkie stulecie Polaków, Warszawa 1987, s. 74). Tu trzeba dodać, że i pułkownika namawiali przyjaciele, by się ożenił. Ale nic chciał, bo zamierzał wrócić do kraju. „Z babą zaś miałby w drodze dużo kłopotu" (W. III, 5).
28 Por. W. Klcmm Generacja postyczniowa..., s.75.
20 Por. również interesujące uwagi A. Witkowskiej o chorobliwym rozpolitykowaniu emigracji i tworzonej w związku z tym atmosferze: „Emigracja miała [...] przyrodzoną skłonność do zamieniania wszystkiego w politykę i jednocześnie cechował ją brak elastyczności w myśleniu politycznym, swoisty dogmatyzm oparty na założeniu irrcdentystycznym, przede wszystkim na nakazie zbrojnej walki z Rosją [...]. Toteż jakiekolwiek próby wprowadzenia zmian do tego układu emocjonalno-pojęciowego wiązały się z dużym ryzykiem. W wariancie najłagodniejszym - z nie*
oblicza emigracji to jeden z jaskrawszych wyróżników dramatyzmu polskiego losu w XIX wieku.
Jednym z głównych szlaków polskich dziejów w tym stuleciu były walki
0 wolność różnych narodów pozbawionych niepodległego bytu i udział w nich polskich ochotników. U Prusa łączy je wszystkie postać pułkownika z Milknących głosów, który - jak można wydedukować z padających w tekście nazw
1 nazwisk — walczył na Węgrzech w okresie Wiosny Ludów, brał udział w wojnie krymskiej, w wojnie o niepodległość Italii w 1859 r. oraz - była to ostatnia jego kampania - w wojnie francusko-pruskiej. Do końca zachował żołnierską kondycję i wierność wojskowemu powołaniu.
-y Wydarzenia Wiosny Ludów stanowią najważniejszy epizod biografii Ignacego Rzeckiego, dzięki nim przede wszystkim^-jak sam wyznaje - jego życie miało sens. Zwłaszcza jego udział w „bitwie jenerajnej” „pod jakąś węgierską wioska”, której nazwy nie pamięta, a którą po laiach.odtwar/a ze wszystkimi szczegółami. bvł tvm wydarzeniem, o którym uczestnicy długo wspominali i którego - jak pisze - „nawet w grobie nie zapomnę, a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg: po com żył na świecieć?... po to - odpowiem - ażeby trafić na jeden taki dzień” (W. V, 178). .
Wydarzenia tych lat zostały ukazane na tle wcześniejszych zmian w polityce europejskiej. i nowych nastrojów w kraju. W 1846 Ludwik Napoleon uciekł z więzienia i wówczas „zakotłowało się w całej Europie”; ten rok i następny „upłynęły w wielkim rozgardiaszu”, „ukazywały się coraz to jakieś pisemka, a znikali ludzie” (W. V, 175). August Katz w tym czasie codziennie prawie
0 dziesiątej wieczorem „gdzieś znika” (W. V, 31) i wreszcie w lutym 1848, „kiedy Ludwik Napoleon był już w Paryżu”. Rzecki przypomina sobie testament ojca i wraz z Augustem Katzem wyrusza w drogę. Cały ten epizod został ukazany poprzez wspomnienia starego subiekta i stanowi w nich fragment najbardziej osobisty, o najsilniejszym nacechowaniu swoistym liryzmem. Żal po utracie przyjaciela, który nie był w stanie przeżyć klęski i rozstał się z życiem w samą wigilię Bożego Narodzenia, przeżycia niebezpieczeństw, lęku ale i uroku walki, która była realizacją marzeń młodości, duma z posiadanego stopnia „porucznika węgierskiej piechoty” - to wszystko stanowi trwałe
1 ciągle odnawiane wyposażenie emocjonalne pana Ignacego i dzięki memu stanowi obecną w powieści tradycję o niewątpliwej wartości i uroku, określającą walory ludzi dawnych i ich ideałów.
Na tym samym szlaku historycznym znajduje się kampania włoska roku 1859, przywołana przede wszystkim przez opowiadanie „eks-obywatela" Wir-skiego, uczestnika bitwy pod Magentą, które tak wzruszyło „porucznika węgierskiej piechoty”. Dla Rzeckiego rok 1859 to dalsze spełnienie posłannictwa rodu Napoleona i dzięki temu dalszy ciąg tego samego wątku dziejowego, który on sam współtworzył swym udziałem w kampanii węgierskiej. Toteż do zrozumieniem, ale także z posądzeniami o zdradę, o rusofilstwo, o agentura!ną służbę dla caratu”. (Wielkie stulecie..., s. 116). i