104
Utrzymanie liczebnego stanu ludności.
dzali ankietą o stosunkach powojennych, wówczas wystąpiłaby jeszcze jaskrawiej zastraszająco niska płodność tej części ludności. Rozejrzenie się w rodzinach młodszych urzędników państwowych i prywatnych przekona o tern i bez liczb statystycznych każdego, zwracającego na to uwagę. Jest rzeczą niepojętą, że najwyższe władze państwowe, ostatecznie przecież współodpowiedzialne za postępowanie swych urzędników, przyglądają się tak obojętnie temu dysgenicznemu postępowaniu, któremu mogłyby prędko i skutecznie zaradzić przez wydatne stopniowanie płac stosownie do wielkości rodziny i inne ułatwienia przy zawieraniu małżeństw oraz przez popieranie rodzicielstwa. Małodzietność wyższych funkcjonarjuszy spowodowana jest nietylko tern, że należą oni do stanu urzędniczego, który z powodu długiego czasu przygotowania i czekania na posadę, dochodzi do małżeństwa późno lub nawet wcale nie dochodzi, lecz także tern, że należą oni wogóle do grupy pracowników umysłowych wyższego rzędu. Jeśli się z punktu widzenia rozrodczo-higjenicznego rozpatruje grupę pracowników umysłowych, do której dla naszych rozważań zaliczyć należy duchownych, artystów, lekarzy, pisarzy i t. p. — to widzimy bardzo jasny, ale też i bardzo smutny obraz warstwy, nie mającej nawet w przybliżeniu ilości potomstwa, wystar- -czającej do zastąpienia swych zmarłych członków. Warstwa ta raczej wciąga stale w swój obręb uzdolnione jednostki z pozostałych warstw ludności, by je uczynić bezdzietnemi lub mało-dzietnemi. Jest rzeczą zrozumiałą, że troski rodzinne i mnogość dzieci przeszkadzają, a w każdym razie nie pomagają w dążeniach do celów czysto duchowych, bez względu na wyniki praktyczne. Celibat, wymagany przez niektóre kościoły od swych sług, polega w znacznej mierze na tern spostrzeżeniu. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że celibat i małodzietność przywódców duchowych tylko wtedy mogą być stale bez szkody rozrodczo-higjenicznej znoszone przez naród, jeśli ich ilość jest niewielka. Skoro jednak zliczymy wyżej wymienione kategorje osób zajętych w nauce, sztuce, technice, polityce i kościele, to uzyskamy poważną liczbę. W samych katolickich Niemczech znajdowało się według spisu zawodowego z r. 1907 — 41.362 katolickich duchownych i zakonników i 65.000 zakonnic, sióstr i pielęgniarek, pozbawionych wskutek celibatu możności rozrodu. Ale i żonaci pracownicy umysłowi mają mało dzieci. Francuski statystyk J. B e r t i 11 o n i1) obliczył, że na 445 sławnych żyjących, żonatych francuzów, więc obejmujących 890 rodziców, wypadało tylko 575 dzieci, a więc 1.3 dziecka na małżeństwo. W roku 1906 wynosiła we Francji *2) ilość dzieci na małżeństwo:
U lekarzy.........1.9 U metalowców.......2.8
„ adwokatów........2 0 „ górników........3.0
„ urzędników bankowych ... 22 „ robotników włókienniczych . . 3.4
Okazuje się więc, że nawet wśród ludności robotniczej zaznacza się różnica przeciętnej liczby dzieci, że mianowicie i tutaj warstwy
11) J. Bert i Ilon. La depopulation de la France. Paris 1911.
12) Kocznik Statystyczny Francji.