Obraz4 (9)

Obraz4 (9)



104 LOSY PASIERBÓW

z dziećmi siedzisz. Oni panują, a ty giniesz.

—    Giniesz i zginiesz już — podchwycił dru-gi- — Tobie już żadnego wyjścia nie ma. Ty już w każdym kole roboczym zamarkowany jesteś. Wszędzie wiedzą, kto ty taki i co kiedy robił. Ani za dziesięć lat sobie pracy nie znajdziesz, bo ci nikt nie pomoże. A jak i wciś-niesz się gdziekolwiek, to nasi wygonią. Zdechniesz jak sobaka pod płotem.

—    Szczeniak! — wrzasnął Dubowik zniecierpliwiony. Zdecydował się lunąć prowokatorowi. Zacisnął pięść i — cofnął zaraz rękę. Fabryka zahuczała na pierwszą. Tłum zamilkł raptownie, zwarł się w półkolu i wytężył uwagę ku bramie.

Za chwilę ukazali się w niej szefowie. Krótka obserwacja i Perez kiwnął palcem w stronę pokłóconych ziomków.

Zygmunt wyrwał się z szeregów i ruszył ku szefom. Perez potrząsł ręką, dając znać, że nie jego wzywa i tłum, jak zwykle w takich wypadkach, podjął wrzawę.

—    A dónde vas, gringo?! Wróć. Wróć słoniu! Wróć durniu!

Ziomkowie podsycali wrzawę gwizdaniem.

Lecz Dubowik nie zważał na nic. W paru susach znalazł się przed szefami. Uchylił czapkę i zaczął po hiszpańsku:

Panowie! Dajcie mi jakąkolwiek robotę. Mam rodzinę na utrzymaniu i nie mam z czego żyć. Silny jestem i ochotny do wszelakiej pracy.

I widząc że przykuwa sobą uwagę „dygnitarzy ’, pokazał swe duże robocze dłonie, wyprężył muskuły, wypiął potężną pierś i poruszył szerokimi jak ława barkami mówiąc:

—    Patrzcie jaki jestem. Mogę młotem walić, taczki ciągnąć, worki dźwigać i rydlem ryć. Weźcie mię.

Szefowie zamienili spojrzenia i uśmiechnęli się.

—    De quć nacionalida? — spytał Perez.

—    Polako. Nie komunista. Kristiano! — powtórzył głośniej i buchnął sobie w pierś.

Perez powiedział coś do Browna, po czym skinął na Zygmunta.

—    Entre — mruknął.

Dubowik przeskoczył drzwi nieprzytomny. Brakło mu tchu. Czuł, że nogi mu drżą i serce tak wali, jakby chciało z piersi wyskoczyć.

Za długim w formie łady stołem krzątali się urzędnicy w białych kitlach, lecz na jego wejście nie zwracali żadnej uwagi. Stanął więc przy ścianie i czekał. Jakoś nie chciał wierzyć temu, co się stało. W uszach brzmiało wycie tłumu, w oczach stała dziobata o łaskawym spojrzeniu twarz Pereza, język bełkotał w kółko wyrażone przed chwilą zdania po hiszpańsku. — Polako. Nie komunista. Kństiano'...

W parę minut szefowie wpuścili do oficyny jednego Włocha i jednego Serba i za chwilę powrócili zamykając drzwi na klucz.

Perez jeszcze raz zmierzył Zygmunta od stóp do głowy i kładąc mu rękę na ramieniu spytał przyjaźnie:

—    Chcesz pracować w zimnie?

—    Gdzie poślecie, tam będę pracować. Dla mnie bez różnicy: w zimnie czy w gorącu.

—    Jesteś silny, będziesz ładować mięso na okręt.

Dubowik przyjął decyzję z zadowoleniem. Wiedział, że to Jest praca ciężka, wymagająca siły i wytrwałości. Gdy przychodził okręt, trzeba było pracować nieraz aż 40 godzin bez spania, ale płacili lepie] niż we wszystkich Innych sekcjach.

W miarę załatwiania formalności, związanych


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz4 (2) 324 LOSY PASIERBÓW —    Przez strapienie wielkie. Cóż ty sobie myślisz? T
79084 Obraz9 (3) 294 LOSY PASIERBÓW nej wizyty. Nawet żony twej z dziećmi gdy znajdziemy nie dopuśc
77983 Obraz 1 (6) 158 LOSY PASIERBÓW szych rzędach siedziało szereg społeczników specjalnie zaproszo
42931 Obraz6 (2) 228 LOSY PASIERBÓW barbarzyńskich porządków musiałem uchodzić z domu. Teraz oni na
Obraz6 (16) 68 LOSY PASIERBÓW Kobiety siedziały obok siebie na jednej ławce, a Suszycki z Zygmuntem
Obraz6 (3) 288 LOSY PASIERBÓW śmiecie wrócić — odrzekł Zygmunt, odwzajemniając się równie czułym

więcej podobnych podstron