398 Dzieje wewnętrzne Polski XIII w.
wach mieszanych, tj. z członkami innych stanów społecznych. W każdym razie jest to ważne, że w obrębie działalności reformatorskiej Henryka Kietlicza da się Stwierdzić, przynajmniej w zarodku, dążenie do stworzenia odrębnego sądownictwa stanowego dla duchowieństwa, dążenie w pewnej części urzeczywistnione energiczną akcją, zmuszającą ogół duchowieństwa w sprawach wewnętrznych dochodzić sprawiedliwości w sądach biskupich. Podnoszę to z naciskiem dlatego, że autor osobnej i wcale obszernej monografii o Kiet-liczu, ks. Umiński, nie umiał należycie uchwycić tej strony działalności Kietlicza i ocenić jej wyników. A w ogóle i inne prace zajmujące się rozwojem praw i urządzeń kościoła w Polsce też nie zwróciły należytej uwagi na tę dziedzinę prac Kietlicza i na ten wczesny okres organizowania się u nas instytucji kościoła. Przy sposobności więc zauważę, że tzw. sądy synodalne, które były instancjami sądowymi dla spraw dyscyplinarnych samego duchowieństwa w zakresie jego funkcji duchownych i stanu moralnego, zaszczepił na gruncie polskim nie kto inny, tylko znowu Kietlicz. Stanisław Zachorowski napisał w r. 1911 osobną rozprawę o sądach synodalnych w Polsce, w której na zasadzie nader wątłych przesłanek starał się wykazać, że instytucja tych sądów mogła już w XII w. istnieć i funkcjonować w Polsce25s, ale przeoczył bullę papieską z r. 1218, gdzie bardzo obszernie jest ta rzecz wyłuszczona w skardze biskupa Gedki na Kietlicza 254. W świetle tej skargi okazuje się jako fakt niewątpliwy, że była to w Polsce zupełna nowość i że ku oburzeniu
tus. Zachorowski, Sądy synodalne to Polsce, „Rozpr. wydz. Hlst.-nioz. AU”, t. 54, osobna odb., Kraków 1911, s. 57 - 58. w Kod. Wpolskł, t. I, nr 102.
duchowieństwa diecezji płockiej wprowadził ją Kiet-licz; „novo modo, novis adinvencionibus canones novos cudens contra ipsos procedere festinabas”, pisze papież do Kietlicza, poddając krytyce sposób odbycia tego „sądu synodalnego”. Oburzenie duchowieństwa wywołała ta instytucja dlatego, że polegała ona na tzw. postępowaniu infamacyjnym, gdzie dowolnie wybrani tzw. testes sinodales, nawet świeccy ludzie, w liczbie 7, zapytywani przez arcybiskupa, co złego wiedzą lub słyszeli o biskupie płockim i jego kapitule, mogli w swych donosach dać upust nienawiści i mściwości. Sama instytucja zmierzała do utrzymania jak najwyższego etycznego poziomu duchowieństwa i dlatego z energią usiłował ją zastosować Kietlicz tam, gdzie najwięcej dostrzegał niechęci ku reformie, tj. w diecezji płockiej. Przy ocenie całokształtu działalności i zasług tego reformatora kościoła w Polsce musi się oczywiście i te „sądy synodalne” uwzględnić, które on zaszczepił w Kościele polskim, walcząc i tu z opozycją części duchowieństwa, przeciwnego niemiłym sobie nowościom organizacyjnym.
Jakież ostateczne wyniki dała akcja mająca na celu utworzenie odrębnych sądów kościelnych, kompetentnych dla duchowieństwa? Jak powiedziałem, żadnych przywilejów, które by wyraźnie gwarantowały to „pri-vilegium fori”, w tym czasie kościół nie uzyskał. Konkretna sprawa scholastyka płockiego i włocławskiego Jana Czapli zdaje się poświadczać, że w r. 1239 duchowni wyżsi byli jeszcze pociągani przed sądy świeckie. Prałat ten, który nawet był kanclerzem księcia Konrada i pedagogiem jego syna Kazimierza, podległ podejrzeniom, że namawia — zresztą w błahych rodzinnych sprawach — syna do nieposłuszeństwa prze-
pri*
t»tV
lin
MH •
fil!
PD