346 KAROL IRZYKOWSKI
(ze Złotego runa Przybyszewskiego): „Jednemu krytykowi nie podobało się, że napisałem: Dłonie jej i jego wgryzły się palcami w siebie. Bo jakże to! Oto tiu mam dłoń i palce, no niechże się gryzą! — o — przecież się nic gryzą!” Znamienne są recenzje Boya o Rittnerze. Boy, trzymając się banalnej teorii', że twórcy zwykle mylą się co do siebie — nie lubi, gdy Rittner chce „być poetą ze skrzydełkami, chce szybować bez pomocy dolnych odnóży”46. Gdyż Boy sam naprawdę lubi tylko realizm, o ile możności z erotyką, na modłę francuską, i, jak wiemy, rad by go zasugerować wszystkim autorom; od pewnego zaś czasu wszędzie w omawianych sztukach szuka motywów satyrycznych i wytyka autorom, czemu z nich nie skorzystali. Rittnerowi nie pozwoliłby ani na Ogród młodości, ani na Don Juana. Nie dziwne. Ale dziwne jest, że Boy, ten niby fanatyk prawdy, przygania Rittnerowi także za koncepcję bohatera w sztuce Głupi Jakub. Ta koncepcja ma, zdaniem Boya, „piętno literackości”, powstała bowiem w epoce, kiedy „problem Prawdy i Kłamstwa był bardzo w modzie”47. Przepraszam, ten problem jest zawsze w modzie, ale trzeba go trafnie ująć, musi to uczynić albo autor, albo krytyk. Hania była kochanką Jakuba, lecz chce się kropnąć za mąż za szambelana; Jakub, aby temu przeszkodzić, chce wykrzyknąć „prawdę”: ona już do mnie należała! Boy beszta: fanatyzm prawdy jest u „głupiego Jakuba” „organicznym kalectwem”, przecież tej prawdy .nikt nie potrzebuje (?), ani nikt nie jest ciekaw (?). Otóż, moim zdaniem, Jakub rzeczywiście nie jest w porządku, ale i Boy. O co Boyowi chodzi? Czy o to, że Jakub nie jest dżentelmenem, czy raczej b to, że jeszcze nie jest — praktycznym wygą 1
życiowym? Bo istotnie Jakub mógł „prawdą” zataić, Hania zrobiłaby karierę przez małżeństwo z szambelanem, a Jakub zostałby — normalnie — tym trzecim. Lecz właśnie takiego świństwa Rittner aprobować nie chciał. On bierze Jakuba na serio, 'nazywa go „głupim” tylko dla ironii; Rittner się i nim solidaryzuje, gdyż stawia sprawę tak, że oto Jakub dusi się wśród kłamstwa i musi Swoją prawdę powiedzieć.
I tu krytyk powinien pójść po linii autora (i Jakuba), lecz nieco dalej niż oni; prawda Jakuba jest tylko połową prawdy, bo przecież miota nim chęć zemsty lub szantażu, on chce wymusić na Hani, żeby pozostała przy nim, on posługuje się prawdą iw sposób nieszlachetny — słowem, jest może czarniejszy niż tamci. Ale nie jest głupi, tylko niepraktycznie namiętny; w Póldziewicach Prevosta i Bestii pani Rachilde1 kochankowie-mężczyźni popełniają taką samą niedyskrecję! Autor zbłądził w tym, że nie przeciwstawił Jakubowi nikogo, kto by mu tę jego cząstkową prawdę zdezawuował (patrz moją recenzję w «Robotniku» z dnia 18 września 1930).
Wobec całego repertuaru fantastycznego lub idealistycznego zachowuje Boy ten tani sceptycyzm. Zastrzegam się, że nie chodzi mi o obronę poszczególnych sztuk, lecz o nakreślenie ogólnej tendencji w (krytykach Boya. Sztuką par excellence idealistyczną był Przechodzień Katerwy2 3, dlatego też nie znalazł oddźwięku w. Warszawie, tu, gdzie Boy
W recenzji Ogrodu miłości, zob. przypis. 35.
H Recenzja Głupiego Jakuba, Flirt z Melpomeną, Wieczór piąty (1925).
Marcel Prevost (1862—1941) — francuski powieściopisarz i dramaturg. Półdziewice — powieść, adaptowana także na scenę; Rachilde (Marguerte Eymery, 1860—1953) — francuska powieściopisarka.
Bohdan Katerwa (Szczepan Jeleński, 1881—1949) — dramaturg, prozaik. Boy omawia Przechodnia we Flircie z Melpomeną. Wieczór drugi (1921), zaś Irzykowski — zob. K. Irzykowski, Recenzje teatralne.