OY
znakomitych koni wyścigowych. Przysłano go do Kalifornii z Florydy, skąd dotarły także zatrważające relacje: zgodnie z nimi Blushing ET był brutalnie i wielokrotnie bity, co kończyło się tym, że kładł się płasko na ziemi i przez dziesięć, piętnaście minut me chciał się podnieść. Koń stał się bardzo agresywny i zranił kilku pomocników podczas prób wprowadzania go siłą do stanowiska startowego, a nawet wtedy, gdy znajdował się trzydzieści jardów od mego. Wszyscy się zgodzili: to był prawdziwie beznadziejny przypadek.
Przyjąłem to wyzwanie, a nawet przystąpiłem do pracy z tym zwierzęciem z dużą pewnością siebie, zwłaszcza ze osiągnąłem z nim normalne połączenie na okrągłym wybiegu. Jednakże zupełnie nie doceniłem determinacji, z jaką Blushing ET postanowił nigdy więcej w życiu nie mieć do czynienia ze stanowiskiem startowym. Miałem duże doświadczenie w pracy z końmi lękającymi się stanowisk startowych. Wyróżniały się wśród nich Lomitas, North Country i koń, którego przez siedem lat uważałem za moje największe wyzwanie w tej kategorii, Pnnce of Darkness.
Blushing ET był jednak klasą dla samego siebie.
Pamiętam, jak bardzo byłem zakłopotany, gdy doprowadzenie Pnn-ce;a of Darkness do stanu, kiedy znowu mógł się ścigać, zajęło mi osiem dni. Dokonanie tego samego z Blushing ET miało mi zająć osiemdziesiąt dni.
O ile Prince of Darkness miał ogromny problem ze stanowiskiem startowym i mniejszy z ludźmi, Blushing ET wręcz chorobliwie bał się boksów startowych i żywił głęboko zakorzenioną nienawiść do ludzi. Wierzę, że ta nienawiść była usprawiedliwiona i wyrosła jako rezultat skrajnego okrucieństwa, z jakim był traktowany. Powinienem być bardziej wyczulony na te różnice między przyczynami nerwicowych zachowań obu koni.
m