16409 skanuj0002 (205)

16409 skanuj0002 (205)



I

Dzień, w którym Kazio Althaus jechał do Nerli, -wypadł pomny i wietrzny. .Niskie obłoki prędko unosiły się nad polami gnane wschodnim wiatrem. Szosa była mokra i śliska, więc nie mógł puścić w należytym tempie swojego samochodziku. Od pól oddzielał szosę parawan gęstego szpaleru, ale w przerwach między gęstym płotem widać było, jak wszystkie rośliny na polu —były to byliny, piołuny -drżały w gwałtownym powiewie i szarpały się jak miałka fala na płytkich wodach.

Na dwieście pięćdziesiątym kilometrze jarosławskiej trasy trzeba było zawrócić w prawo. Droga stała się węższa, nie tak płaska, lekko falowała i od czasu do czasu widniały na mej zapuszczone chaty, ongi kolorowe. Trzy okna frontowej ściany zwrócone ku drodze, obłożone prześlicznymi „okładami”, wydawały się Kaziowi zdziwioną twarzą, która go witała w tym niesamowitym miejscu.

Wreszcie z jednego pagórka po trzech godzinach przeszło jazdy Zobaczył wysoką basztę złocone; ongi cerkwi i zaraz obok w zaroślach tkwiły cebule i wieżyczki dwóch innych sakralnych budowli.

W Nerli były trzy klasztory.

Przez środek miasteczka jak gdyby w niecce płynęła wąska, ale bystra rzeczka, Kamionka, a z dwóch jej stron na podwyższonych jakby brzegach stały klasztory. Na lewym brzegu, wyższym, skomplikowany, sklejony z kilku gmachów jak grupa grzybów, dawny klasztor męski, mający dwa skrzydła i podwórza, wychodzący opasującym go murem aż na zamiejskie pola, a na prawym brzegu długi, porterowy, chwilami jednopiętrowy barak, widać

stary klasztor żeński, „dziewiczy”, zamieniony obecnie na powiatowy szpital.

Kazio wyjechał na główną ulicę miasta, ale nic dojeżdżając do rynku skręcił na lewo i wydostawszy się na lewy brzeg Kumki znalazł się przed głównymi wrotami monastyru. Tam zatrzymał samochód i już piechotą poszedł spory kawą! do małego podwórka m tyłach; tam znalazł się wobec drewnianej dobudówki i drewnianych starych schodów prowadzącyh na pierwsze piętso.

Kazio wiedział, że ojciec nie Wbił tych jego niespodziewany di przyjazdów, i trochę bał się spotkania, od którego tyle zależało.

Raczej składał taę po krzywych schodach na piętro. Cała przybudówka—Bóg wie kiedy i w jakim eełu dostawiona do głównego korpusu klasztorni — napełniona była potężnymi odgłosami muzyki.

— Wiecznie ten Drugi Koncert Radimuńnowa—pomyślał Kazio.

A ojciec grał, jak gdyby słuchały go miliony ludzi 2 całym oddaniem, tym jego słynnym abandon, wywodził nieśmiertelny frazes, który nawet czasami w nocy prześladował Kazia, śnił mu się niby koszmar, a jednocześnie wywoływał wspomnienia najwcześniejszego dzieciństwa.

Przy czym tych powtarzających się dwóch nutek i jeszcze dwóch nie łączył w jeden frazes, tylko wystukiwał je osobno, mocno portamento, co podnosiło jeszcze patos tego momentu. Trochę uważał to Kazio za sentymentalną ofiarę ojca na rzecz złego smaku. A jednocześnie co za uniesienie 1

Drzwi mieszkania były nie zatrzaśnięto i Kazio wszedł do przedpokoju.

Tutaj hałas był jeszcze potężniejszy, ściany się trzęsły i Kazio pomyślał:

7


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
16409 skanuj0002 (205) I Dzień, w którym Kazio Althaus jechał do Nerli, -wypadł pomny i wietrzny. .N
skanuj0002 (205) I Dzień, w którym Kazio Althaus jechał do Nerli, -wypadł pomny i wietrzny. .Niskie
skanuj0011 (332) kraju, w. którym prowadzą działalność. Normy te narzucają organizacjom różne proced
skanuj0017 (205) ^C-ULSCCUinO. lVencz.eLO.skxx c^ru.pa. FD 30- 03.2009 r FfiS ńHOkG WB/KE/TNW/401^ T
skanuj0021 (281) Domino. W którym miejscu klocki domina są źle ułożone?

więcej podobnych podstron