19596 scan 6 (13)

19596 scan 6 (13)



coś nie w porządku. Nie daj Boże miejsce urodzenia lub zameldowania Groźny...

Na takich, jak my - dziwnych inostranców z plecakami, aparatami fotograficznymi, w swetrach i górskich butach - akurat w Moskwie nikt uwagi nie zwraca.

Pod wieczór pasażerów naszej plackarty, czyli otwartego wagonu sypialnego, zaczyna jakby przybywać. Właściwie cały czas tu byli. Wsiedli w Moskwie na gapę i teraz szukają jakiegoś kąta, żeby w nim przetrzymać noc.

-    No nie możemy, sprawdzają nas... - prowadnice (czyli pociągowe stewardessy) prowadzą ożywiony dialog z kobietą w średnim wieku, która dopiero co wsiadła. W końcu jednak ulegają, przydzielając uszczęśliwionej gapowiczce miejsce we własnym przedziale do podziału z dwoma innymi delikwentami. Podczas negocjacji kwota nigdy nie pada. Nie rozmawia się o pieniądzach. To jest przysługa, pójście biednemu pasażerowi bez biletu na rękę. Cena i tak jest ogólnie znana.

-    A jak ich sprawdzą, to co? Wyganiają? Karę wlepiają? - pytamy odzianego w modny dres z kłującym w oczy napisem „Russia”, łysiejącego współpasażera.

-    E... Trzeba się po prostu dzielić z bliźnimi. Sami rozumiecie. Tak w islamie przyjęte - odpowiada puszczając oko.

Gapowicze wdrapują się na półki bagażowe, gdzie wykonując karkołomne akrobacje lokują się pomiędzy kraciastymi sumkami. Szczęściarze skołowali skądś materace. Widać nie ma pełnego obłożenia. Jeszcze nie sezon. Na komendę prowadnicy „Naród spatT gaśnie światło, cichną rozmowy. Dyscyplina jak w wojsku.

Cygańska rodzina śpi w sąsiednim „przedziale”. Gruby mężczyzna na górnej półce. Brzuch opięty spoconym podkoszulkiem faluje w takt stukających kół pociągu, czarne wąsiska powiewają w rytm chrapania. Ma się wrażenie, że łóżko zaraz trzaśnie. Kobieta pod nim, na dole. Nigdy odwrotnie. We wszelkich sferach życia.

W środku nocy budzi nas wrzaskliwa rosyjska popsa (rosyjska wersja muzyki pop).

-    Może tranzystorek? - pytająco spogląda na nas trzydziestoletni mężczyzna w dresie z dziesięcioma zegarkami na ręku, firmy Rolex oczywiście. Jesteśmy w Saratowie; od tego miejsca pociąg zamienia się w jeden wielki bazar. Dla chętnych również scyzoryki z latarką, nieśmiertelne zażygałki do kuchenek gazowych, krzyżówki typu „Jolka” i „świerszczyki”. Cygańskie kobiety koniecznie chcą każdemu wcisnąć szarą chustę z wielbłądziej wełny, która ma leczyć wszelkie choroby. Lepiej nie podnosić powiek. Inaczej pół godziny z głowy.

Gdzieś pomiędzy Saratowem a Astrachaniem rosyjskie bieriozy i drewniane chatki ostatecznie ulegają pokrywającym się powoli wiosennym kobiercem bezkresnym stepom, po których wędrują tabuny koni, stada owiec i samotne wielbłądy. Zbliża się pora obiadowa. Co poniektórzy przebierają nogami, nie mogąc doczekać się Baskunczaka - stacji przy granicy z Kazachstanem, słynącej z wędzonych ryb dostarczanych dworcowym handlarzom przez miejscowych kłusowników. Zapach ryb wypełnia wkrótce powietrze w wagonie. Ale kto by się tym przejmował. Po jakimś czasie wszyscy pasażerowie pachną tak, jakby sami pracowali w wędzarni. Okna, jak przystało na rosyjski pociąg, szczelnie pozamykane. Jest przecież maj, do tego wyjątkowo chłodny jak na miejscowe standardy. Zresztą pora roku nie ma znaczenia. Nawet w środku lata wszyscy boją się przeciągów. Nieuświadomiony turysta podejmujący samotną walkę z drewnianym, na głucho zamkniętym oknem może więc nie tylko dostać reprymendę od prowadnicy> ale także popaść w niełaskę u współpasażerów.

Lezgin z naprzeciwka rozkłada gazetę, wyjmuje pieczoną kuricę, gotowaną kartoszkę, solone ogurcy, kupioną na stacji rybkę i zaprasza do stołu. Odmówić nie wypada, można dorzucić, co się ma. Gorący kubek na przykład.

Na zakąskę raki gotowane ze świeżym koperkiem. A jak raki, to i piwo. Bałtika, względnie sybirskaja korona (sponsorom - piwa w pociągu oczywiście - bolszoje spasibo). Inaczej - to nie to. Zgodziłby się z tym każdy Ormianin, który kilogramami kupuje jeszcze żywe, zielone raki złowione w jeziorze Sewan.

W Dagestanie w miejscu publicznym (choć oczywiście nie na ulicy) pić piwo wypada tylko mężczyźnie. A w pociągu do Ma-chaczkały? Wzrok Lezgina mówi sam za siebie. Kobieta z butelką piwa w ręku, to jednak nie wypada. Zgodziłaby się z tym większość Dagestańczyków. Papieros jest również nie do przyjęcia.

13


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
20 (77) — Ho, ho, żółtek! Chory może na żółtaczkę, nie daj Boże? Oddaj to, co w dziobie niesiesz! Kt
06161496 92 słowie niesie: Nie daj Boże z chłopa pana. Czy nieprawda? Cieśla. O i sprawiedliwie! Ra
img064 (40) 64 storyczni, i to nie tylko żeńskiego pogłowia, umieli używać najdrobniejszych narzędzi
Podrózowanie i turystyka (1) Zwroty be fully booked nie mieć wolnych miejsc check in zameldować się
398 Miernictwo. 5. Instrument nie może posiadać części żelaznych, lub niklowych działających na
HPIM4475 Elżbieta Zakrzeimka-Mitm 214 m dać. że z dzieckiem jest coś nie w porządku. Matka, tak san.
skanuj0019 28 CO TO JEST FILOZOFIA? Pytania filozoficzne: Dlaczego jest coś, a nie raczę) nic? Co to
Wstęp. 13 rekina, nie mówiąc już o największych ssakach — wielorybach, których bardzo dużo znajduje
skanuj0051 (13) wyposażenie. Nie tylko indywidualni naukowcy potrzebują sponsorów, w bardzo trudnej
skanuj0054 (13) 272 Nie jest, wbrew Sombartowi, nowatorstwem Albertiego to, że ktoś możny nie wstydz

więcej podobnych podstron