—* m.*
io podszedł tigd murem. N pola, IrCódD
mi chęć do grania. do okna. Kos
---— JV02cI;^gał się Stąd widok po-
ie widać było zresztą nic prócz rozległego
^ niskie trawy drżały w jesiennym wietrze.
H oryzc nt tonął "we
—-w* we mgle.
Mogo jcrf^tes?-spytał profesor.
^wyoEajnje. Drof-a pnesta.
Pewnie jesteś głodny.
__ _ fc h» jadłbym coś. A ojciec nie idzie na obiad?
- JL>atl.-sia } genend będzie 12 mnie na obiedzic.
- Talk. łłeixn2sem. Oni czekają na ważne wiadomości.
_ IsBe bandzo mi to na rękę-powiedział Kazio-
Cbciałenrcośojou powiedzieć, P««dziddę w pewnej sp»-
- 'e 4"dn£B° io*«a«Ł
-5. _ c interes, prośba o rade.
2>taxy się do fortepianu.
_ c=* zdaje-powiedział powracając dk> koncertu Rsrhmaninowa-£e to rak dobrze, jeżeli jat te czte-
ty nuty biorę nic razem, ale każ<b| osobno___— taicie por
ta mento ?
_ Właśnie o to mi chodzi-powiedział Kazio. -Do-
s ,aicm do trdkdsbu w ionknmc plastycznym
_ gdzie ten konkurs b€dzlc?
-------- - n~ *° *“”d“
potem
dod«ł:
--
- We Fłoreiicji... -
serwaroritnn cię pośle.
— Właśnie że konserwa roiriorra
*ak jm<5gi
nie
t*s»rdz:o
— Pomóc? W graniu Schumanna?
-— Nic. W wyjeździć do Florencji.
— Florencja — powtórzył profesor—nic bardzo odpowiada Florencji romantyczna muzyka. A ty wiesz?... Na przykład Schumann. Ja cały czas chodzę w atmosferze, w powietrzu Schumanna. Naokoło mnie jest niebiesko od Schumanna —bo ty wiesz — tu zniżył głos — ja cały czas teraz czuję się jak na tamtym świecie. Chodzę jak po obłokach, jak wśród mgły—zaświatowej, i z tego Schumanna rodzi się Rachmaninow. I jest niebiesko. Jak w „Raju” Dantego. Bardzo ile, że nigdy się nie czyta „Raju”. „Piekło*’ się czyta, „Czyściec” czytuje—a o „Raju”... cisza. Wiesz, a to jest jak Etiuda Schumanna, to jest jak druga część koncertu Rachmaninowa, dwa głosy śpiewają na tych rozłożonych akordach. Dwa głosy śpiewają, Dante i Beatrycze, i to nie jest pieśń miłosna i szczęśliwa—to właśnie tak jak w „Raju”, mówią o nieśmiertelność; duszy...
— Ojcze — przerwał Kazio — ty chyba za dużo rozmawiasz z generałem? A może to Heinz taki romantyczny?
— Oszalałeś? Heinz i romantyzm. On ma tylko swojego psa.
— Ale on może romantycznie wierzy w tego swojego psa? Nazwał go tak dziwnie.
— Florencja... — Althaus pokiwał głową — pamiętam, pamiętam — ale to było dawno.
— Dla mnie będzie na nowo.
— Ty może nie wiesz — powiedział stary — ja bardzo kocham Florencję. To taka była wtedy moda na Florencję, wszyscy mówili: „ach, Florencja”. Wszystkie stare Niemki, Amerykanek jeszcze nie było. Ja przyjechałem do Florencji odebrać sobie życie...
— Jak to?
11