102 Wolter
w nich ciągłe o Istocie Najwyższej, która rządzi, wymierza kary i nagradza.
Zarazem jednak pomylili się również głosząc, że niemożliwe jest istnienie społeczeństwa ateistów, i nie mogę zrozumieć,' w jaki sposób mógł ujść uwadze pana Bayle’a pewien uderzający przykład, który pozwoliłby odnieść zwycięstwo jego sprawie.
Z jakiego względu społeczeństwo ateistów wydaje się niemożliwością? Sądzi się mianowicie, że ludzie pozbawieni hamulców nie mogliby w żadnym przypadku żyć razem, że prawa nie mogą nic zdziałać przeciw zbrodniom popełnianym w ukryciu, że niezbędny jest Bóg-mściciel, który karałby na tym lub na innym świecie złoczyńców, co uniknęli ludzkiej sprawiedliwości.
Co prawda prawa Mojżesza nie nauczały wcale o życiu przyszłym. nie groziły karami po śmierci, nie mówiły bynajmniej. pierwszym Żydom o nieśmiertelności duszy; a przecież Żydzi, dalecy od ateizmu i od wiary w możliwość uniknięcia kary bożej, byli najbardziej religijni ze wszystkich ludzi. Wierzyli nie tylko w istnienie wiecznego Boga, ale i w to, że jest on stale pośród nich obecny; drżeli ze strachu, że kara spadnie na nich samych, na ich tony, dzieci, potomstwo aż do czwartego pokolenia: był to hamulec potężny.
Jednakże u Pogan wiele sekt nie znało żadnego w ogóle hamulca; sceptycy powątpiewali o wszystkim, akademicy powstrzymywali się od wszelkiego sądu, epikurejczycy byli przekonani, iż bóstwo nie może mieszać się w sprawy ludzkie, w głębi zaś duszy odmawiali istnienia jakiemukolwiek Bóstwu. Byli przekonani, że dusza jest nie substancją, lecz właściwością, która rodzi się i ginie wraz z ciałem, w konsekwencji czego nie uznawali żadnego innego jarzma poza moralnością i honorem. Senatorzy i ekwici rzymscy byli prawdziwymi ateistami, nie istnieli bowiem bogowie dla łudzi, którzy ani się ich nie obawiali, ani też nic od nich nie oczekiwali. Senat rzymski był więc w rzeczywistości zgromadzeniem ateistów epoki Cezara i Cycerona.
.Ten wielki orator w swojej mowie o Kluencjuszu powiedział do zebranego senatu: „Jakież zło uczyniła mu śmierć? Odrzucamy wszystkie niedorzeczne bajki o podziemiach: czegóż więc pozbawiła go śmierć? Niczego poza uczuciem bólu”.
A Cezar, przyjaciel Katyliny, pragnąc ocalić życie przyjaciela właśnie przeciw temu samemu Cyceronowi, czyż nie zaoponował mu mówiąc, iż śmierć nie jest bynajmniej karą dla zbrodniarza, że śmierć jest niczym, że jest jedynie końcem naszych nieszczęść, chwilą raczej szczęśliwą niż tragiczną? Czyż Cycero i cały senat nie ulegli wobec tych racji? Zdobywcy i prawodawcy całego znanego wówczas świata tworzyli więc naj widoczniej społeczeństwo ludzi, którzy nie obawiali się wcale bogów, którzy byli prawdziwymi ateistami.
Bayle zastanawia się, czy bałwochwalstwo nie jest rzeczą bardziej niebezpieczną niż sam ateizm, czy nie jest mniejszą zbrodnią nie wierzyć w Bóstwo, niż mieć o nim opinię niegodną; podziela on w tej sprawie zdanie Plutarcha, sądzi mianowicie, że lepiej nie mieć żadnego poglądu, niż mieć pogląd fałszywy; jest jednak rzeczą oczywistą — niechże wybaczy nam Plutarch — że obawa przed Cererą, Neptunem i Jowiszem dała Grekom znacznie więcej korzyści, niżby dać im mógł brak obawy przed czymkolwiek; jest rzeczą oczywistą, że świętość przysięgi jest konieczna i że ufać można więcej tym, którzy sądzą, iż fałszywa przysięga zostanie ukarana, niż tym, którzy wierzą w bezkarność krzywoprzysięstwa. Nie ulega wątpliwości, że w ukształtowanym społeczeństwie wyznawanie religii, nawet złej, jest nieskończenie bardziej użyteczne niż niewyznawanie żadnej religii.
Wydaje się więc, że Bayle powinien był raczej zastanowić się> co jest bardziej niebezpieczne: fanatyzm czy ateizm. ł^uiatvim jest na pewno tysiąc razy bardziej zgubny, albowiem ateizm me zaszczepia żadnych krwawych namiętności, zaszczepia je natomiast fanatyzm; ateizm nie przeciwstawia się zbrodniom, ale fanatyzm każe je popełniać. 'Załóżmy w raz z autorem ( onufuntmrium