danego, zważywszy, iż ujawnia on dość dobry poziom uświadcł mienia i słownictwa seksualnego.
IV. Analiza osobowości niżej przedstawionego pacjenta jest infl teresująca z kilku względów. Po pierwsze, pacjent ten zgłosił sii dobrowolnie na leczenie, mając na swym „koncie” kilkadziesi® czynów lubieżnych o charakterze pedofilnym, nie był nigdy kar® ny, złapany ani podejrzany. Po drugie, na podstawie jego autowj wiadu można ujrzeć nie tylko mechanizmy prowadzące do orientadB pedofilnej i różnorodnych zachowań seksualnych, ale także jego pdl strzeganie tych zachowań i osób sprowokowanych do współudział w nich. Istnieje jeszcze inna sprawa—pacjent ten, bardzo inteligeł tny, potrafił umiejętnie wykorzystać swój poziom'intelektualny dcl skutecznej strategii w realizacji swych potrzeb, a także uruchomił nia specyficznej samooceny i mechanizmów obronnych.
J. J. lat 35, pochodzenie inteligenckie, ukończył studia wył sze, jest pracownikiem naukowym, żonaty, ma 3 dzieci, nie byl nigdy karany. Zgłosił się do Przychodni prosząc o pomoc, boa wiem pedofiine praktyki prowadzone w kręgu dalszej rodzina zostały ujawnione, stały się źródłem szoku w małżeństwie, roi dżinie i to ostatecznie zadecydowało o potrzebie „zakończenia tego rozdziału życia”, jak sam to określił.
Pacjent urodził się z normalnej ciąży, poród był bez problel mów, rozwijał się prawidłowo. Środowisko inteligenckie rodził ców stworzyło mu również dość dobry standard materialny dzieciństwie. Nie miał rodzeństwa. W okresie dzieciństwa bawił się z licznymi rówieśnikami z sąsiednich domków jednorodzinl nych. Utrwaliła mu się wyraźnie zabawa, kiedy miał 5 lat, „odl grywam rolę krowy, stoję na czworakach i jestem dojony prze! B. do jakiegoś kubeczka, oddałem do niego mocz, a B. śmiała sia z zadowoleniem”. Druga wkrótce po tej zabawa z rówieśnica polegała na tym, że „B. położyła się na brzuszku, opuściła mai teczki, uniosłem jej spódniczkę, obnażyłem tyłeczek i zastygłeiJ w poczuciu jakiejś niezwykłości, dopuszczenia do czegoś piękfl nego, zobaczyła nas sąsiadka, uciekliśmy i przez kilka dni bal liśmy się, że to się wydało, ale nic się nie stało”. Wielokrotni! brał udział w zabawach w „doktora”, polegało to na tym, że w] gronie 6 rówieśników udawał się w zarośla, wszyscy rozbierał się, kucali i oglądali narządy płciowe. Ulubioną formą zabaw! było również robienie „zastrzyków” B. w obnażony pośladek,! towarzyszyło temu poczucie czegoś zakazanego. W 7 roku życia z jednym z rówieśników uprawiał masturbację, polegało to na wzajemnym patrzeniu na siebie w trakcie pobudzania członka ręką aż do jego usztywnienia, nie było wytrysku ani wzajem! nego dotykania się, „marzyło mi się dotykanie jego fioletowej żołędzi, ale wstydziłem się zaproponować to”. W 13 roku życia do masturbacji dołączyła się wyobraźnia erotyczna obejmująca l« i leżanki ze szkoły, dorosłe kobiety, obejmowała ona anatomię kobiecą, pieszczoty, współżycie. Stopniowo w treść tych marzeń erotycznych zostały wprowadzone obrazy z wydawnictw pornograficznych, doświadczenia pedofilne. Stopniowo również za-Sres i forma fantazji towarzyszących masturbacji uprawianej w nasadzie dotąd były rozbudowywane, przypominały one scenariusz długiego filmu. Orgazm mógł być osiągany bez ręcznego drażnienia członka.
F W 14 roku życia pacjent przebywał na wczasach z kolegami, jeden z nich publicznie onanizował się, doszło do zbiorowej zabawy polegającej na wzajemnym onanizowaniu się chłopców le-łących obok siebie w dużym namiocie. „Upatrzyłem sobie wtedy ll-letniego chłopczyka, zacząłem się z nim bawić, przy tej okazji niby niechcący dotykałem jego genitalii, ale nie chciał pokazać mi ptaszka. Ponowną próbę podjąłem z 5-letnim kuzynem zaraz po tych wczasach, dotykałem jego członka, nie czułem podniecenia”. Potem przez kilka lat nie miał tego typu kontaktów z chłopcami. „Dopiero w ostatnich latach zacząłem znów zwracać na nich uwagę, ale to już wyraźnie w zastępstwie dziewczynek. Ugruntowało się we mnie przekonanie, że u małych dzieci pociąga mnie ich świeżość, delikatność ciała i w braku dziewczynek poszukiwałem małych chłopców(...). Raz trafił mi się 2-letni synek przyjaciół* próbowałem go pieścić, całować, onanizować ręką i ustami. Nie tak dawno pieściłem się z 5-letnim chłopcem, pozwalał się pieścić, również ustami. Jego miękki kutasik nie był specjalnie dla mnie atrakcyjny, ale namówiłem go do onanizowania mnie i to było podniecające. Nie uważam jednak, że jestem pederastą. Pierwszy bardziej intymny kontakt z dziewczynką miałem w 20 roku życia, była to A., córka moich przyjaciół, lubiła bawić się ze mną, pomagałem jej w myciu pupki, była ona taka szorstka w dotyku. Kiedyś pod pozorem sprawdzania, czy nie jest jej zimno (byłem z nią w samochodzie), dotykałem jej genitaliów rzekomo po to, aby stwierdzić, czy się nie zmoczyła. Powiedziała mi wtedy, że cipki się nie dotyka. Od tej pory częściej się z nią bawiłem, oswajałem ją ze sobą, a kiedy spała w łóżku, dotykałem dłonią jej całego ciała, nie obudziła jej nawet pieszczota łechtaczki i krocza. Później odtwarzałem to wszystko w trakcie onanizmu. Zaczęła się przyzwyczajać do mnie i w trakcie wspólnych wakacji spędzanych z tą rodziną moje pieszczoty były coraz bardzie'] śmiałe, nie protestowała na nie. Postanowiłem zrobić jej zdjęcia. Zacząłem z nią o tym rozmawiać. Do pierwszych zdjęć pozowała chętnie, pozwoliła sobie zrobić zdjęcia nago, w różnych pozycjach, w tym i rozchylając nóżki. Pod pretekstem oczyszczenia cipeczki z jakichś okruszków manewrowałem językiem przy łechtaczce. Cały czas zasypywałem ją
181