1 08 ■ Jurij Łotman
1 08 ■ Jurij Łotman
V?
vł
4
Jest semiotyczny ze swej natury, nadaje mu wyjątkowo ważną właściwość. Znak ze swej istoty jest wewnętrznie sprzeczny: jest zawsze i realny i iluzoryczny. Realność znaku wywodzi się z jego materialności: by stać się znakiem, to jest przekształcić się w fakt społeczny, znaczenie powinno zrealizować się w jakiejś materialnej substancji: wartość - przybrać po-stać znaków pieniężnych; myśl - ujawnić się w połączeniach fonemów f\ liter, odbić się w farbie czy w marmurze; majestat - oblec się w „oznaki dostojeństwa", ordery czy mundury i tak dalej. Iluzoryczność znaku polega na tym, że zawsze „wydaje się" on, to jest znaczy coś innego niż jego postać zewnętrzna. Do tego należy dodać, że w sferze sztuki wieloznaczność planu treści gwałtownie wzrasta. Sprzeczność pomiędzy realnością a iluzorycznością tworzy to pole znaczeń semiotycznych, w którym żyje każdy tekst artystyczny. Jedną z osobliwości tekstu scenicznego jest to, że wykorzystuje on najróżnorodniejsze języki.
Podstawę akcji scenicznej stanowi aktor,' zamknięty w przestrzeni sceny człowiek, który gra. W semiofyczną naturę akcji scenicznej wyjątkowo głęboko wniknął Arystoteles, twierdząc, że „tragedia jest naśladowczym przedstawieniem akcji"6, a nie samą prawdziwą akcją. Jest odtworzeniem akcji za pomocą środków teatralnych. „A naśladowczym przedstawieniem akcji jest fabuła, przez którą rozumiem tu uporządkowany układ zdarzeń. [...] Celem tragedii jest bieg zdarzeń, czyli fabuła, a cel jest we wszystkim rzeczą najważniejszą".
Jednak właśnie ten podstawowy element akcji scenicznej podczas spektaklu zyskuje podwójne semiotyczne naświetlenie. Na scenie rozwija się łańcuch zdarzeń, bohaterowie dokonują pewnych czynów, sceny zmieniają się jedna po drugiej. W swym wnętrzu świat ten żyje autenty-I zmem, a nie życiem semiotycznym: każdy aktor „wierzy" w całkowitą \j swoją realność, realność swego partnera oraz całej akcji7. Natomiast ) widz znajduje się we władzy estetycznych, a nie realnych przeżyć: wi-i dząc, że jeden z aktorów pada, inni zaś, zgodnie z fabułą sztuki, wyko-V nują naturalne w danej sytuacji działania - rzucają się na pomoc, wzy-wajq lekarzy, m$zczq się na zabójcach - odbiorca zachowuje się ina- ^ czej: jakiekolwiek by były jego przeżycia, siedzi nieruchomo w fotelu. —
Dla ludzi na scenie rozgrywa się pewne zdarzenie, dla ludzi na widów- ^ ni zdarzenie jest znakiem samego siebie. Podobnie jak towar w witry-nie, realność przemienia się w komunikat o regloości. Ale przecież aktor na scenie prowadzi dialog na dwóch różnych płaszczyznach: głośna komunikacja wiqże go z innymi uczestnikami akcji, a milczqcy dialog -z publicznościq. W obu wypadkach aktor występuje nie jako pasywny obiekt obserwacji, lecz jako aktywny uczestnik komunikacji. Zatem jego istnienie na scenie jest z zasady dwuznaczne: może z jednakowym uzasadnieniem być odczytywane zarówno jako bezpośrednia realność, jak i jako realność przekształcona w znak samej siebie. Stałe wahanie po- f między tymi skrajnościami dodaje przedstawieniu teatralnego życia, zaś 7 widza z biernego odbiorcy komunikatu przemienia w uczestnika \egoy zbiorowego aktu świadomości, jaki spełnia się w teatrze.
To samo da się powiedzieć i o werbalnej stronie spektaklu. Jest ona rze-czywistq mowq, zorientowanq na pozateatralnq, nieartystyczng rozmowę i zarazem odtworzeniem tej mowy za pomocq środków umowności teatralnej (mowa przedstawia mowę). Nawet w epoce, która w zasadniczy sposób przeciwstawia język tekstu literackiego językowi codziennemu, odseparowanie od siebie tych dwóch sfer działalności językowej jest niemożliwe i wpływ drugiej na pierwszq okazuje się nieunikniony. Przekonuje o tym badanie rymów i leksyki utworów dramatycznych z epoki klasycyzmu, w której obserwujemy również wpływ teatru na mowę potocznq. I odwrotnie. Choćby artysta-realista ze wszystkich sił starał się przenieść na scenę nienaruszony żywioł pozaartystycznej ustnej mowy, zawsze będzie to nie „przeszczepianiem tkanek", lecz przekładem na język sceny. Interesujqca pod tym względem jest wypowiedź Lwa Tołstoja zanotowana przez A. Goldenweisera: „Pewnego razu młodzież, zebrawszy się w jadalni pokoju, prowadziła ożywione debaty. L. N. odpoczywał w sqsiednim ciemnym pokoju. Kiedy wszedł do jadalni, zwrócił