_Pftrlwn alt dość podob nvm dt Midi MBydi W lt| aprtwlt Roui»c»u Mą MB9W. altito—j innej poMtwjr mM nie modę jago nie poWga bo wic ui nu tym* ioy no> nt fakty wtltCitft w runy, wyznaczone prats Jtgo kulturą. pMjrcIt cpnlAnną, tiloaoflą. rtllgią, ale na tym, Ubj wtulldt *«*o roduju granice prze-kracsnt uvsn wtedy, gdy fakty tlą w nich nie miwrią Oto? wydaje sic. Id problem Durkbeima ł>> i w pewnej mierze identyczny. Nikt poza Mark-•m nw adawai aoble lepiej od niego sprawy 20 społecznych ograniczeń ludzkiego poznania. Jego opas rozwoju solidarności społecznej był takie opisem rozwoju ludzkiego mydlenia od doświadczenia konkretnych rzeczy do abstrakcji i od pierwotnych wyobrażeń religijnych do nowoczesnej nauki. X>urkheim uważał, iż „cywilizacja ma tendencje dostawania sic coraz bardziej racjonalną i lo-' gieśną", * ale nie sądził i nie mógł sądzić, iż żyje w społeczeństwie doskonałych racjonalistów. Wprost przeciwnie. Zwłaszcza sytuacją w poglądach na zjawiska społeczne skłonny był przyrównywać do sytuacji, jaką w swoim czasie zastali w filozofii Kartezjusz i Bacon. W odróżnieniu od wielu swych poprzedników, w sposobie myślenia swoich bliźnich widział jednak nie tyle „pozostałość barbarzynswa", czy „ciemnoty'’, ile wytwór określonych środowisk społecznych, którego powstanie można poddać naukowemu badaniu. Wszyscy ludzie są na swój sposób „socjologaifri*^ ale —uczony nie powinien z tej „socjologii” korzystać. "HJCiedy chodzi o fakty — pisał — w ścisłym tego słowa znaczeniu, to w chwili, gdy zaczynamy tworzyć nauką o nich, są one dla nas nieuchronnie . nieznane, są rzeczami nieznanymi, gdyż wyobrażenia, jakie w toku życia można sobie wyrobić na ich temat, tworzone bez metody i bez 1
Kiedy Durklieini potlubwtl budum fiktó* społecznych jak maj, u leżało mu u tym, aby v miarę możliwości tlmnowtt wmlkit pteta-cjofliioc jiJośbiJi, które prowadzą mu do fahap* wyeh khiyflkacjl ą|i«rl«k I pnyporątkowyw* nl< faktów naszym o faktach wyohrainiOD«.ityfa to oidr wszystko krytyka życia codiiMMfo jako , źródła posiania, i następnie krytyki wueikich systemów dogmatycznych, zakładających możłi-“wóść wiedzyo /aktach wcześniejszej od Ich me-todyczncgo badania. Kiedy Durkheim priyitępo* wał na przykład do próby określenia tjtwiik religijnych, tak oto formułował swój program: „Przystępując do tego określenia, powinniśmy pozostawić na stronie wszystkie mniej lub więcej ustalone mniemania, jakie każdy z nas może mieć o religii, idzie tu bowiem o same fakty religijne, nie zaś o to, jak my je sobie wyobrażamy. Trzeba wyjść poza siebie i wejść w styczność z samymi rzeczami.. Być może, że pojęcie w ten sposób utworzone nie będzie się zgadzało całkowicie z przeciętnie przyjmowanym pojęciem religii, lecz nie będzie to dla nas zbyt ważne, gdyż idzie nam nie tyle o wyjaśnienie ogólnie przyjmowanego znaczenia wyrazu i nadanie mu większej ścisłości, ile raczej o ustanowienie przedmiotu badań, do którego mogłyby się stosować zwykle metody naukowe".1 Podobnie, rozpoczynając studia nad samobójstwami, Durkheim żąda zdefiniowania / zjawiska i odsunięcia na bok pewnych wyobrażeń v i ocen, odnoszących się do różnych rodzajów dobro- • wolnej śmierci, JV tom wypadku chodzi m. in. 2 3
,iyW, m Domttoor wartości oiukut rj my byt odiiiwinc ni bók".*f
o uwolnienie się od nacisku tradycji chrześcijańskiej, która, potępiając samobójstwo, odmawia tym
Por. E. Durkheim: De la ditHsUm du travatl social.
E. Durkheim: Les Regles de la methode sociolo-giipie, cyt wyd., s. XIII.
E. Durkheim: Próba określenia zjawisk religijnych, cyt wyd., s. 6—7.