- Szalone - zaproponowałam. - I każde z nas popada w ferwor pracy i uważa, że jest najważniejsze, na szczęście zwykle w innym czasie. Najczęściej jedno albo dwoje w tym samym czasie. Inaczej...
- Byście się pozabijali?
Roześmiałam się.
- Pewnie tak. A tak zawsze znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która będzie łagodzić sytuację.
- Macie jakiś układ? - Bron usiadł obok mnie na szerokich deskach podłogi. Sprawiał wrażenie szczerze zainteresowanego. - No wiesz. Persja może się wkurzać tylko wtedy, kiedy Tonio i Max trzeźwo myślą.
- Nie. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Jakoś samo tak wychodzi.
Bron wciąż nie wyglądał na przekonanego, ale powiedział tylko:
- Śpiewaj trzy? - Machnął ręką nad słowami na moim plakacie.
Westchnęłam.
- Nie, to się powinno czytać „Śpiewaj do sześcianu”. Myślałam, że cyfra będzie wyglądała ciekawiej, ale teraz zaczynam się zastanawiać. - Spojrzałam na plakat, a potem zapytałam Brona: - Jak myślisz?
Przekręcił głowę.
- Sześcian - wyszeptał. - Trzy. Trzy razy. Och! Rozumiem. Śpiewaj, śpiewaj, śpiewaj, tak?
- Jeśli tak długo się nad tym zastanawiałeś, to znaczy, że to jednak niezbyt jasny przekaz i coś jest nie tak.
- Nie, nie! Myślę, że jest dobre. Sprawi, że zatrzymają się, by to przemyśleć. Przykuje ich uwagę.
- Tak myślisz? Bo mogłabym po prostu napisać: Pan Foks.
- Nieee. Za dużo w tym historii.
- W sensie baśni?
- No tak. W końcu jesteście w świecie magii, gdzie te wszystkie baśnie się dzieją. Niektórzy mają złe skojarzenia, ale to nie znaczy, że nie możecie tego wykorzystać jako szkieletu swojej opowieści. Tylko nie używałbym tego jako głównego sloganu. Lepiej zostać przy śpiewaniu. I zostań przy słowach „do sześcianu”. A jeśli zamiast cyfry użyjesz wyrazów, to mocniej przykujesz ich uwagę.
Kiedy trzy kwadranse później przyszli Floss i Nicholas, mieliśmy gotowy projekt czarnego, szarzejącego tła. I słowa w złocie i czerwieni:
„Śpiewaj do sześcianu!
Zabawa! Magia!
Kukiełkowe karaoke z udziałem publiczności!”
I akurat dyskutowaliśmy, pod jakim kątem wpisać mniejsze wyrazy, mówiące o czasie i miejscu występów. A że wciąż jeszcze żadnych terminów nie ustaliliśmy, to było raczej ćwiczenie, ale i tak nam się podobało.
Nicholas nachylił się nad moim ramieniem. Jego ręka otarła się o moje włosy.
- Do trzeciej? - zapytał.
Bron uniósł trzy utytłane farbą palce.
- Do trzeciej potęgi - wyjaśniła Floss.
Bron uśmiechnął się i pomachał palcami w powietrzu. Nicholas powiedział to samo, co wcześniej Bron.
- No jasne! Podstępne, ale dobre. Zmusi ich do zastanowienia.
- Widzisz? - stwierdził Bron. - Działa dokładnie tak, jak zaplanowaliśmy.
Floss skinęła głową.
165
164