66
"W laki nimełiumor wprowadziły te wspomnienia, żem już nie śmiał tego dwa, mimo uczynione postanowienie, wstąpić na pożegnanie do poCzciwćj Indyczynćj, która minio sęd/.i-wość wieku, co kilka dni przychodziła z Prądnika odwiedzić mnie w Ojcowie. Widok tćj, wsźystkim bywającym w Ojcowie znanej staruszki, przenosił łw lafoi, o których z rozrzewnieniem marzyć lubimy.
Nadeszła, wroszćp, feoda, dzień ostatni przed podróżą, do którśj już wszystko przygotowanie miałem. ,vPożegnam cię, Prądniku, nazaw-ze, a przynajmniej na czas ntefe^nP czony! Tyle ći winienem pamiątek i w tak rzadkich owadach, tyIc wdzięczności dliffelebie pońiosę winem sercu. Niczego mi nie uskąpileś ho nawet i ta pożądana Bedra auri-ta już moją była. Mojemu tylko nieszczęściu należy się, że uszła z -więzienia. Tydzień temu dochodzi, a już' tylko jak marę senną z pod liścia, z pod pafców7 mój ręki, wyskakującą pamiętam. W nieszczęsną chwilę otworzyłem czerpak!" Te żale pobudziły mnie znowu do troskliwego szukania skoczka, i przybyłem do lasu. Usiadłem przy krzach dębow'yin: już on mi dobrze znany, bo niemal żadnego wle-sie niebyło, do któregobym pićrwrsfy raz dopiero przćśtę-pował.Pk,Jak mało teraz potrzeba, rzekłem otoczony zielonością dębu; jedno śbiągmeńie ręki, mogłoby mi wtśj chwili dhć wszystko, czego pragnę. Cóż za tójemnica w t-ern i da' za przyćzyna, że tyle pozihijdowułem, a rzeczy najmuićj niepodobnćj do znalezienia me widzę?1’ Ibdyszbłem w tćj chwili kaszlanie i spostrzegłem wpośrW drzew7 przygarbi ó-'| ną staruszkę wcśród lasu. W gWałtowmych rdzach człowiek najskorszy do dopełnienia powinności cbrzelciańskicb. Przyb egam z jałmużną.
„Dobry dzień panu!" usłyszałem głos osłabiony i poztla-łćiti, że to poczciwTa Indyczyua, blizlćb tych miejsc sijsiadka. „Wyszłam na grzybki, rzekła dalej; pan pewnie szukasz jeszeżć swojfego robaczka? Matko Boska cudownb! tak długo szukać; gdybym go znała, pomogłabym." „Daj panie
ciejowski biskup krakowski i kanclerz koronny, włoskim kształtem dom piękny zniurować kazał; jako dla wielu iniiy.b dobrych przyczyn, takt ż dlatego, aby w tak osobnym kraju, jaki jest około Krakowa, miał miejsce, gdzieby postronne ludzie, a. wielkich królów posły czci^ mógłu i t. d.