BAKAKAJ, Witold Gombrowicz


Witold Gombrowicz

BAKAKAJ

Tancerz mecenasa Kraykowskiego

Narrator po raz trzydziesty czwarty raz wybrał się na operetkę Księżna „Czardaszka”, ominął kolejkę i poszedł do kasy, na koniec ogonka wygonił go pewien mężczyzna. Już kierował się do wyjścia, jednak ostatecznie zawrócił , stanął w ogonku, kupił bilet i obejrzał operetkę. Po pierwszym akcie zszedł na dół i ukłonił się, pan nie odpowiedział. Po wyjściu z teatru chciał się z nim zabrać taksówką. Mężczyzna go spławił. Wsiadł w następną taksówkę i pojechał za mężczyzną, przed kamienicą, do której wszedł mężczyzna, dowiedział się, że to mecenas Kraynowski z żoną.

Wrócił do siebie i następnego dnia wysłał bukiet róż pod adres mecenasa. Siedział w mleczarni naprzeciw kamienicy mecenasa i czekał na niego. Gdy wyszedł ruszył za nim. Zauważył kwiaciarkę, kupił bukiecik i wyprzedził mecenasa i rzucił mu pod nogi parę fiołków, szedł dalej nie wiedząc czy mecenas podąża za nim, a nie miał siły się odwrócić. W końcu odwrócił się, mecenasa nie było, poszedł do Polonii, w której mecenas również nie obdarzył go cieniem uwagi. Mecenas jadł dużo. Lustro odbijało jego postać, obserwował go (Jak wspaniale się nachylał), mecenasowa nie wyróżniała się niczym, natomiast doktorowa od razu zwróciła jego uwagę, ona pasowała do mecenasa. Witold dopiero po drugiej wrócił do domu. (Po raz pierwszy- nocna hulanka! Przez niego- i dla niego!)

Odtąd codziennie przesiadywał na werandzie mleczarni czekając na mecenasa, a gdy ten wychodził, podążał za nim. Poza chorobą, epilepsją nie miał innych zajęć, nic nie zajmowało jego czasu. Mecenas codziennie w cukierni jadał dwie napoleonki, narrator wszedł do cukierni i zapłacił za nie na miesiąc z góry, mówiąc aby pani tylko się uśmiechała, wytłumaczył to przegranym zakładem. Nazajutrz mecenas poirytowany odmówieniem przyjęcia pieniędzy wrzucił pieniądze do puszki dobroczynnej. Dalej obserwował mecenasa. Irytowało go postępowanie doktorowej, więc napisał anonim (Postępowanie pani jest niezrozumiałe, nie, tak jak pani postępować nie wolno, itd.).

Po kilku dniach mecenas zatrzymał się i odwrócił krzycząc Czemu pan się włóczy za mną? Co to jest? Wybiję laską! Kości połamię! Witold czuł się szczęśliwy (Przyjąłem to w siebie jak komunię i zamknąłem oczy).

Napisał drugi anonim. Odtąd mecenas przestał odwiedzać doktorową. Zastanawia się czy doktorowa ma skrupuły etyczne, dochodzi jednak do wniosku, że to pycha lub bezsensowne fochy samicy i brak zrozumienia świętych prawd elementarnych.

Udał się pod sąd aby mecenas go obił, zbliżył się i nadstawił kark mecenasowi, ten nazwał go idiotą, dał jałmużnę i wsiadł do taksówki.

Witold powziął plan, konsekwentnej presji za pomocą tysiąca drobnych faktów i wskazówek, wszystko miało przypominać jej mecenasa. Stopniowo jednak tracił nadzieje na powodzenie tych swatów. Spotkał ich w parku, zaczaił się w krzakach i obserwował, nagle nie wytrzymał i na cały głos zaczął krzyczeć: Mecenas Kraynowski ją…! Mecenas Kraynowski ją…! Mecenas Kraynowski ją…! Wszczął się alarm, Witold dostał konwulsji i ocknął się w szpitalu. Mecenas Kraynowski chcąc przed nim uciec wyjechał w góry. Witold jednak będzie zawsze za nim podążał: Mogę skonać nagle na ulicy, pod płotem, a w takim razie- trzeba napisać karteczkę- niech trupa mego odeślą pod adresem mecenasa Kraynowskiego.

Pamiętnik Stefana Czarnieckiego

1

Wspomnienie domu rodzinnego, dzieciństwa, domu pełnego zacności. Jedyną skazą było to, że ojciec nie znosił matki, teraz ta skaza pozostała na nim. Jak ma wytłumaczyć fakt swojego istnienia skoro ojciec na matkę nie mógł patrzeć, przypuszczał, że ojciec w imię małżeńskiego obowiązku heroicznie zmagał się ze wstrętem.

Słyszał jak ociec krzyczał kiedyś na matkę, że ta łysieje i w ogóle cała jest okropna, przepełniona ohydą. Nie rozumiał awersji ojca do matki. Wspomina matkę jako pełną majestatu, jej świątobliwość nie miała sobie równych, wszystkim kazała się modlić za duszę potwora- ojca. Matka brzydziła się postępkami ojca, ojciec brzydził się matka, dziecko nie mogło tego zrozumieć. Ojciec też był pobożny i chodził do kościoła ale nigdy nie do domowej kapliczki matki.

2

Wspomnienia szkolne. Był pilny i przykładny ale nie cieszył się powszechną sympatią. Nadrabiał pilnością i grzecznością, ale za pilność i grzeczność swoją spotkał się z antypatią zarówno uczniów jak i nauczycieli. Była to tajemnica, której nie rozumiał. Wspomina profesora historii i literatury, który mówił, że Polacy zawsze byli leniwi, zdolne a leniwe szelmy.

Czarniecki wspomina, jak zakochał się w panience z którą uczył się w parku Łazienkowskim, uszczypnął je a ona zaczęła chichotać, opowiedział wszystko kolegom, którzy wreszcie zaczęli go słuchać. Nagle wszyscy dopadli żabę i zaczęli ją tłuc pręcikiem aż zdechłą, Czarniecki uradowany, że został dopuszczony do ich zabaw przyniósł jaskółkę ułamał jej skrzydło i planował bić pręcikiem, gdy inni to zobaczyli Pawelski dał mu w mordę, a za nim wszyscy zaczęli go bić.

Garnął się do miłości chciał w ten sposób pokonać mur tajemnicy. Dziewczyna nazwała go mamin- synkiem, to skłoniło go do rozmyślań. Wrogie rasy rodziców (matka Żydówka) , będąc ściśle jednakowej siły, zneutralizowały się we mnie tak doskonale, iż jestem szczurem bez maści, bez koloru! Oto czemu zawsze mi się nie wiodło i biorąc udział we wszystkim, nie mogłem w niczym wziąć udziału.

Dziewczyna kazała mu być zuchwałym, miewała fantazje, ale nigdy nie chciała udzielać odpowiedzi na jego- ja cię pragnę.

Przyswajał język tajemnicy, napisał wypracowanie, które zakończył jedynie Polak nie nudzi w nas wstrętu, napisał tak bez przekonania, ale czuł, że to język tajemnicy.

3

Horyzont polityczny zaciemniał się, a Jadwisia zdradzała dziwne podniecenie w stronę wojskowych. Czarniecki zgłosił się do wojska i dostał przydział do ułanów. Idąc gromadą przez miasto czuł, że serca biją i dla niego, nie wiedział czemu, cały czas był Stefanem Czarnieckim z matki Goldwasser, jeno w butach z cholewami i z malinowymi rabatami na kołnierzu. Matka mówiła mu że jest narzędziem gniewu Boga, ojciec mówił że krwią może zmyć plamę swego pochodzenia. Na polu bitwy ma wspominać ojca a wystrzegać się wspomnień o matce bo to może go zgubić. Ojciec kazał wybić wszystkie inne rasy. A ukochana pierwszy raz go pocałowała w usta. Zastanawiał się czemu żołnierz jest jaskółką a nie żabą.

4

Zaszedł wypadek, który wtrącił go w otchłań moralnego zepsucia.. wojna rozszalała się na całym świecie. Twarda dyscyplina wojskowa była mu drogowskazem Tajemnicy. Broniąc wzgórka ułanowi Kacperskiemu pocisk urwał nogi i rozerwał brzuch, ułan wpada w śmiech, tego śmiechu Czarniecki nie może zapomnieć. Kiedy powrócił do domu, stwierdził, że wszystko czym żył dotychczas rozpadło się w proch. Pozostaje mu tylko zostać komunistą. To określenie stosuje do tego, co jest w nim obce, wrogie i niepojęte i co najpoważniejsze jednostki zniewala do wzruszenia ramionami lub do dzikich wrzasków wstrętu i przestrachu. Żąda i obstaje, aby ojcowie i matki, rasa i wiara, cnota i narzeczone- wszystko było upaństwowione i wydawane za kartkami w równych i dostatecznych porcjach. Metoda polega na piskliwym śmiechu i na mrużeniu oczu. Z pewną przekora opiera się na zasadzie, że wojna zniszczyła w nim wszelkie ludzkie uczucia. Ludzie postępują gwoli jakiejś Tajemnicy, teraz sam sobie stworzył własną tajemnicę. Wrzucił Jadwigi za koszulę wielką ropuchę, bo nie chciała wypowiedzieć słów ciam- bam- biu, minu- mniu, ba- bi, ba- be- no -zar

Może i nie jestem komunistą, może jestem tylko wojującym pacyfistą. Wałęsam się po świecie, żegluję po tej otchłani niezrozumiałych idiosynkrazji i gdziekolwiek zobaczę jakieś tajemnicze uczucia, tam zawsze muszę popełniać jakieś łajdactwo. (…)lecz czasem żal mię chwyta za Wami, drodzy moi, Ojcze i Matko, i za tobą, święte dzieciństwo moje!

Zbrodnia z premedytacją

Narrator- sędzia śledczy H.

Zimą zeszłego roku H. zmuszony był odwiedzić obywatela ziemskiego Ignacego K. Drzwi otwiera syn K. okazało się, że zupełnie zapomniano o depeszy i o przyjeździe K. Poszli do saloniku, poznał córkę K. Rozmowa nie kleiła się. Wyglądało tak jakby się bali H. albo byli obrażeni, po zapytaniu czy jest ojciec spojrzeli na siebie nawzajem i w końcu syn przełknąwszy ślinę rzekł uroczyście, że owszem jest w domu. Kolacja też była nieco dziwaczna. Apetyt z jakim jadł H. zdawał się wzbudzać zgorszenie w służącym Szczepanie jak i w rodzeństwie (Antoni i panna Cecylia). Wchodzi matka, pani K., spogląda z cieniem dostojnego zdziwienia, jest mała i tłusta, atmosfera staje się jeszcze sztuczniejsza. Po krótkiej wymianie zdań, pani K. oznajmiła, że mąż zmarł dzisiejszej nocy. H. wstaje składa kondolencje, nie wiem jak się zachować, prosi o zobaczenie zwłok. Żona zmarłego pokazuje mu swoje drżące ręce. Prowadząc gościa na górę do zmarłego opowiada o dzieciach, że są dumne i skryte. K. został uduszony przez atak sercowy. Wszystko wyglądało teatralnie trup spoglądający w sufit, bolejąca wdowa, sędzia śledczy na kolanach. Miał ochotę obejrzeć trupa ale byłaby to profanacja, odkąd przyjechało tego domu czuje się wtłoczony w sztuczność. Zostaje sam w pokoju z trupem wściekły że dał się wciągnąć w całą sytuację. Zaczyna myśleć co by było gdyby spojrzał na całą sprawę oczami właśnie sędziego śledczego. Przyjeżdża gość, o którym zapominają, nie przysyłają koni, nie chcą wpuścić do domu, przyjmują go niechętnie, źle maskują gniew. Okazuje się, że to co było ukrywane to trup zmarły wskutek uduszenia, gdy trup wychodzi na jaw, każą klękać i całować ręce pod pozorem, że nieboszczyk umarł śmiercią naturalną. Tak rozmyślając doszedł do wniosku, że coś jest nie w porządku i zaczął łączyć fakty, aż zasnął.

Rano rozpoczął od rozmowy z lokajczykiem, który palił w piecu, oprócz niego na służbie byli jeszcze Szczepan i kucharz. Zapytał gdzie sypiają inni, pani przeniosła się od pana z łóżka do pokoju obok tydzień temu.

Zszedł na dół i poprosił wdowę aby mógł jeszcze raz zobaczyć ciało. Wszystko wskazywało na to, że człowiek zmarł śmiercią naturalną, podszedł i dotknął szyi zmarłego, nagle wdowa zaczęła na niego krzyczeć. Rozpatrzył szczegółowo cały pokój i zapytał czemu przeniosła się do pokoju córki. Trup obwieszczał, że zmarł śmiercią naturalną. Większość umorzyłaby śledztwo, ale nie H. Zbrodnia nie przychodzi sama, panowie, zbrodnię trzeba wypracować myślowo, obmyślić, wymyślić.

Na razie ustalił jedno: zmarły został uduszony, a uduszenie to ma charakter sercowy i typowo wewnętrzny. Postanowił sprawdzić dom, notował wszystkie szczegóły, potem obszedł dom na zewnątrz. Przez uchylony lufcik usłyszał drżący pełen niepokoju głos matki rozmawiającej z Cecylką, nie był to już ton królowej.

Gdy siedział w gabinecie i rozmyślał o śmierci wewnętrznej wszedł Antoś, trochę strapiony jego obecnością. Antoś pyta u wizytę u ojca, że podobno H. coś znalazł, znalazł zdechłego karalucha. Na pytanie śledczego syn odpowiedział, że kochał ojca…dosyć. Poszedł do swojego pokoju wszedł do niego lokajczyk Stefan, który powiedział, że Antoni w nocy gdy zmarł ojciec zamknął drzwi od kredensu na kluczyk(odcinając służbie dostęp do pokoi), rano były otwarte z powrotem.

Przy kolacji sędzia opowiada o łatwości popełnienia zbrodni. O, zbrodnia jest tak łatwa, że aż dziwno, iż tyle osób umiera śmiercią naturalną…Wdowa wstaje od stołu, zaczyna się rozmowa, okazuje się że Cecylia zamknęła na prośbę matki drzwi od ich pokoju, Antoni jest pytany o powody dla których zamknął drzwi kredensu, nie potrafi na to odpowiedzieć.

W nocy Antoni odwiedza H. w jego pokoju, rozmawiają i podejrzeniach śledczego, okazuje się, że tylko Antoni miał dostęp do pokoju ojca, wszystkie inne drzwi były zamknięte, jednak Antoni mówi, że jego drzwi też były zamknięte. H. przedstawia mu jego punkt widzenia, Antoni przyznaje się do zamordowania ojca, H. wychodząc z pokoju oznajmia, że jest jeden problem, na ciele trupa nie ma śladów morderstwa, a na szyi brak śladów uduszenia. H. wychodzi do pokoju, w którym leży trup i ukrywa się w szafie, do pokoju ktoś wchodzi i zaraz wychodzi, H. opuszcza szafę i widzi zmienioną pozycję trupa i dziesięć odciśniętych palców na jego szyi, lekarze eksperci krzywili się na te odciski. Jednakże odciski te, łącznie z wyraźnym przyznaniem się zbrodniarza na rozprawie, uznane zostały za dostateczną podstawę.

Biesiada u hrabiny Kotłubaj

Narrator opowiada o hrabinie. Słynne postne obiady piątkowe. Zaszczyt znaleźć się w gronie kilkunastu osób zaproszonych na postny obiad. Opowiada o jednym piątku, potem zostaje zaproszony na kolejny obiad. Ku jego zaskoczeniu zastaje tylko dwu jeszcze gości- starą bezzębną markizę oraz barona de Apfelbaum, z rodziny nieco wątpliwej. Zupa okazała się wodnista, zastanawiał się co się stało od ostatniego obiadu pełnego wyśmienitych potraw, znakomitych gości, poezji i filozofii, ale nie dał nic po sobie poznać. Podziwiał siłę duchową hrabiny. Rozmowa o miłości i o litości. Podano kalafior, którego smak zastanowił barona i hrabinę, która wezwała kucharza Filipa. W tym czasie narrator zobaczył nagłówek gazety Tajemnicze zniknięcie Kalafiora i artykuł o zaginięciu ośmioletniego chłopca. Na ostatnim obiedzie okazało się, że kucharz przyprawiał dania bulionem i smakami z mięsa, dlatego większość gości nie przyszła tego dnia na obiad. Rozmowa z kucharzem i następne zachwyty nad kalafiorem którego w ogóle nie rozumiał, widząc z jakim apetytem jedzą, zapytał się co też oni w tym widzą. Zdziwiła go zmiana jaka zaszła w zachowaniu w stosunku do jego osoby, nie wiedział jak się zachować. Hrabina przekręciła swoje nazwisko na Podłubaj, tak jakby chciała, żeby w niej podłubać. Zaczęli się z niego naśmiewać, tańczyli taniec kannibalów, śpiewali na przemian pokazywali nóżki. O świcie udało mu się wymknąć, w klombie pod oknem ujrzał martwe ciało chłopca, zapewne ciało Bolka Kalafiora, wychudzony, prawie pożarty. Nagle pojawił się kucharz Filip, rzekł służalczo: Mam nadzieję, że Jaśnie Panu smakowało z postem!

Dziewictwo

Alicja, córka emerytowanego majora, była ponętna. Strzeżona przez kanarka Fifi, przez matkę majorową i przez pinczerka Bibi. Przechodząc wieczorem po alejce ogródka, jakiś włóczęga siedzący na murze rzucił w nią dwa razy kawałkiem cegły, Alicja tylko się uśmiechnęła, włóczęga zniknął. Podczas kolacji ukradła łyżeczkę i zakopała ją w ogródku, gdyby jej nie uderzono cegłą nigdy by nie ukradła łyżeczki. Ojciec oznajmił jej ze jutro wraca jej narzeczony , który powrócił z podróży do Chin.

Zaręczyny Alicji odbyły się cztery lata temu, gdy miała siedemnaście lat.

U Pawła alfą i omegą, fundamentem i szczytem była dziewiczość. Ona to stanowiła zasadę jego duszy i koło niej owijały się wszystkie wyższe instynkty. Instynkt miał być mu drogowskazem jak uzyskać męskie dziewictwo i stać się godnym Alicji. Po czterech latach powrócił z podróży po Afryce i Chinach i siedział teraz z Alicją. Rozmawiają o miłości, Alicja pyta czemu w dziewice rzuca się kamieniami, a one się uśmiechają. Pawła to zastanowiło, nigdy się z tym nie spotkał. Dziewiczość i tajemnica to jedno, strzeżmy się więc uchylenia świętej zasłony. W tym czasie Alicja też rozmyślała Paweł uspokajał ją w liście, że świadomość oszpeca, nieświadomość zdobi.

Alicja opowiada Pawłowi o swoich fantazjach, pyta go czy kiedyś coś ukradł lub oszukał. On zaprzecza, przechodząc wokół domu znajdują nie obgryzioną kość, którą zostawił Bibi, Alicja chce razem z Pawłem obgryźć tę kość, mówi, że męczy ją już ogródek, róże, mur, biel sukienki, może właśnie chce mieć posiniaczone plecy, kamień który uderzył w jej plecy rozbudził ciekawość, co jest za murem. Paweł stwierdził, że narzeczona oszalała. Usłyszeli coś za murem, ktoś rzucał w dziewczynę kamieniem. Paweł nie chciał w to uwierzyć, ale teraz sam zobaczył na własne oczy. Alicja zaciągała go dalej do kości.

Przygody

1

1930 we wrześniu płynąc do Kairu wpadł do Morza Śródziemnego, został wyłowiony przez prywatny jacht parowy. Kapitan jachtu rozkazał go związać i wtrącić do komórki pod pokładem, bo gdy zmieniał przy nim obuwie zauważył, zdziwienie na twarzy uratowanego, który odkrył, że kapitan był białym murzynem. Przez osiem miesięcy był zamknięty w komórce. Po tym czasie został uwięziony w szklanej kuli z trzema tysiącami kostek bulionu. Po kilku latach pływania w morzu, kulę rozbił okręt francuski a jego wyłowił. Wysadzony w porcie Valparaiso rozpoczął natychmiast ucieczkę przed Murzynem.

2

Postanowił uciec do Islandii, jednak w Reykjaviku przyznał się celnikowi, że przemyca sam siebie. Urzędnik poinformował kogo trzeba i dwa dni później przybył Murzyn, który ponownie uwięziło w komórce pod pokładem. Murzyn powiedział mu, że znajdują się na Oceanie Spokojnym, gdzie największa na świecie głębia sięga 17 km.

Po kilku miesiącach pobytu pod pokładem został zamknięty w stalowej kuli rozmiarów małego pokoju. Kula była za lekka aby pójść na dno więc obwiązano ją łańcuchem i doczepiono do niej balsat. Następni wrzucono go do morza. Gdy znalazł się na dnie zaczął kopać kulę nogami, łańcuch pękł i kula wystrzeliła do góry. Wkrótce odśrubowała go załoga handlowa statku, po zawinięciu do portu udał się do Polski na wypoczynek.

3

Powróciwszy do siebie na wieś w Sandomierskie odpoczywał. Murzyn gdzieś przepadł. Skonstruował balon. Wszyscy podziwiali jego pierwszy lot. Od tej chwili żył nią i balonem, nadchodził dzień ślubu. Na tydzień przed ślubem spróbował jazdy balonem w burzliwą noc, porwał go wicher, o świcie z przerażeniem ujrzał Morze Żółte. Kosz wylądował u brzegu jakiejś wyspy, ujrzał Chińczyka, który zaprowadził go do marnych szałasów ze trzciny. Cała wieś bez wyjątku była trędowata oprócz kilku małych dzieci. Opuścił wieś, ale jej mieszkańcy zaczęli podążać za nim.

Przeżył na wyspie dwa miesiące egzystencją małpy, kryjąc się po dziuplach drzewnych, w gęstych zaroślach i na wierzchołkach palm. Wreszcie znalazł przypadkowo kilka butelek nafty, załatał balon i odleciał. Ale ni mógł już pozostać w swojej wsi, rozstał się z tym co się z nim rozstało i pochłonęły go inne przygody.

Zdarzenia na brygu Banbury

1

Wiosna 1930 rok podróż morska. Zantman spóźnił się na swój statek i wylądował na brygu Bandury. Okręt był stary, nadżarty przez ogromną ilość szczurów.

Wszystko co rozkazał porucznik Smith załoga wykonywała. Kapitanem był Clarke. Obowiązkiem kapitana jest wymyślać głową obowiązkiem porucznika jest wymyślać gębą.- woda i nuda to żywioł żeglarzy. Po rozmowach i pomysłach Zantmana kapitan i porucznik nie chcą mu uwierzyć, że pierwszy raz płynie statkiem.

Pewnego razu prze przypadek kucharz zrzucił rondel do morza i widział jak żarłacze go pochłaniają zafascynowany tym zjawiskiem wyrzucił do wody wszystkie talerze i sztućce.

2

Zantman dał Thompsonowi kilka szylingów za jego ryjek, dowiedzieli się o tym pozostali i zaczęli do niego przychodzić po pieniądze, notatnik z wydatkami zaczernił się od nowych pozycji. Któregoś dnia spacerując po rufie znalazł oko, niedaleko leżało drugie oko. Smith wytłumaczył, że załoga bawi się w oczko. Jeden drugiemu znienacka stara się wybić oko. Kapitan przypomina że niezależnie od kary winowajca musi zjeść wybite oko, tego chcą zwyczaje żeglugi.

Rozmawiając z kapitanem powiedział o spisku. To dlatego że jestem skromny i czysty… moja skromność zawadza.

3

Na pokładzie robi się niespokojnie, marynarze opowiadają o prostytutkach i marzą o namiętności, Zentman przyłapuje Thompsona z chłopcem, potem widzi jeszcze kilku marynarzy połączonych w pary i spacerujących po statku.

4

Siedział zamknięty w kajucie, bał się wychodzić był przekonany że nastąpił jakiś bunt na pokładzie. Widział tylko, że statek sunie ku jakimś fantastycznym archipelagom. Nie wyszedł na pokład wolał nie wiedzieć. Zewnętrzność jest zwierciadłem, w którym przegląda się wnętrze.

Na kuchennych schodach

Filip członek M.S.Zetu lubił zaczepiać tłuste sługi, przyłapywał je na schodach kuchennych i pytał czy się nie chcą zapoznać. Jednak gdy któryś z kolegów zauważył Filipa oglądającego się za wstrętnym kocmołuchem, musiał on zrezygnować z dalszych spotkań. Ożenił się z osobą stanowiącą zupełne antidotum sługi. Sylwetka jej była giętka i elegancka, również ich służąca była schludna. Żona postawiła dom na odpowiedniej stopie. Wszystko było wyczyszczone i spreparowane, wszystko było lśniącym pantofelkiem, lakierkiem, laseczką, modnym peniuarem. Wszystko wymagało tylko umówionych znaków. Wszystko było łatwe i gładkie jak odpowiednio zwężająca się nóżka żony.

To ze sługami było inne, trudne, ze wszystkich stron następowały opory.

Do niczego nigdy dojść nie mogło pomiędzy mną a sługami, a to z powodu, ziejącej, naturalnej przepaści(…). Zaczynałem się starzeć, zajmowałem wysokie stanowisko podsekretarza stanu, a pilnością mycia przewyższałem nawet moją żonę.

Filip gadał przez sen, co denerwowało jego żonę, tłumaczył że młode służki w czapeczkach to potrawa ambasadorów. Wtedy żona zatrudniła klempę chustkową, na którą jak sądziła nikt nie mógł się skusić. I rzeczywiście wtedy Filip przestał gadać przez sen. Patrzył jak żona działa na sługę a jak sługa na żonę. Sługa wniosła do domu, wielkie śmiechy, wielkie pranie, bóle zębów, wielkie swoje ciało. Żona cały czas nauczała sługę. Czesia denerwowała panią, pani denerwowała Czesię.

Filip schował do kieszeni obrączkę, którą żona położyła na szafce i zapytał ją o obrączkę, ta od razu oskarżyła Czesie o kradzież. Zaczęła się wielka kłótnia żony i sługi. Sługa złapała za włosy panią i ciągnie.

Szczur

Postrachem całej okolicy był hulaka i zbójca Huligan. Nigdy nie dopuścił się żadnego skrytego i małostkowego mordu, wszystkie morderstwa jego były huczne, śmiałe i rozległe. Nienawidził kotów. Kochał swoją Maryśkę.

Były sędzia Skorabkowski chodził do władz ze skargami na Chuligana. Jednak władza jest bezradna bo ludność go lubi. Dla nich to frajda zobaczyć morderstwo, więc się przyglądają. Skorabkowski wrócił do domu i snuł plany złapania zbira. Kazał swemu lokajowi Ksaweremu pójść pod drzewo na pobliski wzgórek, tam go złapał i przywiązał łańcuchem, pod nim wykopał dół i złożył w nim żelastwa. Gdy zapadła noc pojawił się zbir, już chciał doskoczyć do Ksawerego gdy wpadł w zastawioną pułapkę. Skorabowki zdołał jakoś przenieść masywne ciało do ustronnych piwnic starego domostwa. Chciał go upodobnić do siebie, doprowadzić do szeptu, skurczyć i skulić w całej postaci.

Na darmo szukał w nim punktów słabych, co tydzień, gdy wyjmował mu knebel z ust aby dać mu jeść Chuligan zawsze krzyczał.. sędzia jednak cały czas szukał, aż znalazł, był to szczur. Gdy pewnego razu szczur przemknął wzdłuż ściany hulaka skurczył się na jego widok. Strach i wstręt były silniejsze od niego. Straszny zabijaka bezbronny był wobec gryzonia- była to jedna jedyna śmierć dlań niedostępna, niemożliwa. Odtąd sędzia niemiłosiernie napuszczał na niego szczura. I tak mijały lata. Ksawery miał już dosyć, szczur zerwał się ze smyczy, Ksawery rzucił się na Skorabowskiego i obaj pozabijali się w piwnicy. Huligan po jedenastu latach i czterech miesiącach był wolny. Myślał tylko o tym co się stało ze szczurem. Ale szczura nie było. Wwypatrywał szczura, który po tylu latach był już zespolony ze zbirem i łatwo z niegodnie zrezygnuje. Zaczął biec na oślep, aż dobiegło jakiejś szopy, znalazł się obok śpiącej Maryśki, zaczął ją budzić, gdy wtem z boku wyszedł szczur. Szczur wlazł na Maryśkę i wtedy Huligan zaryczał jak dawniej. Rzucił się na szczura a szczur wpadł w usta Maryśki, która przebudzona zagryzła usta i skończyła się mechanika grozy, szczur skończył się ze łbem odciętym i odgryzionym od tułowia, nastąpiła śmierć szczura.

Bankiet

Posiedzenie rady z okazji dojścia do skutku związku króla z arcyksiężniczką Renatą Adelajdą Krystyną, jutro na bankiecie oblubieńcy mają zostać sobie przedstawieni. Kanclerz zarządził dyskusję, jednak wszyscy milczeli, nikt nie ośmielił się powiedzieć, że król jest sprzedajny. Przybył król, rada wysłuchała jego oświadczenia. Dał wyraz radości, odpowiedzialności, stawał się coraz bardziej poufały, domagał się łapówki, zaczął chichotać. Gdy zakończył rada mu się ukłoniła. Pokłon uderzył króla w samą pierś, przywrócił go królewskości, król odszedł. Kanclerz znowu otworzył dyskusję, ministrowie cały czas milczeli. Rada podała się do dymisji, sternik nie przyjął tego do wiadomości tylko powiedział- trzeba zmusić króla do króla, króla trzeba uwięzić w królu, trzeba nam zamknąć króla w królu.

Bankiet mienił się wszelkimi świetnościami. Arcyksiężniczka była porażona dostojeństwem arcybankietu. Król Gnulo wkroczył na salę, wyglądał jak ordynarny kupczyk. Księżniczka zadrżała ze wstrętu ale grzmot dział i bicie dzwonów wprawiły ją w zachwyt.

Przy stole dało się słyszeć, że ktoś brzęczy monetami, powtórzyło się to kilka razy, król tego nie wytrzymał i oblizał się. Kanclerz i rada zaczęli się niepokoić, kanclerz powtórzył ruch króla też się oblizał, po nim to samo zrobili ministrowie, a potem reszta gości. Król się zerwał z miejsca, bankiet też się zerwał, król postąpił kilka kroków reszta za nim, król rzucił się na arcyksiężniczkę i zaczął ją dusić, bez wahania zaczęto dusić damy. Król zaczął uciekać jak najdalej od arcykrólestwa, biegł za nim cały bankiet.

Sromotna ucieczka króla staje się atakiem jakimś i już nie wiadomo czy to król ucieka, czy też król pędzi w przestrzeń na czele bankietu!

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
11 Gra z konwencjami, stereotypowo Ť¦ç i antystereotypowo Ť¦ç opowiada ä i powie Ťci Witolda Gombrow
Trans- Atlantyk , Witold Gombrowicz Trans- Atlantyk
Dzienniki part 2 , Witold Gombrowicz
Metaforyczny sens przygód bohatera ?rdydurke Witolda Gombrowicza czyli o Treści i Formie w życiu
Slub , Ślub Witold Gombrowicz
B Pietkiewicz, Co nas chwyta za gardło psychoanalityczne uwagi na marginesie utworów Witolda Gombrow
Życie i twórczość Witolda Gombrowicza i oprac Ferdydurke, Filologia polska, HLP po 1918, DO DRUKU
Metaforyczny sens przygód bohatera?rdydurke Witolda Gombrowicza czyli o Treści i Formie w życiu czło
¦LUB PIÓRA WITOLDA GOMBROWICZA, ŚLUB PIÓRA WITOLDA GOMBROWICZA
36. PROZA WITOLDA GOMBROWICZA, 36. PROZA WITOLDA GOMBROWICZA
Ślub str, „Ślub” Witold Gombrowicz
Sylwetka i twórczość Witolda Gombrowicza(1), Dwudziestolecie międzywojenne, Lektury, lektury, Gombro
Jozio bohater Ferdydurke Witolda Gombrowicza
Kobyłecka Piwońska, Ewa Ricaro Piglia, lector de Witold Gombrowicz (2012)
T Cegielski, Historia i historie Witolda Gombrowicza
Witold Gombrowicz doc

więcej podobnych podstron