"www.sprzedam.com"
Przedsiębiorczy Duńczyk zainkasował 5,5 mln USD za adres www.linux.com. Jest to najdrożej kupiona domena internetowa na świecie.
Paweł Polimirski
Adres www.linux.com ustawił przedsiębiorczego Duńczyka na całe życie. Od firmy VA Linux System zainkasował za niego 5,5 miliona dolarów.
Wiadomo, że w Internecie znaleźć można niemalże wszystko. Jednak osoby bądź instytucje, które te treści chcą udostępnić, muszą posiadać adres internetowy, czyli np. www.businessman.com.pl
Rejestracja lub zakupy
Aby zarejestrować domenę, należy złożyć wniosek do właściwej instytucji, która sprawdza, czy dana nazwa nie jest już zarezerwowana. W Polsce zajmuje się tym Naukowa Akademicka Sieć Komputerowa. Jeżeli nazwa zostaje zaakceptowana, musimy jeszcze opłacić roczną składkę - od kilkunastu do kilkuset dolarów w zależności od kraju, w którym rejestrujemy. A możemy to zrobić w Polsce (50-300 zł), w USA (ok. 270 dolarów) czy innym kraju. Jest to rozwiązanie przydatne w sytuacji, gdy adres, który chcemy mieć, w Polsce jest już zajęty. Jest jeszcze druga ewentualność - domenę można odkupić od właściciela. Czasami jednak wymaga to ogromnych nakładów. Rekord należy do VA Linux System, który za prawa do adresu musiał zapłacić 5,5 miliona dolarów.
Jest i prawo
Trudno się dziwić, że wraz z rozwojem Internetu i zapotrzebowania na domeny niemało osób zwietrzyło interes w odsprzedawaniu atrakcyjnych adresów. Nie zawsze jest to dobry pomysł. Podobno w Stanach ktoś zarejestrował ok. 200 domen w celach handlowych. Nie zyskał na tym wiele. Amerykańskie ustawodawstwo zakłada bowiem, że traci się prawo do domeny, jeżeli zarejestrowano ją z intencją sprzedaży. Człowiek ów przegrywał więc kolejno sprawy z amatorami swoich domen, którzy potrafili udowodnić, że kierowały nim pobudki handlowe. Jednak przeważnie nie jest to łatwe. W Polsce handel adresami właściwie nie istnieje. - Skala zjawiska jest niewielka - mówi Maria Ziółkowska, radca prawny Naukowej Akademickiej Sieci Komputerowej. - A jeśli już, to dotyczy mało znanych adresów niezwiązanych ze znanymi znakami towarowymi. Ziółkowska dodaje, że NASK nie bada przyczyn, dla których osoba lub instytucja odstępuje prawa do swojej domeny. Regulacje też mamy
Przy rejestracji domeny decyduje pierwszeństwo zgłoszenia wniosku i jego zasadność. Jednak jeżeli znak firmowy chroni patent, to jego właściciel ma pierwszeństwo do adresu domenowego. W przypadku, gdy będzie on już zarejestrowany przez kogoś innego, to NASK usunie z serwera istniejący adres i zarejestruje z nowym właścicielem do niej przypisanym. Zdaniem Ziółkowskiej sprawę komplikuje to, że w Polsce istnieją 42 klasy znaków towarowych, więc prawo do domeny też może mieć kilka podmiotów. Załóżmy, że Polska Agencja Prasowa nie ma zarejestrowanego adresu www.pap.com.pl, a ja na drugie imię mam Artur. Wniosek o rejestrację takiej domeny popieram więc argumentem, że "PAP" to moje inicjały. Zgodnie z zapewnieniami Ziółkowskiej, stałbym się właścicielem domeny www.pap.com.pl. I jeżeli znak Polskiej Agencji Prasowej nie jest chroniony jako znak towarowy, to firma nie może mi nic zrobić. Musi się ze mną dogadać.
- Dotychczas Naukowa Akademicka Sieć Komputerowa zabrała pierwotnym właścicielom kilkadziesiąt domen ze względu na to, iż należały się innym podmiotom. Przeważnie w takich sytuacjach wzywamy do dobrowolnego odstąpienia, ale nie wiemy, czy aby nie doszło do ugody i wypłacenia odstępnego - twierdzi Ziółkowska.
Też walczymy o miliony
Pewna firma zarejestrowła domeny "prawogospodarcze.pl", "prawoadministracyjne.pl" itd. Liczyła zapewne, że kancelarie prawnicze będą chciały mieć takie adresy. Jednak chętnych nie było, a firma straciła do nich prawa, ponieważ nie uiściła kolejnej opłaty rocznej.
Na stronach www.domena.pl znajdziemy adres znajomo brzmiący dla internautów - aol.pl. Gdyby końcówka ".pl" nie zastąpiła ".com", byłby to adres amerykańskiej firmy internetowej. W Polsce zarejestrowała tę domenę firma @pollo OnLine, która zajmuje się Internetem. - Właściciele liczą, że w związku z planowaną ekspansją America on Line na Europę, w tym również Polskę, uda im się sprzedać ten adres za niezłe pieniądze - podejrzewa Maciej Jarzębowski z Towarzystwa Finansowego Bankier Internet, organizatora internetowej aukcji. Podaż jest spora. Na stronie www.domena.pl w połowie listopada na aukcję wystawionych było 196 domen. Wyceniono je na łączną kwotę blisko 6,5 miliona złotych. Ceny wywoławcze za domenę kształtują się na poziomie od 100 złotych do 100 tysięcy. W okresie od października do listopada doszło tylko do czterech transakcji o wartości 1-2 tys. złotych. Maciej Jarzębowski twierdzi, że jednym z powodów uruchomienia aukcji były zawrotne kwoty, jakie płacono za domeny w USA. - Widzimy zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi, a zwłaszcza na handel gotowymi serwisami wraz z ich klientami. Przyznał, że jego firma pobiera 10% prowizję od wartości transakcji. Dodał też, że planuje uruchomienie w najbliższym czasie anglojęzycznego serwisu internetowego. Umożliwi on natychmiastową rejestrację domen w niemalże każdym zakątku świata. Można się zżymać nad etycznymi aspektami rejestracji domen, które teoretycznie należą się komuś innemu. Z drugiej strony "business is business" i zasada "kto pierwszy, ten lepszy" mają tu uzasadnienie. Zaczynam żałować, że na drugie imię nie dano mi Artur i nie zarejestrowałem pewnej domeny. Może byłbym dziś bogatszy.
Copyright by e-Businessman Magazine
opr. JU/PO