00296

00296



Jacąues Derrida Exergum1

Król zabiera mi cały czas,

resztę daję Saint-Cyr, któremu chciałabym

dać wszystko.2

Podpisała to kobieta.

Jako że jest to list, i to od kobiety do kobiety. Pani de Maintenon pisze do pani Brinon. Mówiąc krótko, powiada ona, ta kobieta, że wszystko daje królowi. Gdyż dając wszystek czas, daje się wszystko lub jakieś

Od redakcji: Powyższy fragment pochodzi z najnowszej książki Jacąuesa Derridy ..Donner le temps. La fausse monnaie ", Editions Galilee 1991. Autor udzielił zgody tłumaczce na publikację niniejszego rozdziału specjalnie dla „Tekstów Drugich".

1 Odnosi się do napisów na monetach.

: Dziwić może, iż na początku tych rozważań przywołuję potajemnie poślubioną żonę wielkiego króla. Pani de Maintenon wydaje się służyć jako dobry przykład nie tylko dlatego, że stawia ona kwestię darowania czasu — i jego reszty — z pozycji kobiety i „wielkiej damy”. Ona, która odgrywała wobec Ludwika XIV rolę „sułtanki sumienia”, była jednocześnie — i rzadko jest to przypadkowa konfiguracja — wyjętą spod prawa i uosobieniem prawa. Zanim została, po śmierci królowej, morganatyczną żoną króla (z tej racji pozbawiona nazwiska i praw szlacheckich — a słowo „morganatyczna” ma w sobie coś z daru, daru początku: pochodzi ono od późnołacińskicgo morganegiba, dar poranku), spowodowała, że Król-Słońce powrócił do swych powinności męża (odsuwając panią de Montespan, której protegowaną uprzednio była) i katolickiego króla (przywracając surowość sądu i inspirując prześladowania protestantów — choć sama była

PRZECHADZKI

145


wszystko, jeśli wszystko co jest dawane, jest w czasie i dawany jest czyjś cały czas.

Prawdą jest, że ona — o której było wiadomo, że była wpływową kochanką, a nawet morganatyczną żoną Króla-Słońce — czyli pani de Maintenon nie powiedziała w swoim liście dosłownie („dans sa lettre, a la lettre”), że dawała swój cały czas, lecz że król go od niej brał („Król zabiera mi cały czas”). Jeśli nawet znaczyło to dla niej to samo, to przecież jedno słowo nie równa się drugiemu. To, co ona daje, nie jest czasem, lecz resztą, resztą czasu: „Resztę daję Saint-Cyr, któremu chciałabym dać wszystko”. Skoro król zabiera jej cały czas, to wedle zwykłej logiki i ekonomii, nic jej nie zostaje. Brakuje jej czasu. Nie ma go więcej. A mimo to go daje. Lacan powiada o miłości, że daje ona to, czego nie ma.3 Jest to sformułowanie, którego różne wersje kształtowane wychowana w kalwinizmie — poprzez popieranie odwołania Fxiyktu Nantejskiego). Ona. która zadała sobie tyle trudu, jeśli chodzi o to, co dawane i brane, o prawo, o dobre imię króla, o prawowitość w ogóle, była też opiekunką królewskich bękartów, który to awans zawdzięczała niewątpliwie poparciu pani de Montespan. Zatrzymajmy się tam, gdzie powinniśmy byli zacząć: więc będąc dzieckiem przeżyła wygnanie na Martynikę, gdzie jej ojciec, Constant, został aresztowany za fałszerstwo pieniędzy. Całe jej życie wydaje się naznaczone najostrzejszym, najsurowszym, najprawdziwszym piętnem sfałszowanych pieniędzy.

3 „Jeśli w miłości daje się to, czego się nie ma... ” (Jaques Lacan Ecrits, Le Seuil 1966, s. 618); „To zatem, co jest dane Drugiemu do spełnienia i czego on właściwie nie ma, skoro dla niego również byt jest brakiem, zwie się miłością, ale też nienawiścią i ignorancją” (s. 627); „Ten Przywilej Drugiego zarysowuje zatem zasadniczy kształt daru, którego on nie ma, a który niech się zwie miłością” (s. 691). Te sformułowania dotyczące miłości w ogóle, ponad różnicą płci, tracą swą symetrię, gdy wyłania się prawdziwość tego „nieposiadania”, a mianowicie by użyć określenia bardzo nie na czasie, a które porządkuje tę całą ekonomię — że kobieta jest quod matrem, a mężczyzna quod castrationem (Lacan Encore, Le Seuil 1975, s. 36). Wracając do Ecrits (La signification du phallus. s. 695) : „Jeśli mężczyzna w istocie zaspokaja swoje pożądanie miłosne w swym stosunku do kobiety tak dalece, że signifiant fallusa ustanawia ją jako dającą w miłości to, czego sama nie ma — odwrotnie jego własne pożądanie fallusa wyłania jego signifiant w stałym odchodzeniu ku «innej kobiecie», która może oznaczyć ten fallus na różne sposoby czy jako dziewica, czy jako prostytutka (...). Nie należy sądzić, że ten typ niewierności, zdający się być podstawowym dla funkcji męskiej, jest właściwy wyłącznic mężczyźnie. Jeśli przyjrzeć się dokładniej, tę samą podwójność można znaleźć u kobiety — z tym, że w jej wypadku Inny Miłośnik jako taki znaczy, że jest on pozbawiony tego, co daje — choć trudną do zauważenia wstecz, kiedy zastępuje ona byt tego samego mężczyzny, którego przymiotami owa kobieta się rozkoszuje”. Różnica tego „w jej wypadku" porządkuje wszystkie niesymetryczności analizowane na tej stronie, zamykające się


Wyszukiwarka