00388

00388



znacznie dawniejsza. Co ważniejsze, nie musi bynajmniej łączyć się z wyobrażeniem „dzikich” zamieszkujących jakieś odległe kraje. Równie dobrze może być ona związana z ideą domniemanego „stanu naturalnego”, w jakim znajdowała się kiedyś cała ludzkość. Już współcześni Platonowi sofiści, a raczej niektórzy z nich, wysuwali przypuszczenie, iż znaczna część praw instytucji tó twory ,,sztuczne””ojdpÓwia*dają-ce wprawdzie jakim£_potrzebom człowieka, lecz. nie wynikające bezpośrednio z jego.„natury”. Także Platon i Arystoteles operowali nierzadko rozróżnieniem „sztuki” i „natury”.

Skoro rozróżnienie takie zostało raz dokonane (a musiała je nasuwać wiedza o wielości istniejących społeczności ludzkich; tylko wtedy, gdy się zna jedno jedyne społeczeństwo, można zachować wiarę w jego „naturalność”), można było bez trudu wyobrazić sobie zbiorowisko ludzi wolnych od wszystkiego, co „sztuczne”, i żyjące w pełnej zgodzie z naturą - w stanie, który został nazwany naturalnym i przedstawiony jakocstan pierwotny. Jeżeli istniejące instytucje społeczne oceniało się przy tym negatywnie, łatwo było dopatrzyć się w. stanie^naturalnym utraconego,przez ludzkość raju. Nawet mając ów stan za czystą teoretyczną fikcję (a wśród piszących o nim filozofów nie brakowało takich, którzy doskonale wiedzieli, że o fikcję chodzi), można było w taki właśnie sposób przedstawić swój społeczny ideał.

Byli pisarze, którzy stan naturalny widzieli w barwach ciemnych; ci głosili, oczywiście, chwałę mądrej ludzkiej „sztuki”. Przeważnie jednak czyniono z niego prawdziwy „wiek złoty”, przeciwstawiając znanemu z obserwacji stanowi społecznemu. W ten sposób z idei natury zrodziła się Utopia. Znali ją już Grecy,

ale prawdziwą karierę zrobiła w czasach nowożytnych, kiedy wykorzystana została jako narzędzie krytyki „nienaturalnego” ustroju społeczeństwa feudalnego oraz podstawa doktryny niewyzbywalnych praw człowieka. Nadawała się do tego wyśmienicie.

^ Przymierzając do domniemanego stanu natury ist-niejąi^stan'spbłeczn}rmożnT było^wykazywaćrżF te~ lub ■ inne'instytucjemie'są"wcale"'komecznerlub ‘nawer~ są"po^prostu^śżkÓdliwe. To7"ze"istnieją, nie dowodzi przecież niczego. Jeżeli ludzie zawsze budowali domy na piasku, nie znaczy to jeszcze - jak dowodził Hob-bes - że tak właśnie należy je budować. Zjyyczaj, tradycja nie jest dostatecznym autorytetem. Należy szu-kać autentycznych potrzeb i uprawnień ludzkich, a te~" ujawnia właśnie obraz stanu naturalnego.

"W zależności od swoich ..poglądów!polityczoyclL i społecznych_poszczególnLpisarze„różnie_sobie ten stan wyobrażali._Dla.jednych.był.on_ideałem,ze^wzglę-du na to, że„nieJstniałajy_nimjyłasność;.dIa.drugich dlatego,,że.nie-byłO“Wtedy-państwa;.trzecich.pociągał •""brak z by t k u i wyrafinowa n ia; czwartych - pros to ta stosunków międzyludzkich; piątych - „naturalność””

~ stosunkówjTiiędzyjnężczyzną .i.kobietą. itd.,itd,.

Owe przymioty stanu .naturalnego kombinowano zresztą na najrozmaitsze sposoby, rzutując w ów wyimaginowany okres „dzieciństwa ludzkości” własne pragnienia i ideały społeczne. Interesujące przy tym, że bardzo wielu pisarzy wiedziało doskonale, że posłu-gująjsię fikcją. Ta fikcja była im potrzebna7żeby_wykroczyć w myśirpozaTmaźńiejszość swego kraju. Cho--'dziło o stan. „[...] który - jak pisał J.J. Roussęąu^już Tiie isTnieję7który nigdy„może~me istniał i nigdy.praw-— dopodobnie istnieć nie będzie,.ojctórym jednalc musimy mieć pojęcie trafne, by trafnie osądzić^stanmasz

95


Wyszukiwarka